„Większość muzułmanów chce żyć pokojowo, ale wystarczy nawet jeden czy dwa procent populacji, aby wprowadzić napięcie na całym świecie” – wskazał w związku z ostatnimi wydarzeniami w Egipcie bp Antonios Aziz Mina.
Emerytowany koptyjsko-katolicki ordynariusz Gizy wskazał na obawy chrześcijan w jego ojczyźnie przed atakami islamistów i fakt, że Kościoły zrezygnowały tam z prawie wszystkich letnich wydarzeń poza liturgiami. Ponadto mówił o napadzie na turystów w Hurghadzie, w trakcie którego młody człowiek zabił dwie Niemki oraz ranił nożem inne osoby.
„Jeśli sprawca tego czynu to naprawdę osoba z zaburzeniami osobowości, jak mówią, mamy tu do czynienia z prostą sprawą. Ale jeśli chodzi tu o zamach terrorystyczny, wtedy kwestia przedstawia się inaczej. A widać, że ofiarami podobnych zdarzeń padają turyści, policjanci albo chrześcijanie, czyli grupy, których zranienie może prowadzić do wielkiego odzewu. Kraj nasz żyje z turystyki, od której zależy jedna trzecia dochodów Egiptu, i uderzenie w nią oznacza powalenie państwa na kolana. Obecnie gospodarka ma się naprawdę źle. Rząd musiał obrać bardzo drastyczne środki. Nastąpiło podwojenie, jeśli nie potrojenie cen. Wcześniej bank centralny chronił kurs funta egipskiego, ale teraz już tak nie jest: wartość waluty poważnie spadła” – wskazał bp Mina.
tm/ rv