Prezydent USA Joe Biden ogłasza Narodowy Dzień Modlitwy bez odniesienia do Boga

W wystąpieniu ogłaszającym doroczny Narodowy Dzień Modlitwy Joe Biden uniknął jakiegokolwiek odniesienia do Boga, posługując się ogólnikowymi sformułowaniami. Czy USA to nadal kraj, którego dewizą jest „In God We Trust”?

Narodowy Dzień Modlitwy został ustanowiony przez Kongres USA w 1952 r., a w 1988 r. jego termin został ustalony na pierwszy czwartek maja.

W oświadczeniu z 5 maja prezydent stwierdził, że „w całej naszej historii, Amerykanie wielu religii i systemów wierzeń zwracali się do modlitwy w poszukiwaniu siły, nadziei i prowadzenia. Modlitwa karmiła niezliczone dusze i była siłą ruchów etycznych - w tym ważnych zmagań przeciwko niesprawiedliwości rasowej, pracy dzieci i naruszaniu praw niepełnosprawnych Amerykanów”.

W dalszej części proklamacji Biden napisał, że „dziś pamiętamy i świętujemy rolę, jaką uzdrawiający balsam modlitwy może odegrać w naszym życiu i w życiu naszego narodu. Gdy nadal stawiamy czoła kryzysom i wyzwaniom naszych czasów – począwszy od śmiertelnej pandemii, poprzez utratę życia i środków do życia, aż po rozważania na temat sprawiedliwości rasowej i egzystencjalne zagrożenie zmianami klimatycznymi - Amerykanie wierzący mogą odwoływać się do mocy modlitwy, aby dać nam nadzieję i podnieść nas na duchu w obliczu czekających nas zadań”.

Nigdzie w dokumencie nie jest wspomniane imię Boże i w ogóle brakuje odniesienia do Boga. Trudno oprzeć się wrażeniu, że modlitwa w takim rozumieniu ma charakter jedynie horyzontalny, stając się swoistą terapią czy jakimś rodzajem mentalnego ćwiczenia. Prawdą jest oczywiście to, że modlitwa może być źródłem psychicznej siły i inspiracją do działań zmierzających ku realizacji sprawiedliwości. Dzieje się tak jednak dzięki temu, że łączy ona sprawy doczesne z wiecznymi, a w relacje z ludźmi wprowadza harmonię daną przez Boga.

Zastanawiające jest, dlaczego w wystąpieniu proklamującym Narodowy Dzień Modlitwy po raz pierwszy w historii ten wymiar relacji do Boga został całkowicie pominięty. Czy prezydent uważający się za katolika tak bardzo kieruje się polityczną poprawnością, że nie chcąc naruszyć niczyich przekonań, sprowadza modlitwę do kategorii czysto społecznych, przemilczając jej wymiar religijny?

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama