Jeśli niemiecka droga synodalna będzie nadal podążać ścieżką apostazji, będzie to lekcja dla całego Kościoła, czym nie jest i nie może być „synodalność”: kwestią decydowania o zawartości depozytu wiary przez „konsensus” utworzony przez uciekającą się do podstępów biurokrację kościelną – powiedział George Weigel.
Biograf św. Jana Pawła II i czołowy amerykański intelektualista katolicki udzielił wywiadu Catholic News Agency.
CNA: Wydaje się, że biskup Bätzing chce iść cienką granicą między trwaniem w wierności Rzymowi, a jednocześnie nie zrażać tych, którzy już zapowiadają „reformy”. Czy istnieje taka linia pośrednia? Jeśli tak, to jak ta linia pośrednia mogłaby realnie wyglądać?
Weigel: Kwestią nie jest „Rzym” kontra „reformy”. Chodzi o wierność prawdzie Ewangelii przeciwstawioną wierności „Zeitgeist”, „duchowi czasu”. Innymi słowy, w niemieckiej „drodze synodalnej” chodzi o to, czy Boże Objawienie na temat nierozerwalności małżeństwa, godnego przyjmowania Komunii Świętej, właściwego uporządkowania naszych ludzkich miłości jest prawdziwe i ma moc wiążącą niezależnie od czasu, w każdej sytuacji kulturowej. Było to również tematem synodów biskupów w 2014, 2015 i 2018 roku.
CNA: Biskup Bätzing mówi: „Droga Synodalna stara się, zwłaszcza w odniesieniu do tematu skutecznych relacji, by omówić je w szerokim kontekście, który uwzględnia także potrzebę, możliwość i granice rozwoju magisterium Kościoła. Perspektywy przedstawione przez Kongregację Nauki Wiary znajdą miejsce w tych debatach”. Czy oświadczenia Kongregacji Nauki Wiary są jedynie „perspektywami”, nad którymi można dyskutować, czy też stanowią podstawę do debaty?
Weigel: Kiedy Kongregacja Nauki Wiary wypowiada się autorytatywnie, jak to miało miejsce w kwestii tego, czy Kościół może „błogosławić” związki osób tej samej płci, nie przedstawia „perspektyw”, ale określa prawdę wiary katolickiej. Jeśli biskup Bätzing i inni biskupi niemieccy nie akceptują tych prawd, powinni mieć uczciwość, aby to powiedzieć. Jeśli akceptują te prawdy, powinni mieć odwagę, żeby to powiedzieć.
CNA: Czy trafna jest charakterystyka sporządzona przez biskupa Bätzinga, który mówi na podstawie tekstu roboczego: „Główne pytanie brzmi: jak możemy dzisiaj rozmawiać o Bogu i dojść do głębszej wiary? Wiara może wzrastać i pogłębiać się, jeśli uwolnimy się od lęków i zablokowań mentalnych, jeśli będziemy zadawać pytania i szukać, w jaki sposób Kościół dzisiaj może być obecny dla ludzi”.
Weigel: „Centralnym pytaniem” jest to, co powiedział Pan Jezus, a brzmiało ono, brzmi i zawsze będzie brzmiało: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”(Łk 18,8). Oczywiście Kościół musi zawsze głosić prawdę Ewangelii w sposób, który może być usłyszany przez ludzi danego czasu i kultury. To właśnie próbował czynić św. Paweł na Areopagu w Atenach w Dziejach Apostolskich (rozdz.17), i to właśnie polecił dzisiejszemu Kościołowi Sobór Watykański II: głosić prawdę w sposób, w jaki prawda może być usłyszana. Kłopot, jaki mam ja i wielu innych, gdy słyszymy biskupa Bätzinga, jego podobnie myślących kolegów z episkopatu oraz przedstawicieli Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich, polega na tym, że nie słyszymy głosu Pana, Ewangelii czy prawdy, ale głos postmodernizmu.
CNA: Czy kwestionowałby Pan, że istnieją możliwości na ustanowienie diakonatu kobiecego? Czy diakonat może być oddzielony od innych stopni święceń wyższych?
Weigel: Jeśli diakonat nie jest częścią trzystopniowego sakramentu święceń, składającego się z episkopatu, prezbiteratu i diakonatu, to tak, kobiety mogą być diakonami. Ale jeśli diakonat nie jest częścią tego potrójnego sacerdotium, to wówczas nikt, kto domaga się święcenia kobiet na diakonów, nie byłby zainteresowany diakonatem, ponieważ ta kampania jest pretekstem, aby udzielać kobietom święceń kapłańskich i ostatecznie biskupich. Jest to kampania klerykalizmu, ponieważ zdaje się ona wyobrażać, że jedynymi katolikami, którzy naprawdę się liczą, są ci, którzy przyjęli święcenia kapłańskie. Sobór Watykański II zdecydowanie odrzucił tę klerykalistyczną eklezjologię.
W gruncie rzeczy jednak uważam za ustalone nauczanie Kościoła, iż diakonat, tak jak został ustanowiony w szóstym rozdziale Dziejów Apostolskich, jest częścią potrójnego sakramentu; dlatego Kościół nie ma władzy wyświęcania kobiet na diakonów, tak jak nie ma władzy wyświęcania kobiet na kapłanów czy biskupów. Zostało to definitywnie rozstrzygnięte przez Jana Pawła II w Liście apostolskim Ordinatio sacerdotalis (22 maja 1994 r.).
CNA: Czy uważa Pan, że następujące słowa bp. Bätzinga dotyczące organicznego rozwoju doktryny katolickiej są trafne? „W Niemczech i w innych częściach Kościoła powszechnego od dawna toczy się dyskusja o tym, jak dalej rozwijać Magisterium za pomocą solidnych argumentów – na podstawie fundamentalnych prawd wiary i moralności, postępu refleksji teologicznej oraz w duchu otwarcia na najnowsze osiągnięcia nauk humanistycznych i sytuacje życiowe współczesnych ludzi”.
Weigel: Teza ta brzmi: „Fundamentalne prawdy wiary i moralności” są oceniane przez „postępy refleksji teologicznej” i „najnowsze osiągnięcia nauk humanistycznych”. Otóż tych fundamentalnych prawd nie oceniają teologowie ani praktycy nauk o człowieku. Jeśli tak się stanie, i kiedy tak się stanie, to rezultatem będzie liberalny protestantyzm i nie mogę zrozumieć, dlaczego ktokolwiek chciałby podążać tą smutną ścieżką ku kościelnej otchłani. Św. John Henry Newman nauczał Kościół, że istnieje siedem znaków autentycznego rozwoju doktryny. Może potrzebne jest nowe niemieckie wydanie jego dzieła „O rozwoju doktryny chrześcijańskiej”?
CNA: Jaki zdaniem Pana Profesora będzie wkład niemieckiego synodu w Kościół? W jaki sposób Kościół w Niemczech wpływa na świat? Jakie to ma konsekwencje dla Kościoła, zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w USA?
Weigel: Kościół niemiecki jest niezmiernie hojny we wspieraniu pracy Kościoła katolickiego na całym świecie i powinien uczyć się z doświadczenia, na przykład tętniących życiem Kościołów lokalnych w Afryce, że Ewangelia wyzwala, a nie ogranicza. Jeśli niemiecka droga synodalna będzie nadal podążać ścieżką apostazji, będzie to lekcja dla całego światowego Kościoła, czym nie jest i nie może być „synodalność”: kwestią decydowania o prawdzie objawienia i zawartości depozytu wiary przez „konsensus” utworzony przez uciekającą się do podstępów biurokrację kościelną, dostosowaną do Zeitgeist – ducha czasu. I to będzie ważna lekcja, którą trzeba będzie rozważyć na synodzie biskupów o „synodalności” w 2022 roku.
st (KAI/CNA) / Waszyngton