Prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich, kard. Sandri podkreśla, że sensem papieskiej podróży do Iraku jest dotarcie tam, gdzie obecność Kościoła jest najbardziej potrzebna, a jednocześnie - najbardziej zagrożona. To budowanie mostów w najtrudniejszym miejscu.
W Iraku Papież zobaczy zniszczone i sprofanowane kościoły oraz domy porzucone przez chrześcijan, którzy musieli uciekać przed islamskimi fundamentalistami. „Z tych miejsc męczeństwa popłynie przesłanie pokoju i nadziei” – mówi towarzyszący Franciszkowi w tej historycznej podróży kard. Leonardo Sandri.
Prefekt watykańskiej Kongregacji dla Kościołów Wschodnich ujawnia, że na prośbę Papieża w tej pielgrzymce uczestniczy przedstawicielka Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które od lat niesie wsparcie mieszkańcom tego kraju, zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom. Jest to wyraz doceniania ich pracy, ale i przypomnienie, że bez międzynarodowej pomocy i międzyludzkiej solidarności kraj ten nie podniesie się z gruzów. Papieską wizytę w Iraku kard. Sandri nazywa „przerzucaniem historycznych mostów”. Zauważa, że na cel pierwszej podróży, po 15-miesięcznej przerwie wywołanej pandemią, Franciszek wybrał najbardziej zapomniane peryferie, które bardzo potrzebują Kościoła, jako szpitala polowego.
„Ojciec Święty kolejny raz przekracza logikę świata i zachęca nas do patrzenia na wydarzenia w perspektywie wiary Abrahama, uczy, by ufać wbrew niekończącym się dramatom” – mówi kard. Sandri. Wskazuje, że papieskie gesty są nieustannym wezwaniem do budowania braterstwa i wołaniem o to, by ludzie odpowiedzialni za przyszłość narodów stawali się prawdziwymi obrońcami najsłabszych i promotorami fundamentalnych praw człowieka. Watykański hierarcha wskazuje też na znaczenie tej podróży dla przyszłości nękanej dziesięcioletnią wojną Syrii i dla pogrążonego w ogromnym kryzysie społeczno-ekonomicznym Libanu.