Caritas Mariupol przeniosła swoją siedzibę do Zaporoża i stamtąd pomaga ludziom uciekającym z terenów zajętych przez Rosjan. „Potrzebują nie tylko ubrań i żywności, ale przede wszystkim chcą odzyskać zdeptaną przez okupanta godność” – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Rostysław Sprynyuk, który pracował w Mariupolu od 2010 roku, tworząc od podstaw tamtejszą wspólnotę grekokatolicką.
Ukraiński kapłan wyznaje, że na tym terenie mocno odczuwało się „duchową pustkę” będącą wynikiem całych dekad sowieckiego systemu. „Mimo to ludzie chcieli słuchać o Bogu, a nasza wspólnota się rozrastała. Gdy wybuchła wojna, zaczęliśmy właśnie budować nasz pierwszy kościół” – mówi kapłan. Dodaje, że wraz z żoną i dziećmi otarł się o śmierć zanim udało im się ewakuować z miasta.
„Oswoiliśmy się z wojną w Donbasie, która trwała od 2014 roku, a front był kilka kilometrów od nas, jednak obecna okupacja była prawdziwym piekłem” – mówi ks. Sprynyuk. Wskazuje, że Rosjanie celowo łamali ludzką godność, głodząc ich i nie dając dostępu do wody dążyli, by zniszczyć w mieszkańcach Mariupola wszelkie człowieczeństwo.
„Wielu z moich parafian zniknęło, nie ma po nich śladu i nie wiem, jaki los ich spotkał, wielu ludzi zostało deportowanych do Rosji, niektórym udało się uciec na Ukrainę. Więcej informacji mam jedynie o losie dziesięciu parafian – mówi papieskiej rozgłośni ks. Sprynyuk. – Dwie osoby z naszej siedmioosobowej ekipy Caritas w Mariupolu straciły życie niosąc pomoc innym. Teraz działamy z terenu Zaporoża obejmując wsparciem ludzi uchodzących z terenów okupowanych przez Rosjan. Oni potrzebują wszystkiego, ponieważ zostali wyrwani ze swego życia, odarci z wszelkiej godności. Dajemy nie tylko żywność i odzież, ale pomagamy im znaleźć pracę, przekwalifikować się. To są ludzie, którzy całe życie ciężko pracowali i nie chcą teraz jałmużny. Koncentrujemy się też na pracy psychologicznej z dziećmi pomagając im odzyskać utracone dzieciństwo.“