Flagi Iraku i Watykanu powiewają już blisko kościoła Sajedat al-Nedżat. Nieco dalej, na tej samej ulicy, przetoczyła się gwałtowna demonstracja kilkuset bardzo młodych ludzi. Nie był to jednak bynajmniej protest przeciwko przyjazdowi papieża. Wręcz przeciwnie, Irakijczycy czekają na wizytę z zadowoleniem i nadzieją.
Centralna ulica as-Sadoun, jedna z najważniejszych arterii komunikacyjnych w Bagdadzie, już od dawna przystrojona jest sąsiadującymi ze sobą flagami Iraku i Stolicy Apostolskiej. Póki co powiewają one jednak tylko na około kilometrowym odcinku między placem Rukn Kahramana a Teatrem Narodowym, z którym sąsiaduje kościół Sajedat al-Nedżat, jeden z najważniejszych punktów w programie pielgrzymki papieża Franciszka do Iraku, która rozpocznie się 5 a zakończy 8 marca. Nieco dalej, na tej samej ulicy, przetoczyła się w poniedziałek gwałtowna demonstracja kilkuset bardzo młodych ludzi. Nie był to jednak bynajmniej protest przeciwko przyjazdowi Ojca Świętego do kraju, w którym 7 lat temu proklamowano powstanie Państwa Islamskiego (ISIS). Wręcz przeciwnie, Irakijczycy czekają na tę wizytę z zadowoleniem i nadzieją.
„Jesteśmy gotowi oddać swoje życie za Irak” – krzyczeli około dwudziestoletni protestujący gdy wbiegli na plac Tahrir, miejsce wszystkich manifestacji w Bagdadzie. Chwilę później zablokowali ulicę Sadoun, co doprowadziło do interwencji licznie zgromadzonej policji. Nie była ona jednak brutalna, obyło się nawet bez użycia pałek, nikogo też nie zatrzymywano. Demonstracja została zorganizowana w akcie solidarności z wydarzeniami w Nasiriji, gdzie w końcu lutego przez kilka dni trwały protesty przeciwko korupcji, biedzie, złym warunkom życia oraz brakowi perspektyw. To kontynuacja manifestacji przetaczających się przez cały kraj od jesieni 2019 r., w których zginęło kilkaset osób. Doprowadziło to do upadku poprzedniego rządu i objęcia władzy w maju 2020 r. przez Mustafę al-Kadhimiego, który obiecał pociągniecie do odpowiedzialności winnych rozlewu krwi oraz stopniowe spełnienie żądań protestujących. Ale w Nasiriji, do której również zawita papież w czasie swojej pielgrzymki, znów polała się krew, zginęło 6 osób, a dziesiątki zostały ranne. Gubernator Nazem al-Waeli podał się do dymisji, a premier wyznaczył na jego miejsce jednego z bohaterów wojny z Państwem Islamskim gen. Abdul Ghaniego al-Asadiego, szefa Narodowej Agencji Bezpieczeństwa.
„Zbliżający się przyjazd papieża miał wyraźny wpływ na szybką reakcję rządu i jego działania w celu przywrócenia stabilności w Nasiriji, dania nadziei tamtejszej ulicy poprzez zmianę lokalnych władz i przystąpienie do realizacji projektów stanowiących spełnienie postulatów protestujących” – mówi dr Anas al-Azawi, członek władz Wysokiej Komisji Praw Człowieka w Iraku. „Ponadto pielgrzymka ta może również zaowocować dodatkowymi możliwościami ekonomicznymi tego regionu w przyszłości, na czym skorzystają mieszkańcy” – dodaje.
Azawi uważa, że zmiana wizerunku międzynarodowego Iraku po pielgrzymce Franciszka może ożywić turystykę religijną do tego kraju. „Irak wciąż opiera swój budżet na dochodach z ropy, a turystyka może również stanowić bardzo ważne źródło wpływów. Obecnie jednak turystyka religijna ograniczona jest do pielgrzymów muzułmańskich, zwłaszcza szyitów, a przecież jest tu wiele świętych miejsc wspólnych i dla muzułmanów i chrześcijan i żydów. Chodzi przede wszystkim o Ur, czyli miejsce narodzin proroka Abrahama” – uważa Azawi. To jednak nie jedyna korzystna perspektywa dla Iraku, która powoduje, że przytłaczająca większość mieszkańców tego kraju oczekuje wizyty papieża z zadowoleniem i nadzieją. „To otwarcie dla nas drzwi do społeczności międzynarodowej i wzmocnienie relacji z silnymi ekonomicznie państwami chrześcijańskimi, wreszcie to rozpoczęcie nowego dialogu między chrześcijaństwem a islamem. Inną realną korzyścią jaką mieszkańcy Iraku już widzą to zwiększenie zainteresowanie władz usługami publicznymi: naprawą dróg, sprzątaniem, dostawą elektryczności itp” – wylicza.
Ali, student bagdadzkiego uniwersytetu al-Nisur również zauważa, że ulice Bagdadu stały się ostatnio bardziej czyste i kolorowe. „To nie z naszego powodu ale ze względu na przyjazd papieża” – Ali nie ma co do tego wątpliwości, ale przyznaje, że ludzie na tym korzystają. „Przede wszystkim jednak to bardzo ważne że papież przyjeżdża tutaj po tym jak chrześcijanie tak bardzo ucierpieli przez prześladowania ISIS, bo to otwiera perspektywę nowego pokojowego współżycia między religiami” – podkreśla. Jego kolega Maythek również uważa, że przyjazd Franciszka oznacza nowy rozdział jeśli chodzi o relacje między religiami w Iraku, co jest potrzebne po ciemnej karcie jaką w historii tego kraju pozostawiło ISIS. Maythek nie ma również wątpliwości, że dla Irakijczyków jest to bardzo ważne wydarzenie. „Ze względu na koronawirusa większość zajęć odbywa się teraz online więc tu na uczelni jest mało okazji do rozmowy na ten temat z kolegami ale zarówno w mediach społecznościowych jak i w gazetach, radiu czy telewizji bardzo dużo się o tym mówi i widać, że ludzie są zadowoleni z tej pielgrzymki” – podkreśla. Maythek dodaje, że ma wielu chrześcijańskich kolegów. „Oni bardzo na to czekają, bo te wszystkie problemy spowodowały, że liczba chrześcijan w Bagdadzie dramatycznie się zmniejszyła i mają nadzieję, że po tej wizycie sytuacja się poprawi”.
Anas al-Azawi podkreśla, że chrześcijanie, a także inne mniejszości religijne, wciąż borykają się ze szczególnymi problemami, które trzeba rozwiązać. Jednym z nich jest ustawa o dowodach tożsamości, która dyskryminuje chrześcijan. Np. jeśli chrześcijanka wyjdzie ponownie za mąż za muzułmanina to jej dzieciom z poprzedniego małżeństwa automatycznie wpisuje się do dowodów religię muzułmańską. A muzułmanka nie może wyjść za mąż za chrześcijanina. „To wynika z faktu, iż zgodnie z konstytucją islam jest główną religią państwową. Ale konieczne jest też właściwe zabezpieczenie praw mniejszości” – tłumaczy Azawi dodając, że niezbędne są zmiany prawne w tym zakresie. Innym problemem są umowy sprzedaży mienia chrześcijan, którzy ze względu na sytuację bezpieczeństwa zdecydowali się na wyjazd. „Wiele z tych aktów jest albo sfałszowanych albo wymuszonych” przyznaje Azawi, dodając że problem dotyczy również rekompensat dla chrześcijan z terenów, które były okupowane przez ISIS. Azawi uważa również, że w wielu miejscach, zwłaszcza o zróżnicowanej strukturze demograficznej, chrześcijanie wciąż nie czują się bezpieczni, a władze czasem lekceważą ich skargi. „To powoduje, że czasem nie czują się oni obywatelami pierwszej kategorii” – przyznaje.
W trakcie pielgrzymki papież odwiedzi również Mosul, miasto, które jeszcze 4 lata temu było główną twierdzą Państwa Islamskiego. Zdaniem Azawiego przyjazd Ojca Świętego do tego miasta nie wiąże się ze szczególnym ryzykiem. „Bezpieczeństwo zostanie zapewnione przy współpracy służb federalnych i kurdyjskich, a ISIS nie jest w stanie wrócić do Mosulu, bo gdy nim rządziło to lekceważyło interes mieszkańców” – podkreśla i dodaje, że jest przekonany, iż mieszkańcy Mosulu są równie zadowoleni z przyjazdu papieża co reszta Irakijczyków. „Przyjazd papieża zwróci również uwagę na potrzeby mieszkańców Mosulu, na problem odbudowy, więc będzie w interesie jego mieszkańców” – podkreśla Azawi. „Przede wszystkim jednak może stworzyć warunki dla chrześcijan by wrócili do tego miasta i w ten sposób przyczynić się do przywrócenia różnorodności tamtejszego społeczeństwa, a to jest w tej chwili bardzo ważne dla Iraku, właściwe zarządzanie różnorodnością naszego społeczeństwa” – podkreśla Azawi.
Również zdaniem Ibrahima al-Ibadiego, analityka politycznego gazety as-Sabah, ISIS jest zbyt słabe by zaatakować pielgrzymkę. „Możliwe jest jednak, że będą usiłować uderzyć w innym miejscu by zakłócić pokojowy przekaz tej pielgrzymki i utrwalić negatywny wizerunek Iraku w mediach” – dodaje Ibadi. Według niego najistotniejszym punktem programu pielgrzymki będzie spotkanie z ajatollahem Alim Sistanim w Nadżafie. „To będzie miało ogromne znaczenie dla irackiego społeczeństwa, zarówno dla chrześcijan jak i muzułmanów. Zgadza się z tym Azawi ale dodaje, że w programie zabrakło podobnego spotkania z liderami sunnitów. „To bardzo dobrze, że dojdzie do spotkania z Sistanim bo to prowadzi do zbliżenia między religiami, islamem i chrześcijaństwem. Ale nawet jeśli szyici są większością w Iraku to to zbliżenie powinno obejmować obie odmiany islamu w Iraku. Jeżeli papież spotkałby się również z przywództwem religijnym sunnitów to dałoby mu to pełen obraz sytuacji w Iraku, poglądów obu części islamu na terroryzm i tego jaki rodzaj islamu reprezentuje sobą ISIS. A ISIS nie reprezentuje islamu, ani szyickiego ani sunnickiego” – podkreśla Azawi. „Ta sprawa była podnoszona przez religijnych przywódców sunnitów, a także polityków sunnickich w parlamencie i odpowiedź nas nie satysfakcjonuje. Mam nadzieję, że papież jednak sam w tej sprawie zdecyduje i uwzględni takie spotkanie w swoim programie” – dodaje.
W miarę zbliżania się pielgrzymki coraz więcej ulic dekorowanych jest papieskimi flagami. Poza tym jednak można odnieść wrażenie, że w Bagdadzie życie toczy się swoim normalnym, chaotycznym trybem. Ograniczenia związane z pandemią nie wpłynęły na intensywność ulicznych korków. „Ruch uliczny w Bagdadzie to problem nierozwiązywalny” – zauważa Azawi gdy przebijamy się przez zatłoczoną aleję Abu Nuwasa, ciągnącą się wzdłuż Tygrysu. Korki są gigantyczne mimo, że w związku z koronawirusem większość uczniów i studentów uczy się zdalnie, a restauracje sprzedają jedzenie wyłącznie na wynos, chyba, że są w stanie wystawić stoliki na ulicy. Wieczorem, po 20:00, ulice pustoszeją ze względu na nocny lockdown. Wiele sklepików jest jednak otwartych przy zgaszonym świetle. „Zaostrzenie rygorów związanych z COVID-em w czasie przyjazdu papieża to obok obaw przed incydentami terrorystycznymi jedyne powody, dla których niektórzy Irakijczycy mogą być niezadowoleni z tej pielgrzymki” – przyznaje Azawi. Tymczasem pojawiła się niepotwierdzona jeszcze informacja, że od czwartku wieczorem do poniedziałku rano obowiązywać ma całkowity lockdown w Bagdadzie. To zwiększyłoby bezpieczeństwo papieża ale oznaczałoby, że przyjechałby do miasta widma. A cokolwiek by nie mówić o irackiej stolicy to takim miastem nie jest. Bagdad żyje bardzo intensywnie.
Witold Repetowicz (KAI Bagdad) / Bagdad