"Kiedy chodzę po pałacu arcybiskupim, patrzę na obrazy moich poprzedników. I czasem mówię sobie: gdybym tylko mógł żyć w ich czasach" – wyznaje kard. Wim Eijk, arcybiskup Utrechtu.
Wczoraj minęła 10. rocznica objęcia przez niego tej największej diecezji w Holandii. Kard. Ejk przyznaje, że były to trudne lata. Diecezji groziło bankructwo. Musiał ograniczyć personel i pozamykać wiele kościołów. W Holandii wybuchły skandale seksualne, wśród wiernych jest coraz większy zamęt w kwestiach moralnych – wylicza holenderski kardynał.
Goszcząc u siebie przedstawicieli dziennika Trouw, ordynariusz Utrechtu wskazuje na wiszący na ścianie obraz bp. Van de Weteringa. On wybudował 115 kościołów, a ja musiałem wiele z nich już zamknąć – powiedział kard. Eijk. Przyznanie, że podpisywanie dekretów w tej sprawie to jedne z najsmutniejszych decyzji. Zaznacza jednak, że musi to robić, aby Kościół w Holandii mógł przetrwać. I podkreśla, że już teraz istnieją w jego archidiecezji dynamiczne nurty.
Innym problemem, na który wskazuje kard. Eijk przy okazji 10. rocznicy swego pasterzowania w Utrechcie jest szerzący się zamęt wśród wiernych. Dotyczy to między innymi Komunii dla rozwiedzionych żyjących w nowym związku. Jedni biskupi decydują tak, inni inaczej. To, co jest prawdziwe w jednym miejscu, nie może być fałszywe w innym. W ludziach jest zamęt i nie jest to dobre – zauważa kard. Eijk, dodając, że oczekiwałby od Papieża wyjaśnienia w tej kwestii. Zaraz jednak zaznacza, że jego archidiecezja trzyma się słów Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa. W praktyce oznacza to, że do komunii i spowiedzi można przystępować tylko wtedy, gdy sąd kościelny orzeknie, iż małżeństwo było nieważne.
kb/ rv