Jedna trzecia domów w Charkowie jest zniszczona, coraz więcej ludzi potrzebuje wsparcia, a dociera zdecydowanie mniej pomocy, jesteśmy w coraz trudniejszej sytuacji – mówi bp Paweł Gonczaruk
Jest on ordynariuszem diecezji charkowsko-zaporoskiej, na terenie której toczą się najbardziej zacięte walki a wiele miast i wiosek znajduje się pod okupacją rosyjską. W nich jest najtrudniej, ponieważ nie dociera tam praktycznie żadna pomoc.
Ukraiński biskup wskazuje, że agresor przyjął taktykę spalonej ziemi. Ponieważ nie udało się zdobyć Charkowa Rosjanie chcą wywołać panikę ciągłym bombardowaniem. „Oprócz niszczenia infrastruktury, zamierzają odciąć nam środki do życia aż całe miasto się podda” – mówi bp Gonczaruk wyznając, że obawia się, iż Charków czeka los Mariupola. To męczeńskie miasto, które wpadło w ręce Rosji i stało się symbolem nieludzkiej strategii Kremla też leży na terenie jego diecezji.
„W miastach, ale też wioskach, które leżą na linii frontu jest masowy ostrzał. Krematorsk, Słowiańsk, sam Charków – rozbijają tam budynki bardzo intensywnym ostrzałem. Celem jest zastraszyć ludzi, ale też zniszczyć wszystko. Sytuacja jest bardzo napięta. Jeśli nie mogą zająć danego miasta, to wtedy je niszczą. Chodzi im o to, żeby wzbudzić bunt mieszkańców przeciwko władzom i armii Ukrainy. Mieszkanka Berdiańska opowiadała mi, że uchodźcom z Mariupola stawiano zarzut, że gdyby nie ich opór, to ich miasto nie leżałoby teraz w gruzach. To jest zaszczepianie ideologii Kremla – mówi bp Gonczaruk. – Część ludzi wraca, część wyjeżdża na bezpieczniejsze tereny. Cały czas trwa rotacja. Żyje się jednak coraz trudniej, potrzeby są coraz większe, a dociera znacznie mniej wsparcia. Boleśnie brakuje leków. Wcześniej nasi ludzie mieli pracę, oszczędności i jakieś zapasy. Nawzajem sobie pomagali, ale po pół roku wszystko się wyczerpało i każdy patrzy, czy jemu coś zostanie, tym bardziej, że nie wiadomo jak długo ta wojna potrwa.“
24 sierpnia minie pół roku od wybuchu wojny. Tego dnia Ukraina świętuje też Dzień Niepodległości, którą odzyskała w 1991 roku. – Dojrzewamy w naszym patriotyzmie, widzimy jak cenna jest wolność – mówi bp Gonczaruk.
„Prawdziwy patriotyzm wyraża się w tym, że biorę odpowiedzialność za swój kraj. A odpowiedzialność mierzy się miarą ofiarności. Ofiarność to jest twój czas, twoje zasoby materialne, ale też i życie. Ostatnie lata sprawiły, że nasz patriotyzm dojrzał i cały czas się rozwija – mówi biskup Charkowa. – To świętowanie niepodległości w kontekście wojennym będzie miało głębsze przeżycie, bo Ukraińcy rozumieją teraz lepiej jak ważne i cenne jest być niepodległym, widzą jak dużo to kosztuje. Widzę, że odpowiedzialność za ojczyznę i patriotyzm wzrastają. Prawdą jest, że ludzie są zmęczeni fizycznie i psychicznie, ale w głębi serca pali się ogień, że będziemy walczyć do końca, że się nie poddamy. Już nie ma dyskusji poddajmy się, żeby zachować życie. Jest klarowne rozumienie zginiemy, ale się nie poddamy. To wielki znak, że naród dojrzewa.“