Billboard w Teksasie nie pokazywał żadnych drastycznych ujęć. W zasadzie była na nim jedynie widoczna liczba dokonanych aborcji a pod nią link do strony. Jednak został usunięty po zaledwie jednym dniu, ponieważ właścicielowi ziemi, na której znajdował się ten znak, grożono śmiercią. Aż tak razi ludzi... walka o życie?
Na billboardzie w Teksasie widniał napis: „62 miliony zabitych i liczonych” oraz odwołanie do strony internetowej IgnoreRoe.com. Nie było żadnych zdjęć. Wiadomość miała po prostu zachęcić ludzi do odwiedzenia wymienionej strony. Tylko tyle. To jednak wystarczyło, aby właścicielowi ziemi, na której pojawił się billboard sponsorowany przez jedną z grup pro-life, zaczęto grozić śmiercią. I to bardzo szybko. Dla bezpieczeństwa właściciela ziemi, billboard trzeba było usunąć po zaledwie jednym dniu po jego pojawieniu się.
O co chodziło w akcji? Celem IgnoreRoe.com jest zniesienie aborcji w Teksasie. Odwiedzający są proszeni o podpisanie petycji na stronie internetowej.
Pastor Jon Speed nagrał krótką wiadomość wideo, aby skomentować usunięcie billboardu. W swojej wiadomości Speed powiedział, że pomimo wiejskiej lokalizacji billboardu ludzie zaczęli kontaktować się z właścicielem ziemskim ze skargami, a nawet groźbami śmierci, gdy tylko się pojawił. „To znak, jak nietolerancyjny stał się Teksas” – powiedział Speed. „Na billboardzie nie ma przecież żadnych obrazów graficznych, nawet żadnego mocnego oświadczenia. To tylko strona internetowa, która stara się znieść aborcję w Teksasie” - komentuje pastor.
To nie jest jedyny przypadek groźby śmierci z powodu billboardu pro-life na posesji. Wcześniej, tego lata, z powodu podobnej sytuacji usunięto billboard w Kanadzie.
źródło: Bridget Sielicki, liveaction.org