Południowokoreański hierarcha w wywiadzie dla włoskiej agencji katolickiej SIR odniósł się do tematu łączenia rozdzielonych rodzin.
Proces pokojowy, który rozpoczął się w takich trudnościach, dzięki zaufaniu i dialogowi jest możliwy do zrealizowania. Obie Koree muszą rozmawiać ze sobą z cierpliwością i szacunkiem, na bazie wzajemnego zaufania – to słowa bpa Petera Lee Ki-heon, ordynariusza diecezji graniczącej z Koreą Północą.
Bp Ki-heon urodził się w dzisiejszej stolicy Korei Północnej, w Pjongjangu. Gdy miał 4 lata w następstwie wydarzeń związanych z wojną na Półwyspie Koreańskim musiał opuścić to miasto. Z tamtego okresu – stwierdził – mam bardzo żywe wspomnienia, rodzice bowiem często nam o tych czasach opowiadali. W Korei Północnej pozostały 2 jego siostry.
Południowokoreański hierarcha w wywiadzie dla włoskiej agencji katolickiej SIR odniósł się więc także do tematu łączenia rozdzielonych rodzin. Przyznał, że wielu, także w Europie, nie zna dobrze tej sytuacji. Podkreślił, że niestety jest niemożliwą rzeczą potwierdzenie informacji dotyczących członków rodzin żyjących w Korei Północnej. Nie można bowiem otrzymać żadnych wiadomości ani wymieniać listów. Dodał, że tę sytuację pogarsza fakt, iż od momentu podzielenia rodzin minęło już prawie 70 lat i wiele osób już nie żyje. Podkreślił więc, że umożliwienie spotkania rozdzielonym członkom rodzin powinno być absolutnym priorytetem.
Bp Ki-heon stwierdził także, że trudno jeszcze mówić o wolności religijnej w Korei Północnej. Co prawda niektóre rzeczy powoli się zmieniają, ale ta droga jest długa i stopniowa.
źródło: vaticannews.va