Jakie wyzwania demograficzne staną przed Ukrainą po wojnie?

W 2030 roku liczba mieszkańców Ukrainy spadnie do 30 milionów, co pociągnie za sobą dodatkowe obciążenia dla ludzi, gdyż mniejsza liczba obywateli będzie musiała opłacać większe potrzeby państwa, co z kolei oznacza wzrost podatków. O tych i wielu innych problemach związanych z demografią opowiedział 11 lipca ukraińskim hierarchom greckokatolickim obradującym w Przemyślu ukraiński ekspert ds. strategii długoterminowych Jewhen Hlibowyćkyj.

Obecna agresja Rosji przeciw Ukrainie ma „jaskrawo wyrażony wymiar demograficzny” – stwierdził ekspert. Jego zdaniem „sytuacja demograficzna będzie kluczowym momentem dla utrzymania rozwoju kraju po zakończeniu wojny, będzie bowiem brakować nie tylko pracowników, ale też konsumentów”. Najbardziej ucierpi na tym dział biznesowy, a ponieważ państwo nie będzie mogło rozwiązać tego kryzysu, to właśnie biznes może się za to zabrać – wyjaśnił mówca. Dodał, że szczególna odpowiedzialność pod tym względem spoczywa na barkach Kościoła.

Zwrócił uwagę, że na spadek liczby ludności ukraińskiej wpływa szereg przyczyn. Przede wszystkim jest to zmniejszenie się liczby urodzeń, który można zauważyć na przykładzie liczby młodych ludzi. W ciągu 10 lat będzie znacznie mniej osób w wieku 25-29 lat. Innym czynnikiem jest całkowite wyludnienie się niektórych regionów kraju, które obecnie dokonuje się z powodu wojny i zagrożenia życia, ale socjologowie ukraińscy dostrzegali to jeszcze przed wtargnięciem Rosji. Jego przyczynami były migracja zawodowa, przenoszenie się ludzi do dużych miast i szereg innych zjawisk.

W 2030 roku na Ukrainie będzie mieszkać 30 mln osób [w 2020 było ich ponad 44 mln – KAI]. Ów spadek doprowadzi do dodatkowego obciążenia obywateli, którzy będą musieli opłacać większe potrzeby państwa, to zaś oznacza wzrost opodatkowania ludzi – ostrzegł specjalista. Zaznaczył, że do tego należy jeszcze dodać brak zaufania społeczeństwa ukraińskiego do instytucji państwowych. Za 8 lat na jedną osobę pracującą będą przypadały ponad 2 niepracujące, co z jednej strony będzie oznaczało wzrost biedy, z drugiej natomiast dodatkowe obciążenie sektora społecznego, który będzie musiał się rozwijać. Tym samym w najbliższym dziesięcioleciu Ukraina będzie potrzebowała wielkiej liczby ludzi – stwierdził mówca.

Wskazał na kilka sposobów rozwiązania tego problemu: „zmianę migracyjną”, walkę z zagrożeniami dla życia i zwiększenie jego długości, to znaczy zmniejszenie śmiertelności i wzrost liczby urodzeń. Nie należy przy tym zapominać o tym, że „w następstwie katastrof XX wieku zyskaliśmy «kulturę traumatyczną» i jeśli w krajach europejskich wzrasta trwałość życia, to Ukraina pozostaje na tym samym poziomie” – tłumaczył Hlibowyćkyj. Oznacza to, że „tracimy życie z powodu «traumy przeszłości», cierpimy wskutek aktywnej formy syndromu pourazowego” – dodał.

W odpowiedzi na pytanie, co w tej sytuacji może zrobić Kościół, ekspert wymienił kilka dziedzin, które biskupi winni przemyśleć: przeciwdziałanie traumom i napięciom, poszukiwanie nowego wzorca współpracy Kościoła z biznesem i przedsiębiorczością, duszpasterstwo rodziny i nowe rozłożenie ról w rodzinie, wychowanie chłopców, rola kobiety w dzisiejszym społeczeństwie itd. Chodzi również o wspieranie ukraińskiego życia chrześcijańskiego za granicą – o szukanie miejsc osiedlenia się Ukraińców, bieżące śledzenie fal migracyjnych i pomaganie Ukraińcom na obczyźnie.

Na zakończenie, po zadaniu przez biskupów pytań prelegentowi, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) abp Swiatosław Szewczuk podziękował mu za jego rzeczową i wyczerpującą wypowiedź.

Spotkanie to odbyło się w ramach Synodu Biskupów UKGK, który w dniach 7-15 lipca obraduje w Przemyślu pod hasłem „Synodalność i soborowość: doświadczenie UKGK”.

kg (KAI) / Przemyśl
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama