Reislamizacja dawnej chrześcijańskiej bazyliki Hagia Sophia w Stambule „niepotrzebnie rozdrapuje rany przeszłości”. Stwierdził tak o. Hyacinthe Destivelle, dyrektor Instytutu Studiów Ekumenicznych na rzymskim Angelicum, długoletni pracownik Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan.
W rozmowie z tygodnikiem „Famille chrétienne” francuski dominikanin tłumaczy, że Hagia Sophia jest dla prawosławnych chrześcijan podobnym symbolem, co bazylika św. Piotra dla katolików. - Była katedrą biskupa Konstantynopola - patriarchy ekumenicznego i „primus inter pares” (pierwszego pośród równych) w Kościele prawosławnych. To w niej koronowani byli cesarzy bizantyjscy. To w tym kościele wysłannicy księcia Włodzimierza odkryli liturgię bizantyjską, które to wydarzenie stało się początkiem nawrócenia Rusi na chrześcijaństwo. Przez tysiąc lat miała największą kopułę na świecie, do czasu zbudowania bazyliki św. Piotra w Rzymie. Dla prawosławnych [Hagia Sophia] była i pozostaje „Wielkim Kościołem”, na którego wzór budowane były liczne inne kościoły prawosławne, również dedykowane Świętej Sofii, czyli Chrystusowi, Mądrości Bożej – przypomina o. Destivelle.
Wskazuje, że „Hagia Sophia jest symbolem niepodzielonego Kościoła. W czasach, gdy Kościoły Rzymu i Konstantynopola trwały w komunii, Hagia Sophia, katedra «nowego Rzymu» była odpowiednikiem bazyliki św. Piotra w «starym Rzymie». To tu gromadziło się pięć soborów powszechnych, definiujących chrystologiczną wiarę wspólną grekom i łacinnikom”.
- Niestety, Hagia Sophia jest także symbolem schizmy między chrześcijanami. To na jej ołtarzu legat papieski złożył w 1054 roku bullę ekskomunikującą patriarchę Konstantynopola, co zapoczątkowało schizmę między Wschodem i Zachodem. W czasie czwartej krucjaty w 1204 roku kościół został splądrowany [przez krzyżowców – KAI], po czym na krótko stał się siedzibą patriarchów łacińskich. Po zniesieniu anatem w 1965 roku Kościoły Rzymu i Konstantynopola, założone – według tradycji – przez dwóch braci-Apostołów: Piotra i Andrzeja, ponownie odkryły, że są „Kościołami siostrzanymi”. To pojednanie, którego świadectwem są dziś braterskie stosunki łączące papieża Franciszka i patriarchę Bartłomieja, było silnym bodźcem dla ruchu ekumenicznego – uważa dominikanin.
Pytany, jak interpretować przekształcenie Hagii Sophii w meczet [którym była już od 1453 do 1934 roku – KAI], o. Destivelle przyznaje, że sprawia ono ból nie tylko prawosławnym, ale całemu światu chrześcijańskiemu. Podkreśla, że położona na styku Europy i Azji Hagia Sophia „w ciągu stuleci mogła jawić się jako symbol historycznych napięć między chrześcijanami Wschodu i Zachodu, a zwłaszcza między chrześcijaństwem i islamem”.
– Przekształcenie jej w muzeum w 1934 roku uczyniło z niej powszechne dziedzictwo ludzkości, miejsce neutralne, w którym każdy mógł czuć się u siebie. Z pewnością przywrócenie jej funkcji meczetu ma przede wszystkim charakter symboliczny: niewiele zmieni w życiu chrześcijan, którzy nie celebrują w niej od ponad pięciu stuleci, niewiele w życiu muzułmanów, którzy mają wiele innych miejsc kultu w Stambule, niewiele także w życiu turystów, którzy powinni nadal mieć możliwość jej zwiedzania. Ale ta symboliczna zmiana odbiera jej wymiar powszechny i niepotrzebnie rozdrapuje rany przeszłości – mówi francuski dominikanin.
pb (KAI/famillechretienne.fr) / Rzym, Stambuł