Katolicyzm bezobjawowy

Członkowie rodziny Kennedy'ego świętowali razem z demokratami zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Wielu komentatorów nawiązuje do spuścizny Kennedy'ego i widzi w Bidenie kontynuatora jego wizji. Obaj to jedyni w historii USA katolicy na tym urzędzie.

Po raz pierwszy Amerykanie wybrali na prezydenta katolika w roku 1960. W tamtym czasie John F. Kennedy był najmłodszym w historii kraju prezydentem wybranym w wyborach. Został zaprzysiężony 20 stycznia 1961 r. w wieku 43 lat. Wtedy też, po raz pierwszy w wyborach prezydenckich, obowiązywała flaga z 50 gwiazdami (po dołączeniu gwiazdy Alaski i Hawajów), symbolizująca 50 stanów Unii, co było symbolem jedności i siły Ameryki.

Teraz Joe Biden ma 78 lat i zostanie najstarszym prezydentem-elektem w historii Stanów Zjednoczonych, a kraj jest niezwykle podzielony. Podział dotyczy także katolików, z których wielu wolałaby prezbiterianina, Donalda Trumpa. Według powyborczych sondaży 51 proc. katolickich głosów przypadło Donaldowi Trumpowi, a 49 procent Bidenowi.

Zwolennicy Bidena, tacy jak Nancy Pelosi, która jest spikerem Izby Reprezentantów w swoich wypowiedziach często nawiązują do osoby tragicznie zmarłego prezydenta Kennedy'ego. Mówiąc o poparciu dla prezydenta-elekta użyła ostatnio sformułowania, że ma on większy mandat niż właśnie John F. Kennedy. Także sam Biden wspominał, że w latach młodzieńczych był wręcz zachwycony takimi osobami jak Martin Luther King, John F. Kennedy i Robert Kennedy. Mieli nie tylko ogromny wpływ na rzeczywistość, zmieniali kraj, ale też mieli wielkie marzenia. Biden odwołuje się także do ich elokwencji i siły osobistej, zdolnej przekonywać i jednoczyć wokół wielkiej, wspólnej idei.

Wydaje się, że to wszystko to raczej pusta sztuczka wizerunkowa, która ma pomóc Bidenowi i demokratom w odzyskaniu „rządu dusz” w Ameryce niż realne plany i spojrzenie na własne możliwości.

Podobieństwa i katolickie korzenie

Joe Biden kluczowy dzień wyborów, 3 listopada, rozpoczął od uczestnictwa we Mszy św. Zawsze nosi przy sobie różaniec.

Obaj prezydenci dorastali w głęboko religijnych domach. Matka John'a F. Kennedy'ego, Rose, była praktykującą katoliczką, która zaszczepiła znaczenie religii w dzieciach. Podobnie Biden, dostrzega wielką i szlachetną rolę Kościoła w swoim życiu. Obaj, jako młodzi mężczyźni, doświadczyli osobistych tragedii. Dla JFK była to śmierć jego brata Joe podczas misji bombowej w czasie II wojny światowej a potem jego siostry w katastrofie lotniczej podczas także w czasie wojny. Jego siostra Kathleen, była psychicznie upośledzona i została poddana brutalnej procedurze lobotomii. Dla Bidena była to śmierć jego pierwszej żony i córki w tragicznym wypadku samochodowym. Później stracił też syna Beau.

Zarówno Kennedy, jak i Biden widzieli sprawy religijne w pewnym oderwaniu od planów politycznych. Najlepszym przykładem jest stosunek Bidena do aborcji. Osobiście odrzuca możliwość dokonywania aborcji, ale nie chce, aby była ona karana przez prawo. Zupełnie lekceważąc naukę Kościoła. To samo „pragmatyczne” podejście Biden stosuje do „małżeństw” osób tej samej płci. W tych kwestiach jego katolicyzm jest bezobjawowy.

Podział wśród amerykańskich katolików

Powiększający się udział katolików w życiu politycznym i społecznym w Stanach Zjednoczonych i to po obu stronach sceny politycznej to efekt procesu, który obserwujemy od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Już wtedy systematycznie zaczęła wzrastać ilość katolików wśród republikanów starających się o nominację w wyborach prezydenckich. Jest też odzwierciedleniem zmian, które zachodzą w amerykańskiej polityce, gdzie w przeszłości katolicy w większości głosowali na demokratów a teraz to Partia Republikańska staje się coraz bardziej „katolicka”. Sytuacja ta stwarza głęboki podział wśród katolików w Ameryce.

Dyrektor i redaktor naczelny związanej z episkopatem agencji „Catholic News Service”, Greg Erlandson podkreśla, że Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych jest podzielony dokładnie tak samo, jak całe społeczeństwo. „Wygląda na to, że będziemy mieli podzielony Kongres, nieufny elektorat, urażonych przegranych i sfrustrowanych zwycięzców” – zauważa. W tym kontekście zwraca uwagę, że cały naród będzie musiał współpracować, a Kościół może być w tym naprawdę pomocny, ponieważ to, co łączy katolików, to fakt, że ich jedność opiera się na czymś poza nimi samymi – a mianowicie na osobie Jezusa Chrystusa.

Amerykańscy biskupi, gratulując wyboru Joe Bidenowi użyli bardzo koncyliacyjnego tonu i apelowali, aby postępować jako ludzie prawi i samodyscyplinujący się i szanować swobodę wyrażania opinii. Uznali, że należy traktować się wzajemnie z miłością i uprzejmością, nawet jeśli istnieje głęboki spór w sprawach prawa i ładu publicznego. 

« 1 »

reklama

reklama

reklama