Wspólnocie międzynarodowej powinno bardziej zależeć na zakończeniu wojny w Jemenie. Jak na razie jest to konflikt zapomniany – uważa bp Paul Hinder, zwierzchnik Kościoła katolickiego w Arabii Południowej, a zatem również w Jemenie.
Szwajcarski biskup misyjny nawiązał on pierwszej tury pokojowych negocjacji, które rozpoczynają się w Genewie, przypominał również, że w Jemenie mamy do czynienia nie tylko z konfliktem lokalnym, ale również międzynarodowym i wewnątrzislamskim, którego głównymi ogniwami są Arabia Saudyjska i Iran. Bp Hinder zaznacza ponadto, że w konflikcie tym nie posłużono się jeszcze bronią, jaką są migranci i uchodźcy. W Jemenie żyje co najmniej 27 mln ludzi. Kiedy zostaną zmuszeni do opuszczenia swego kraju, wspólnota międzynarodowa będzie miała poważny problem – dodaje wikariusz apostolski dla Arabii Południowej. Przyznaje jednak, że doprowadzenie do rozejmu nie będzie łatwe.
“Problem polega na tym, że w kulturze Wschodu każdy dąży do absolutnego zwycięstwa. I to się tu nie sprawdza. Brak w tej kulturze umiejętności wypracowania kompromisu, rozwiązania, w które każdy musi wnieść swój wkład. To jest jedna z przeszkód dla negocjacji – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Hinder. – Z drugiej strony jest też prawdą, że zbyt wielu stronom zależy na tym, by ta wojna nadal trwała, bo mają w tym swój interes. I nie myślę tu w pierwszym rzędzie o siłach wewnątrz kraju. Zbyt wielu ludzi zarabia na tej wojnie. Jak już mówiłem wiele razy, dopóki ci, którzy handlują bronią, będą mogli zarobić na tej wojnie, dopóty nie będzie im zależało na zawarciu rozejmu.”
Źródło: www.vaticannews.va