Tajscy katolicy dzisiaj

Z czego słynie Kościół w Tajlandii? Czy tamtejsi biskupi to nadal obcokrajowcy? Jakie bolączki dotykają katolików w Tajlandii? - Poznajmy tamtejszy Kościół przed podróżą apostolską papieża.

O ile muzułmanie stanowią 4 proc. mieszkańców Tajlandii, to chrześcijan jest niespełna 1 proc. Ich obecność jest jednak ceniona, głównie ze względu na sieć dobrych placówek oświatowych. Liczbę katolików szacuje się na 380 tys. (0,46 proc. mieszkańców kraju) Najwięcej spośród nich mieszka w środkowej i północnej części kraju. Kościół podzielony jest na 11 diecezji, skupionych w dwóch metropoliach (prowincjach kościelnych): Bangkok oraz Thare i Nonseng. Jest tam 436 parafii, ponad 670 księży (co oznacza, że na każdego z nich przypada mniej niż tysiąc wiernych) i niemal 1,5 tys. sióstr zakonnych.

Jeszcze w latach 70. XX w. bp Joseph Ek Thabping ubolewał, że po trzech stuleciach ewangelizacji katolicy wciąż stanowią ułamek procenta mieszkańców Tajlandii. - Prawdę mówiąc, nie wiemy jeszcze, jak w warunkach tajlandzkich szerzyć prawdę Ewangelii. Niewątpliwie misjonarze wykonali w Tajlandii wielką pracę, lecz ani oni, ani my, księża miejscowego pochodzenia, nie znaleźliśmy jeszcze odpowiedzi na to pytanie. (...) Stanowimy nikłą mniejszość w społeczności buddyjskiej, lecz rodziny chrześcijańskie mieszkają przeważnie niezbyt daleko od parafii, w związku z czym życie parafialne nie napotyka trudności. Chrześcijanie żyją w środowisku innowierczym. Wiadomo wszystkim, że są chrześcijanami i cieszą się oni szacunkiem. Jednakże szacunek, jaki buddyści żywią wobec chrześcijan, nie jest w stanie skłonić ich do przyjęcia chrześcijaństwa. Oto cały nasz problem: w jaki sposób przekazać wyznawcom buddyzmu przesłanie Ewangelii? - tłumaczył ówczesny ordynariusz diecezji Ratchaburi.

Za „wiosnę Kościoła” w Tajlandii uważany jest okres 37 lat (1972-2009), gdy arcybiskupem Bangkoku był Michael Michai Kitbunchu, pierwszy kardynał z tego kraju. - Kiedy przed 50 laty zostałem kapłanem, byliśmy w Tajlandii Kościołem typowo misyjnym, wszyscy biskupi byli tu obcokrajowcami. Dziś cały episkopat to Tajlandczycy, podobnie zresztą jak większość księży i zakonników - wspomina hierarcha.

Za największe wyzwanie minionych lat uznaje on przekonanie zdecydowanej większości tamtejszych buddystów, że Kościół katolicki nie jest czymś obcym, co pochodzi z Zachodu. Potwierdza, że największe zasługi dla kraju katolicy mają na polu edukacji. Prowadzą ponad 400 placówek oświatowych różnego szczebla, w których naukę pobiera ponad 300 tys. osób, w większości buddystów. Cieszą się one doskonałą opinią, a edukację otrzymało w nich wiele osobistości rządowych. Mimo że chrześcijanie są w nich niewielką mniejszością, to w programie szkolnym znajduje się etyka katolicka, natomiast w katechezie uczestniczą jedynie dzieci i młodzież z rodzin katolickich. „Postanowiliśmy, że każda katolicka szkoła powinna być ośrodkiem Dobrej Nowiny” – tłumaczy kard. Kitbunchu.

Bardzo pozytywnie wspomina on wizytę Jana Pawła II w 1984 r. - Pozwoliła ona wielu Tajlandczykom lepiej zrozumieć, czym jest Kościół. W wielu wzbudziła zainteresowanie naszą wiarą. Od tamtego czasu w archidiecezji Bangkok mamy co roku ponad 200 chrztów osób dorosłych - dodaje sędziwy tajlandzki hierarcha.

Wyzwania

Podobnie jak buddyści, również katolicy wskazują na galopującą sekularyzację jako główny problem Tajlandii, któremu muszą stawić czoła. - Kiedyś byliśmy religijni, dziś już nie - mówi abp Louis Chamniern Santisukniran, w latach 2009-2015 przewodniczący konferencji episkopatu. - Sekularyzacji doświadczamy wszędzie: w rodzinach, w społeczeństwie. Jest to tendencja, która dotyka nie tylko Europę. W Azji dzieje się to samo. Niegdyś o mieszkańcach Tajlandii, czy w ogóle Azji, można było powiedzieć, że wyróżniają się swoją religijnością. Dziś już tak nie jest. Dziś liczą się tylko pieniądze. Poważny jest problem narkomanii. Rośnie przestępczość. Więzienia są przepełnione. Kluczową rolę odgrywają media. Młodzi nie mają już czasu, by się zatrzymać, zastanowić. Edukacja jest coraz płytsza. W takiej sytuacji nawet buddyści zwracają się do nas, liczą na naszą pomoc. Wykorzystujemy nasze szkoły do ewangelizacji i nie budzi to napięć w relacjach z buddystami. Kiedy obchodzimy jakieś święto, oni w tym uczestniczą. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi – mówi metropolita Thare i Nonsengu.

