Demokratyczna Republika Konga przygotowuje się do wyborów prezydenckich, parlamentarnych i lokalnych.
Wybrany zostanie następca Josepha Kabili, który jest prezydentem tego kraju od 2001 r., kiedy to przejął władzę po swym zamordowanym w zamachu ojcu. Kongijczycy liczą na pierwszą od 21 lat, czyli od obalenia dyktatury Mobutu, zmianę polityczną. Dają temu wyraz również kongijscy biskupi. W przedwyborczym przesłaniu odwołują się do mądrości i sumienia narodu. Z całą mocą deklarują zarazem polityczną neutralność Kościoła.
Jak podkreśla bp Théophile Kaboy, taka stanowcza postawa episkopatu jest niezbędna. W ostatnich latach Kościół katolicki zyskał w narodzie wielki autorytet, był bowiem głównym rzecznikiem demokratycznych przemian. Teraz wielu polityków chce z tego autorytetu skorzystać – mówi ordynariusz Gomy.
- Kościół nie ma własnych kandydatów. Nie wskazuje na żadnego polityka ani partię. Nikogo nie promuje ani nie odrzuca. Apeluje jedynie, aby ludzie wykazali się mądrością. Przesłanie episkopatu jest w tym punkcie bardzo jasne – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Théophile Kaboy. – Z tego względu na przykład ja zakazałem używania kościołów i pomieszczeń parafialnych w kampanii przedwyborczej. W liturgii nie wolno też dopuszczać do głosu kandydatów. Kapłani nie mogą nikogo wskazywać. Dobra kościelne, samochody, motory czy rowery nie mogą być wykorzystywane w propagandzie politycznej. Ostrzegamy też ludzi, by w czasie kampanii nie przyjmowali żadnych prezentów. Wszyscy kapłani mają zakaz jakiekolwiek udziału w działalności partii i stowarzyszeń o charakterze politycznym.
źródło: vaticannews.va