Najnowsza odsłona politycznego dramatu na amerykańskiej scenie niesie ze sobą jasne przesłanie: Jesteś katoliczką? Jeśli tak, to nie ma dla ciebie miejsca w życiu publicznym.
18 września zmarła amerykańska sędzia Sądu Najwyższego Ruth Baden Ginsburg, zwolenniczka opcji liberalnej, w tym nieograniczonego dostępu do aborcji, praw mniejszości seksualnych i skrajnie rozumianego prawa antydyskryminacyjnego. Przykładem jej prawniczej działalności była „antydyskryminacyjna” opinia, w wyniku której Instytut Wojskowy Wirginii (VMI) zmuszony został do przyjmowania w swe szeregi kobiet, bez możliwości jakiegokolwiek rozróżnienia statusu kadeta opartego na kryterium płci. W jej miejsce prezydent Donald Trump nominował Amy Coney Barrett, co wzbudziło sprzeciw sporej części środowisk prawniczych oraz gwałtowną reakcję mediów. Kim jest nowo nominowana sędzia i dlaczego jej osoba wzbudza takie kontrowersje?
Krzykliwe dogmaty
Amy Coney Barrett pochodzi z rodziny zaangażowanych katolików, jest najstarszą z siedmiorga rodzeństwa. Sama również jest matką siódemki dzieci (w tym dwojga adoptowanych). Obecnie ma 48 lat. Ojciec Amy posługuje jako diakon od 1982 r., ona sama zaś należy do chrześcijańskiej wspólnoty ekumenicznej People of Praise. Już same te fakty w oczach lewicowych mediów urastają do rangi najcięższych możliwych zarzutów. Brytyjski The Guardian poświęcił cały artykuł analizie „powiązań” sędzi ze wspólnotą, doszukując się ukrytego dna w tym, że zarówno Amy, jak i jej mąż jako studenci przez pewien czas korzystali z gościnności założyciela wspólnoty, a decyzję o zawarciu małżeństwa podjęli po jej rozeznaniu na modlitwie i konsultacji z kierownikiem duchowym. Podejrzliwość wzbudził również fakt, że członkowie wspólnoty zobowiązują się wspierać wzajemnie duchowo i materialnie. Wątpliwe tezy artykułu powtarzane są do znudzenia przez kolejne media – New York Times, USA Today , Washington Post czy Chicago Tribune.
Barrett sprawowała już odpowiedzialne funkcje prawnicze. W maju 2017 nominowana została przez prezydenta Trumpa na stanowisko sędziego Sądu Apelacyjnego USA. Już wtedy jej osoba wzbudzała kontrowersje wśród środowisk lewicowych. Podczas posiedzenia związanego z nominacją zarzucano jej, że kieruje się katolickim światopoglądem (chodziło m.in. o kwestię dopuszczalności kary śmierci), co jakoby miałoby mieć negatywny wpływ na sprawowanie przez nią funkcji. Senator Dianne Feinstein uczestnicząca w posiedzeniu powiedziała wprost: „dogmaty odzywają się w Pani życiu krzykliwym głosem, i to mnie martwi”. Sprzeciw wobec nominacji wyraziły również organizacje gejowskie takie jak Lambda Legal.
Katolicyzm objawowy
Pomimo jasnej deklaracji sędzi Barrett, że będzie sprawować powierzoną sobie funkcję zgodnie z ogólnie obowiązującymi zasadami, niezależnie od kwestii światopoglądowych, ataki na nią nie ustają. Jednym z powodów może być to, że jasno sprzeciwia się aborcji (choć w praktyce sędziowskiej podejmuje decyzje zgodne z aktualnie obowiązującymi przepisami w tej materii). W 2006 r. podpisała się pod ogłoszeniem grupy Right to Life z Indiany, w którym mowa była m.in. o konieczności weryfikacji prawa dotyczącego aborcji, wprowadzonego w wyniku słynnego procesu Roe kontra Wade. W 2013 r. w czasopiśmie Notre Dame Magazine wyraziła opinię, że choć nie ma obecnie szans na powrót do stanu prawnego sprzed tego procesu, otwarta pozostaje kwestia klinik aborcyjnych – czy dopuszczalne jest finansowanie ich z funduszy publicznych.
Wydaje się, że niezależnie co powiedziałaby i jakie decyzje podjęłaby Barrett, jej kandydatura będzie z zasady odrzucana przez środowiska lewicowe z dwóch powodów: jej konsekwentna katolicka postawa wzbudza sprzeciw, w odróżnieniu od Joe Bidena, któremu deklarowany katolicyzm nie przeszkadza w popieraniu aborcji. Drugim powodem jest to, że jeśli nominacja Barrett zostanie zatwierdzona przez Senat USA, konserwatyści będą mieli w Sądzie Najwyższym wyraźną przewagę nad liberałami, a stosunkowo młody wiek kandydatki rokuje, że ta przewaga może się utrzymać przez dłuższy czas (kadencje sędziów są bezterminowe). A to już nie mieści się w lewicowo pojmowanym pojęciu tolerancji.
Czy ostry sprzeciw wobec nominacji Amy Barrett jest jakimś ewenementem, chwilowym zawirowaniem w cechującej się otwartością kulturze społecznej USA? Bynajmniej. Publikacje znanej myślicielki Mary Eberstadt „Jak Zachód utracił Boga” oraz „It’s Dangerous to Believe” (jeszcze nieprzetłumaczona na polski) pokazują, że jest to część procesu sekularyzacji inspirowanego liberalnymi hasłami, trwającego od dziesiątków lat. Obecnie doszliśmy już do momentu, w którym sama katolicka tożsamość kandydata na ważny publiczny urząd uznawana jest za zasadniczą przeszkodę. Nominacja Barrett może okazać się punktem przełomowym i przykładem, że można oprzeć się presji lewicowych mediów, a bycie katolikiem nie oznacza bycia osobą wyklętą z życia publicznego.
Maciej Górnicki