Choć jest niewielką liczebnie wspólnotą, Kościół nie tylko modli się za rządzących, ale także zabiera głos w sprawach dotyczących całego społeczeństwa. Przy okazji kolejnych kryzysów politycznych, w które obfituje Tajlandia, episkopat wzywał wiernych do zachowania neutralności, gdyż „Kościół jako całość powinien krzewić wzajemne porozumienie”. Jednak w 2014 r. biskupi poparli wprowadzenie stanu wojennego w odpowiedzi na uliczne starcia po usunięciu premier Shinawatry przez sąd najwyższy, tłumacząc, że „interwencja wojska nie jest zamachem stanu, lecz służy zapobieganiu przemocy i chaosowi, jaki mógłby wyrządzić szkodę krajowi”.

Bardzo aktywna jest kościelna pomoc charytatywna. Gdy 5 mln ludzi zostało poszkodowanych w wielkiej powodzi w 2011 r. Kościół otworzył wszystkie swoje placówki, by przyjąć ich pod dach, a Caritas wezwała rząd do odpowiedniego zrekompensowania powodzianom poniesionych strat. Od dziesięcioleci Kościół niesie pomoc uchodźcom z Mjanmy i Laosu, zaspokajając ich podstawowe potrzeby materialne, ale także zapewniając kształcenie uchodźców, głównie młodzieży, przygotowując ją tym samym do samodzielności.

Kościół nie pozostaje obojętny na jednym z największych problemów tajskiego społeczeństwa, jakim jest prostytucja oraz handel kobietami i dziećmi, spowodowane biedą. Od 47 lat w najuboższej dzielnicy Bangkoku - Khlong Toei działa Fundacja Rozwoju Człowieka, założona przez księdza i zakonnicę. Prowadzi ona m.in. Ośrodek Miłosierdzia, który pomaga zwłaszcza dzieciom wykorzystywanym seksualnie przez zagranicznych turystów, często porzuconym przez własnych rodziców. Mieszka w nim na stałe 400 podopiecznych, wśród których są osoby zarażone wirusem HIV. Kierującemu Fundacją o. Joe Maierowi udało się wywalczyć od władz około 2 mln dolarów rocznie na jej działalność, obejmującą w sumie ponad 30 placówek wychowawczych dla dzieci i młodzieży, które wykształciły już 35 tys. młodych ludzi. - Wiele dzieci bywa po prostu podrzucanych pod nasze drzwi. Inne, przeznaczone już na sprzedaż do „przemysłu seksualnego”, staramy się wykupywać - tłumaczy amerykański redemptorysta.

W 2008 r. po raz pierwszy katoliczka została wybrana do tajlandzkiego senatu. Teresa Yuwadee Nimsomboon walczy o prawo do godziwej pracy i edukacji dla kobiet i dzieci pochodzących z ubogich rodzin. Uważa ona, że mniejszości religijne wywierają coraz większy wpływ na życie społeczne w kraju.

Pomocą w tej dziedzinie może służyć Centrum im. Jana Pawła II, mające służyć studiowaniu i promowaniu katolickiej nauki społecznej Kościoła. Zostało ono otwarte w 2007 r. na Uniwersytecie Wniebowzięcia Matki Bożej, prowadzonym przez zgromadzenie braci szkolnych św. Gabriela. Uczelnia ta jest największym i najbardziej prestiżowym uniwersytetem prywatnym w Tajlandii.

***

Motto podróży apostolskiej do Tajlandii związane jest z 350. rocznicą utworzenia pierwszego wikariatu apostolskiego w tym kraju i brzmi: „Uczniowie Chrystusa, uczniowie misjonarze”. Logo wizyty przedstawia uśmiechniętego i błogosławiącego Franciszka, poniżej którego znajduje się łódź, symbol ewangelizacji, z trzema żaglami oznaczającymi Trójcę Świętą. Łódź podtrzymywana jest stylizowaną ręką Matki Bożej, a pozłacany krzyż symbolizuje Kościół w Tajlandii, który jest świadkiem Dobrej Nowiny.

Tajlandia będzie pierwszym etapem azjatyckiej podróży Franciszka. Od 20 do 23 listopada papież przebywać będzie w Bangkoku. Następnie uda się z trzydniową wizytą do Japonii.

Paweł Bieliński (KAI) / Warszawa

« 1 »

reklama

reklama

reklama