Rezygnacja z tożsamości człowieka jako istoty myślącej i wolnej, zdolnej do prawdziwej miłości, oznacza i oznaczałaby największą klęskę. Od nas będzie zależało, czy wytrwamy w wymiarze nie tylko militarnym - pisze kard. Duka, porównując dzisiejszą sytuację do tego, co działo się przed II wojną światową
Rezygnacja z wielkiego daru, jakim jest tożsamość człowieka jako istoty myślącej, ale także i wolnej, zdolnej do prawdziwej miłości, oznacza i oznaczałaby największą klęskę – stwierdza w swoim komentarzu do wydarzeń aktualnych kardynał Dominik Duka OP. Emerytowany metropolita praski nawiązuje do obecnej sytuacji w świecie, w którym toczy się według słów papieża Franciszka „trzecia wojna światowa w kawałkach”.
Zdaniem kardynała Duki to, co papież nazywa III wojną światową, ujawniło się w pewnym stopniu na froncie ukraińsko-rosyjskim. „Widzimy, że tak jak w okresie II wojny światowej, tak i teraz, dopiero gdy faktycznie rozpętano prawdziwą wojnę, rodził się nowy świat. Ten nowy świat jest, czy też był, oczywiście tworzony na zasadzie „wspólnej gry”, czy jak kto woli, wspólnej zdrady. Tchórzostwo odegrało swoją rolę i poświęcono kraje, które nie mogły się przeciwstawić dwóm ówczesnym mocarstwom, które przystąpiły wówczas do wojny: Berlinowi i Moskwie” – stwierdza emerytowany metropolita stolicy Czech. Przytoczył słowa Piusa XI, który przestrzegał Anglię przed następstwami ustępstw wobec tych reżimów totalitarnych i przypomniał, że II wojna światowa to także czas zdrady prawdziwej wolności i prawdziwego człowieczeństwa.
Kard. Duka podkreśla, że bez prawdziwego męstwa, wierności i głębokiej wiary nie można się ostać i zwraca uwagę na znaczenie rodziny, jako miejsca pewnego wsparcia oraz pewnego i wewnętrznego zaplecza duchowego, rodziny w której pielęgnowana jest wspólna modlitwa i ufność w Bożą pomoc. Zaznacza, że człowiek odrzucający Boga traci swoją tożsamość. W obliczu zachwiania naszej stabilności i pewności jutra czesku purpurat zachęca do zastanowienia się na tym, kim jest dla nas Bóg i kim jest dla nas człowiek. Jego zdaniem jest to pytanie, które stawia przed nami także obecna sytuacja, w której okazuje się, że rezygnacja z wielkiego daru, jakim jest tożsamość człowieka jako istoty myślącej, ale także jako istoty wolnej, zdolnej do prawdziwej miłości, oznacza i oznaczałaby największą klęskę. Od nas bowiem będzie zależało, czy wytrwamy w wymiarze duchowym, intelektualnym, nie tylko militarnym. „Zwycięsko przeszli próbę ci, którzy nie zdradzili i byli świadomi ciągłości, z której wyrosła nasza tożsamość” – przypomina w swoi rozważaniu kard. Dominik Duka.