Ważą się losy wyborów w USA. Obaj kandydaci na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych deklarują, że wiara odgrywa w ich życiu ważną rolę i ma przełożenie na podejmowane decyzje. Biden jest katolikiem, Trump – prezbiterianinem. Ale to ten drugi zdecydowanie broni życia nienarodzonych.
W poprzednich wyborach prezydenckich to Donald Trump był kandydatem zarówno katolików, jak i protestantów. Hilary Clinton deklarowała się jako metodystka, ale w rzeczywistości popierały ją w większości osoby niewierzące i wyznawcy religii innych, niż chrześcijańska. Być może dlatego, że w praktyce bliżej było jej do pelagianizmu niż wiary w Boga. Jej nieoficjalnym hasłem było sformułowanie bliskie temu, co słyszymy w polskim tzw. „otwartym kościele”: „rób tyle dobra ile możesz, pomagaj wszystkim, którym możesz pomóc, na wszelkie dostępne sposoby i tak długo jak tylko możesz”. Pełna apoteoza ludzkiej sprawczości, ale próżno tu szukać odniesienia do Boga.
W tym roku konkurent Trumpa, Joe Biden o wiele częściej nawiązuje do swojej wiary. Jego przemówienia są utkane odniesieniami do Boga, języka biblijnego lub cytatami z papieża. Joe Biden, który nosi w kieszeni różaniec i co niedzielę uczestniczy we Mszy św., jest znany jako głęboko pobożny człowiek wiary, jednak ich duch tchnie tym samym, w co wierzyła Hilary Clinton. W życiu liczą się przede wszystkim dobre uczynki, zaś wartości, które z wiary i przekonań religijnych wynikają, nie powinny mieć wpływu na życie publiczne i muszą pozostać w sferze prywatnych przekonań. Dokładnie to samo podejście próbowano w kampanii prezydenckiej w Polsce zrealizować, tworząc projekt kandydatury Szymona Hołowni. Katolicki z nazwy, a w praktyce lewicujący kandydat.
Żadnych złudzeń wyborcom nie pozostawiają poglądy program Bidena w kwestii aborcji. Biden broni legalnego dostępu do aborcji na życzenie i chce przyjęcia federalnych przepisów prawa, które zagwarantują kobietom prawo do aborcji na wypadek, gdyby Sąd Najwyższy uchylił wyrok w sprawie Roe versus Wade, uznający de facto legalność aborcji w USA przez cały okres ciąży. Ponadto, Biden opowiada się za zniesieniem poprawki Hyde'a, czyli ograniczeń na szczeblu federalnym w korzystaniu z programów ubezpieczenia zdrowotnego w celu opłacenia aborcji. Aborcjoniści kochają wręcz Kamalę Harris - kandydatkę na wiceprezydenta w przyszłym gabinecie Bidena, która przez całą swoją karierę wspierała i propagowała koncepcję praw reprodukcyjnych i aborcję na życzenie.
Tymczasem na korzyść Trumpa, mimo wielu zarzutów, a nawet dystansu Stolicy Apostolskiej wobec jego działań i samej kandydatury, przemawiają jego dokonania w czasie mijającej prezydentury.
Pierwszy Prezydent na marszu za życiem
Już podczas poprzedniej kampanii wyborczej Donald Trump składał obietnice dotyczące polityki „za życiem”, którymi zjednywał sobie środowiska pro-life. Pierwszą pomyślną wiadomością dla obrońców życia było objęcie przez Mike'a Pence'a, znanego z działań i poglądów pro-life, urzędu wiceprezydenta USA. Kolejnym – obsadzenie wakatu w Sądzie Najwyższym po śmierci sędziego Antonina Scalii, znanego z m.in. antyaborcyjnych poglądów. Na jego miejsce Trump powołał sędziego Neila Gorsucha, którego dziennik „The Washington Post” nazwał „idealnym następcą” zmarłego sędziego Scalii. Także nominowana przez Trumpa sędzia Amy Coney Barrett, której kandydaturę zatwierdzono głosowanie 26 października br. znana jest ze sprzeciwu wobec aborcji.
Najbardziej „rozpoznawalnym” działaniem Donalda Trumpa na rzecz obrony życia stała się decyzja o przywróceniu zakazu finansowania organizacji promujących aborcję zagranicą ze środków federalnych. Zakaz ten, obowiązujący w czasach rządów republikanów, a zniesiony w 2009 r. przez Baracka Obamę, został przez Trumpa przywrócony na kilka dni przez dorocznym Marszem dla Życia, odbywającym się od 1974 r. w rocznicę zalegalizowania aborcji przez amerykański Sąd Najwyższy. Decyzja nowego prezydenta uderzyła w wiele międzynarodowych organizacji, m.in. w działającą w 180 krajach International Planned Parenthood Federation (Międzynarodowa Federacja Planowanego Rodzicielstwa), która podczas poprzedniej kampanii wyborczej silnie wspierała Hilary Clinton.
W 2020 roku, jako pierwszy prezydent w historii Stanów Zjednoczonych, wziął udział w Marszu dla Życia, wygłaszając za pośrednictwem łączy telewizyjnych płomienne przemówienie do uczestników. To największy na świecie marsz w obronie prawa do życia od poczęcia. Trump jasno mówił, że „każde dziecko jest cennym i świętym darem Boga. Wspólnie musimy chronić, szanować oraz bronić godności i świętości każdego życia ludzkiego” i dodał, że „każdy człowiek jest cudem stworzenia”.
Na wojnie z lewicową indoktrynacją
Silnym wzmocnieniem konserwatywnej strony w USA jest zapowiedź weryfikacji systemu finansowania uniwersytetów, które zajmują się indoktrynacją i propagują lewicową ideologię. „Nasze dzieci muszą być wykształcone, a nie indoktrynowane!” – napisał niedawno w mediach społecznościowych Trump i poinformował, że zlecił Departamentowi Skarbu, aby ponownie zbadał status zwolnienia z podatku i sposobu finansowania uniwersytetów. Zagroził, że może zostać im odebrane, jeśli propaganda lub działanie przeciwko polityce publicznej będzie kontynuowana. Departament edukacji już wszczął śledztwo wobec uniwersytetu Princeton.
Na konferencji zorganizowanej przez Biały Dom i poświęconej historii USA wystąpił prezydent Donald Trump i potępił „dziesięciolecia lewicowej indoktrynacji w szkołach, która zaszła o wiele za daleko: nasze dzieci są poddawane propagandzie i narzuca się im wstyd odnośnie własnej historii (…) Studenci na uczelniach zalewani są krytyczną teorią rasy – marksistowskiego poglądu, że Ameryka jest złym i rasistowskim narodem, w którym nawet małe dzieci są współwinne opresji, a całe społeczeństwo musi być radykalnie zmienione”.
Dla przeciwwagi Trump powołał narodową komisję pod nazwą „Komisja 1776”. Ma ona za zadanie pomóc w powstrzymaniu radykalnej indoktrynacji uczniów i w przywróceniu patriotycznej edukacji w szkołach. Będzie promować patriotyzm i przygotować obchody 250 rocznicy ogłoszenia amerykańskiej niepodległości, która wypadają w 2026 roku.
Wykorzystano materiały Katolickiej Agencji Informacyjnej oraz TVP Info