Pomimo krytyki płynącej z zewnątrz i prorosyjskich sympatii Orbana głosuje na niego większość węgierskich chrześcijan, niezależnie od przynależności do Kościoła katolickiego lub protestanckiego. Działania Fideszu przynoszą jednak także głębokie podziały wewnątrzkościelne.
Ostatnie wybory przyniosły Fideszowi tak mocne zwycięstwo, że jak powiedział Viktor Orban „widać je z księżyca, a już na pewno z Brukseli”. Jego nowy gabinet rozpoczął urzędowanie w drugiej połowie maja. Jest to kolejna kadencja – Fidesz sprawuje władzę nieprzerwanie od 2010 roku (wcześniej natomiast Orban był u władzy w latach 1998-2002). Obecnie dysponuje większością dwóch trzecich głosów w parlamencie.
Co ciekawe, choć pod pewnymi względami Węgry są podobne do Polski, ich profil wyznaniowy jest odmienny. Katolicy stanowią relatywną większość: około 39% ogółu; z Kościołami protestanckimi identyfikuje się około 15% Węgrów. 16,7% nie należy do żadnego związku wyznaniowego, a 27,2% odmawia odpowiedzi na pytanie o przynależność wyznaniową.
W organach władzy natomiast znacznie większą część stanowią protestanci – sam premier, przewodniczący parlamentu, a także prezydent należą do Węgierskiego Kościoła Reformowanego.
W przededniu wyborów Kościół ten wystosował do swoich członków pismo, w którym wezwał ich do głosowania na polityków, którzy będą bronić m.in. tradycyjnej rodziny. Oświadczenie to można było odczytać jako wezwanie do głosowania na Fidesz, zwłaszcza że jednym z sygnatariuszy był biskup Zoltan Balog, będący także ministrem w poprzednim rządzie.
Nowo zaprzysiężona prezydent Katalin Novak jest osobą bardzo religijną, regularnie uczestniczącą w nabożeństwach swojego Kościoła. Przemawiając podczas inauguracji, cytowała słowa z węgierskiego hymnu narodowego, a zakończyła swe przemówienie fragmentem modlitwy Ojcze nasz.
Kościoły na Węgrzech otrzymują duże wsparcie ze strony rządu. Już podczas pierwszej kadencji Fideszu, pod hasłem „Duchem obszarów wiejskich jest Kościół”, do kościołów trafiało wiele pieniędzy, a później ich strumień popłynął jeszcze szerzej. Założenia programu były takie, że nawet jeśli obiekty sakralne znajdują się w wymierającej wsi, duszpasterz ma tam trwać do końca.
Nie jest to bynajmniej jedyny powód, dla którego chrześcijanie wspierają Fidesz. Równie ważnym jest jasna prorodzinna polityka tej partii. Już na lotnisku w Budapeszcie Węgry witają gości stwierdzeniem, że kraj ten jest „przyjazny rodzinom”. Konkretnym przejawem jest wsparcie finansowe dla rodzin wielodzietnych. Mogą one otrzymać dofinansowanie, gdy chcą kupić większy samochód lub wyremontować dom.
Kolejną kwestią, za którą chrześcijanie mogą być wdzięczni Fideszowi, jest to, że rząd wspiera finansowo Węgrów za granicą i daje im prawo do głosowania. Od czasu podziału Austro-Węgier po I wojnie światowej, wielu Węgrów mieszka w takich krajach jak Rumunia, Słowacja i Ukraina. Uważają oni, że spotykają się tam z dyskryminacją.
Czy węgierskie Kościoły mają odwagę krytykować rząd, gdy polityka nie jest zgodna z wartościami chrześcijańskimi? Nie jest to zbyt częste, ale zdarza się. Jak zauważa Lajos Matyo, pastor Kościoła Reformowanego, kilka lat temu ówczesny biskup tego Kościoła opracował broszurę, w której chrześcijańscy naukowcy krytycznie odnosili się do działalności Fidesz.
Pieniądze, które płyną z rządu do Kościołów, mogą być pokusą do milczenia – mówi protestancki duchowny. Podkreśla, że sam w razie potrzeby będzie wypowiadał się krytycznie. „Na przykład wtedy, gdy Orban za bardzo będzie się skłaniać ku Putinowi lub rząd nie zapewni wystarczających środków na opiekę zdrowotną”.
Jednocześnie mocna momentami krytyka Fideszu nie jest dla większości węgierskich chrześcijan powodem, by nie głosować na tę partię. Pastor Matyo podkreśla: „Czy powinienem oddać swój głos na partię opozycyjną, której język i idee polityczne, takie jak zniesienie nauki religii w szkołach, są sprzeczne z wartościami i standardami chrześcijańskimi? Głosowanie na Węgrzech to kwestia wyboru między złym i gorszym”.
Pikanterii kwestii wyborów dodaje fakt, że Péter Márki-Zay, lider antyorbanowskiej opozycji, jest katolikiem. Jak twierdzi dziennikarz i teolog katolicki Istvan Gegeny, ostra walka wyborcza między nim a Viktorem Orbanem mocno podzieliła chrześcijan: „Ostre dyskusje, w których ludzie nazywający siebie chrześcijanami wyrażali się z nienawiścią, wyrządziły Kościołowi wielką szkodę”.
Gegeny szacuje, że 80 procent rzymskich katolików oddało swój głos na przeciwnika Orbana. Jak zauważa, „katolicy doceniają styl Fideszu lub myślą, że w przeciwnym razie rozpęta się piekło”.
Problematyczne było przesłanie kampanii Fideszu: "kto chce chrześcijańskich Węgier, powinien głosować na Viktora Orbana”. Gegeny podkreśla: „zwykli wierni nie zgadzali się ze sobą, ale także biskupi i księża czasami otwarcie atakowali się nawzajem. Sondaż przeprowadzony wśród czytelników [portalu Gegeny’ego] pokazał, że zagorzali zwolennicy i przeciwnicy Fideszu mają ze sobą niewiele wspólnego. Istnieje grupa pośrednia, ale jest ona znacznie mniejsza. Jeden z niechrześcijańskich dziennikarzy powiedział: «W przeszłości w społeczeństwie istniała przepaść między chrześcijanami a zwolennikami, na przykład, praw osób LGBT+ i aborcji. Teraz jest to przepaść wewnątrz Kościoła». Obserwujemy ten proces z wielkim smutkiem”.
Jeśli chce się żyć w kraju chrześcijańskim, nie ma tylko jednej partii, na którą można głosować – uważa Gegeny. Odnosząc się do papieża, publicysta mówi, że interesy i motywacje polityczne nigdy nie pokrywają się w pełni z wartościami chrześcijańskimi. „Oceniając z chrześcijańskiego punktu widzenia, można powiedzieć, że Fidesz ma dobrą politykę, jeśli chodzi na przykład o rodzinę, rozwój biedniejszych obszarów i rozwój tożsamości narodowej. Wątpliwości budzą dobre stosunki Węgier z Iranem i Chinami, czyli krajami, w których chrześcijanie są prześladowani. Wątpliwości budzi także stosunek do Rosji, ponieważ jest oczywiste, że Putin jest agresorem na Ukrainie”.
CNE