Włosi odkrywają postać Laury Mainetti, zakonnicy zamordowanej przez satanistki

Beatyfikacja Laury Mainetti odbędzie się 6 czerwca na stadionie miejskim w Chiavennie, gdzie zakonnica pracowała z młodzieżą i została bestialsko zamordowana. „Ta męczeńska śmierć była ukoronowaniem jej całego życia oddanego wiernie na służbę Bogu” – mówi Francesca Consolini, postulatorka w procesie beatyfikacyjnym.

Ta zbrodnia dwie dekady temu wstrząsnęła Italią. Nie do uwierzenia było to, że stały za nią trzy nastolatki niesprawiające wcześniej żadnych problemów wychowawczych. Pochodziły z normalnych rodzin, niczego im nie brakowało. W śledztwie zeznały, że mordując zakonnicę, chciały złożyć hołd szatanowi. Zwabiły siostrę w pułapkę podszywając się pod potrzebującą pilnie pomocy dziewczynę w ciąży.

Postulatorka podkreśla, że paradoksalnie to zeznania oprawczyń przyczyniły się do otwarcia procesu beatyfikacyjnego. Mówiły, że wstrząsem było dla nich to, że gdy zadawały jej dziewiętnaście morderczych ciosów, to siostra się za nie modliła i szeptała słowa przebaczenia.

„Siostra Laura zginęła, ponieważ nie potrafiła i nie chciała odmówić prośbie o pomoc od dziewczyny, która opowiedziała jej o swoich trudnościach. Nie podejrzewała złej woli. Wyszła z domu i poszła pomagać. Robiła to zgodnie ze swoją życiową dewizą, że trzeba się spalać dla innych” – mówi Radiu Watykańskiemu Francesca Consolini. „Chciała być aktywną i uważną obecnością, aby być zawsze dyspozycyjną dla potrzebującej młodzieży. Mówiła, że największym darem jest odkrycie Chrystusa w drugim człowieku i dlatego nie należy nakładać ograniczeń na miłość i hojność. Ona jest naszą świętą z sąsiedztwa, jedną z wielu, których nie zauważamy w codziennym zabieganiu. Dewiza «Spotykam Boga tak, jak Maryja spotkała Słowo»: to klucz do całego jej życia”.

Przyszła błogosławiona należała do Zgromadzenia Służebnic Krzyża. Jej współsiostry z klasztoru w Chiavennie mówią: „Siostra Laura żyła jak święta, umarła jak męczenniczka”. Postulatorka w jej procesie beatyfikacyjnym podkreśla, że przesłanie zamordowanej zakonnicy jest bardzo aktualne także dziś. „Ona uczy nas codziennej wierności, zaufania Bogu i poszukiwania Go we wszystkim w głębokim przekonaniu, że zawsze jest obecny w naszym życiu, nawet jeśli czasami Go nie dostrzegamy” – mówi Francesca Consolini. Dodaje, że męczennikiem nie staje się w jednej chwili. Jest to owoc całego życia. „Jestem przekonana, że gdyby siostra przeżyła, to ze wszelkich sił próbowałaby nieść pomoc swoim oprawczyniom, by zmieniły swe życie i odnalazły Chrystusa” – podkreśla.

źródło: vaticannews.va

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama