Miłosierdzie Boże stanowi szansę dla Afryki. Bóg jest miłosierdziem, Bóg jest miłością. A my powinniśmy być odblaskiem tej miłości poprzez miłosierdzie przeżywane na co dzień, zarówno na płaszczyźnie duchowej, jak i społecznej – tłumaczy w rozmowie z KAI kard. Philippe Ouédraogo, arcybiskup Wagadugu w Burkina Faso, a zarazem przewodniczący Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru (SCEAM).
„Tylko Jezus Chrystus i Jego Ewangelia ocalą świat, który potrzebuje uzdrowienia” – dodaje 77-letni hierarcha.
Rozmowa z kardynałem Philippe’em Ouédraogo, arcybiskupem Wagadugu w Burkina Faso, przewodniczącym Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru (SCEAM)
KAI: Czy Afryka odczuwa skutki agresji Rosji na Ukrainę?
Konsekwencje tej wojny dla Afryki są wyraźnie widoczne. Świat jest globalną wioską. Jest z nim podobnie jak z ciałem: jeśli boli mnie jakiś organ, chore jest całe ciało. Jeśli jakiś kraj jest chory, cała ludzkość jest chora. Tak więc z powodu tego, co dzieje się w Europie, chora jest także Afryka.
Wojna destabilizuje gospodarkę europejską, co ma swe konsekwencje na całym świecie. Ukraina jest wielkim producentem zboża, dlatego Afryka niepokoi się o deficyt żywności. W Burkina Faso rosną już ceny zbóż, mąki, cukru, paliw. Spodziewamy się głodu. Dlatego tę wojnę trzeba zakończyć i wzbudzić solidarność między ludźmi.
KAI: Ksiądz Kardynał podkreśla, że odpowiedzią na problemy ludzkości jest miłosierdzie Boże. Dlaczego?
Jezus rozesłał swoich uczniów, by szli na cały świat, głosić dobrą nowinę o zbawieniu. Ale Ewangelia jest skierowana do konkretnych ludzi, stawiających czoło konkretnym problemom duchowym i społecznym. Priorytetem wśród priorytetów Kościoła jest dzieło ewangelizacji, ale w konsekwencji - poszukiwanie rozwiązań dla problemów społecznych. W tej perspektywie miłosierdzie Boże stanowi szansę dla Afryki. Bóg jest miłosierdziem, Bóg jest miłością. A my powinniśmy być odblaskiem tej miłości poprzez miłosierdzie przeżywane na co dzień, zarówno na płaszczyźnie duchowej, jak i społecznej.
Panafrykański Kongres Miłosierdzia Bożego, który w 2019 roku odbył się w Wagadugu z udziałem dwóch tysięcy uczestników, przyniósł konkretne owoce. Podam przykłady. Zbudowaliśmy w Wagadugu kościół pod wezwaniem św. Faustyny. Gromadzą się tam grupy miłosierdzia Bożego z różnych parafii. Pallotyn został mianowany kapelanem tych grup, aby pomagał im żyć tą duchowością oraz próbował docierać do ludzi w ich konkretnych problemach i cierpieniach. Powstał też Maison Misericodia (Dom Miłosierdzia) w gęsto zaludnionej ubogiej dzielnicy jako znak zauważania potrzeb ludzi cierpiących. Wydawane są tam posiłki dla ubogich. A ponieważ mieszkańcy tej dzielnicy nie mają prądu, dzieci i młodzież mogą przyjść wieczorem do Misericordii, żeby się uczyć. Jest to ważne wsparcie dla ich przyszłości i dla ich rodzin. Stworzyliśmy również stowarzyszenie kobiet, które otrzymały małe kredyty, dzięki czemu mogły podjąć działalność pomagającą im w utrzymaniu swoich rodzin.
Mamy też do czynienia z terroryzmem i dżihadyzmem zabijającym niewinnych ludzi. Z tego powodu w Burkina Faso jest obecnie 1,7 mln wewnętrznych uchodźców. Trzeba tych ludzi przyjąć, tak jak wy przyjmujecie Ukraińców, trzeba dać im jeść, bo nie mogą znaleźć pracy. Caritas i parafie, we współpracy z organizacjami pozarządowymi, próbują zorganizować dla nich pomoc. Dzieci nie chodzą do szkoły, bo 2600 szkół zostało zamkniętych, staramy się więc zebrać dzieci i umieścić w istniejących szkołach, co nie jest łatwe. Są rodziny, które je adoptują i płacą za ich edukację. To olbrzymia przestrzeń, w której mamy żyć miłością, miłosierdziem i solidarnością. Dajemy nie dlatego, że mamy, ale dajemy dlatego, że kochamy. Nikt nie jest tak biedny, żeby nie mógł zrobić czegoś jeszcze biedniejszego niż on.
W tym roku post muzułmanów zbiegł się z Wielkim Postem chrześcijan. W Wielką Środę w siedzibie arcybiskupa w Wagadugu zorganizowaliśmy spotkanie chrześcijan i muzułmanów. Zaprosiliśmy sto przesiedlonych rodzin – połowę stanowili muzułmanie, jedną czwartą katolicy, a jedną czwartą protestanci. Wspólnie przełamaliśmy post i pomodliliśmy się. Były też przemówienia. Swoje przesłanie wygłosił również minister zajmujący się sprawami religijnymi. Jest to przykład współpracy międzyreligijnej w obliczu obecnej sytuacji.
Oczywiście to, co robi Kościół, jest kroplą wody w morzu. Ale jak mówiła św. Matka Teresa z Kalkuty, te krople są potrzebne wszędzie na świecie. Swoją kroplę musi dać Polska, a inną kroplę Afryka. Parafrazując papieża Franciszka, powiedziałbym, że musimy burzyć mury nienawiści, egoizmu, własnych interesów i budować mosty solidarności, mosty pokoju.
KAI: Afryka ciągle potrzebuje pomocy zewnętrznej. Dlaczego kilka dziesięcioleci po uzyskaniu niepodległości przez większość państw tego kontynentu nadal nie mogą one zyskać gospodarczej samowystarczalności?
To jest prawdziwy skandal! Trzeba na tę sprawę spojrzeć ad intra i ad extra. Nasze kraje były skolonizowane. Kolonizatorzy eksploatowali wszystkie bogactwa kraju. Robili z nimi, co chcieli. Dlatego, na przykład, obecnie trwają starania o zwrot naszych skarbów artystycznych, zabranych do Europy. Pod względem zasobów mineralnych Afryka jest jednym z najbogatszych kontynentów. Ale nie przetwarza się tych lokalnych surowców na miejscu. Wydobywa się je u nas, przetwarza zagranicą i sprzedaje u nas. Trzeba to zmienić. Eksploatacja Afryki przez wielkie mocarstwa jest jedną z przyczyn ubóstwa. Wszystko jest pomyślane nie po to, żeby zmienić naszą sytuację, tylko służy obcym interesom. To jest wymiar ad extra.
Ale istnieje też wykorzystywanie Afryki ad intra. Co robią sami Afrykanie, żeby wziąć sprawy w swoje ręce? Mamy problem ze złym rządzeniem, z korupcją, z brakiem wykształcenia. Wszystkie te problemy zależą od samych Afrykanów. Potrzebne jest przebudzenie, ocknięcie się. Trzeba, jak proponował Martin Luther King, wspólnie zamarzyć. Gdy marzę samemu, pozostaje to tylko marzeniem, ale gdy marzymy wspólnie o tym samym, marzenie staje się rzeczywistością. Afrykanie muszą powstać, podjąć odpowiedzialność, wziąć swój los we własne ręce.
Afrykańscy biskupi w Dokumencie z Kampali, wydanym w 2019 roku, zwrócili się do polityków, bo to oni odgrywają decydującą rolę, to oni podejmują decyzje, to oni podpisują umowy pomocowe. Jeśli biorą tę pomoc do własnej kieszeni, jak mogą budować przyszłość kraju? Przyznano pieniądze na zbudowanie drogi, aby zmniejszyć izolację całego regionu, ale poszły do czyjejś kieszeni – jak ten region ma się rozwijać?
Dlatego w Dokumencie z Kampali biskupi zachęcili „chrześcijan pragnących dobrych rządów, aktywności w łonie partii i pełnienia władzy w państwie, jak również wszystkich obywateli troszczących się o wspieranie państwa prawa i rozwoju ich kraju do zdobycia podstawowej formacji w tych dziedzinach, podpartej kompetencjami zawodowymi i sprawdzonym doświadczeniem życiowym”. Zalecili im oparcie swych idei i działalności politycznej „na wartościach etycznych, duchowych i ewangelicznych”, co uzdolni ich do unikania „relatywizmu moralnego i korupcji”.
Powody braku gospodarczej samowystarczalności są więc zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Trzeba je rozpoznać i zwalczać, aby zbudować lepszą przyszłość, zdrowsze społeczeństwo, bardziej solidarne i bardziej odpowiedzialne.
KAI: Bywa też, że pomoc udzielana państwom afrykańskim związana jest ze spełnieniem warunków sprzecznych z afrykańską tradycją i kulturą…
Tak, to się zdarza i dotyczy na przykład kwestii etycznych. „Pomożemy wam, jeśli wprowadzicie prawodawstwo zezwalające na aborcję”. Oczywiście, aborcja istnieje wszędzie, ale tu próbuje się narzucić z zewnątrz jej legalizację bez żadnych ograniczeń. Podobnie chce się narzucić wszystkim społeczeństwom małżeństwa osób tej samej płci. W imię czego? Czy jest jakieś idealne społeczeństwo, które można powielić na całym świecie? Afryka może się mylić. Europa również może się mylić. Także Ameryka może się pomylić. Tylko Bóg się nie myli. Trzeba walczyć o poszanowanie tożsamości, która jest bogactwem narodu. Każdy ma inną, ale wzajemnie się one uzupełniają i to pozwala zachować równowagę między nimi.
Afryka jest niczym butelka w połowie pełna i w połowie pusta. Pesymista zawsze widzi ją w połowie pustą. I niektórzy dostrzegają w Afryce tylko to, co negatywne. A przecież są też rzeczy pozytywne. Również w Europie są rzeczy negatywne, które trzeba demaskować. Ale są pozytywy: nowoczesne technologie, postęp w medycynie, z których wszyscy korzystają. Świat nie jest zrównoważony, świat nie jest zdrowy. Potrzebuje uzdrowienia. Tylko Jezus Chrystus i Jego Ewangelia ocalą świat.
KAI: Zawsze mówiło się, że bogactwem Afryki są rodziny: tradycyjne, wielodzietne, wielopokoleniowe. Jaka jest obecnie kondycja afrykańskiej rodziny?
Również w Afryce rodzina podlega ogromnym zmianom. Kiedy byłem mały, jakieś 75 lat temu, rodzina wyglądała inaczej niż obecnie. Ale trzeba odróżnić rodziny chrześcijańskie, rodziny tradycyjne i rodziny muzułmańskie. Oczywiście mają one pewne wspólne wartości, takie jak miłość w rodzinie i zmysł rodzinny. Jeśli w Afryce uznaliśmy tworzenie Kościoła typu rodzinnego, Kościoła jako rodziny Bożej za podstawową opcję duszpasterską, to właśnie w doniesieniu do tej podstawowej wartości, jaką jest rodzina, zgodnie z tym, co mówił papież Jan Paweł II, że rodzina jest przyszłością ludzkości i przyszłością Kościoła. Jeśli zniszczymy rodzinę, to zniszczymy świat, zniszczymy ludzkość, zniszczymy Kościół. Naprawdę trzeba chronić tę wartość, jaką stanowi miłość w rodzinie. Każdy czuje się członkiem rodziny, każdy kocha swoją rodzinę. Jak mówi przysłowie z afrykańskiej sawanny, na słowo rodziny gromadzą się wszyscy jej członkowie, w prace rodziny włączają się wszyscy jej członkowie. Kościół chce odzyskać i podkreślać ten duch rodzinny w budowie „Kościoła - rodziny Bożej” poprzez chrześcijańskie wspólnoty podstawowe. Rodzina naprawdę jest przyszłością. Dlatego trzeba podkreślać takie rodzinne wartości, jak: solidarność, przebaczenie, dialog. W Afryce więzy krwi nadal są silniejsze niż więzy wynikające z wiary.
KAI: Czy pandemia koronawirusa wywołała duże problemy w Afryce?
Przewidywano katastrofalne scenariusze, ale na szczęście ludność Afryki jest bardzo młoda. W Europie najwięcej ofiar było wśród osób starszych. A w zachodniej Afryce 60 procent mieszkańców ma mniej niż 30 lat. Myślę że to miało duże znaczenie. Poza tym środki, którymi leczymy choroby tropikalne, takie jak malaria, prawdopodobnie wzbudziły większą odporność na koronawirusa. Ale panowała w kwestii pandemii kakofonia. Nie było zgodności nawet wśród naukowców.
Dziwię się, że dziś nikt już nie nosi maseczek. I dlaczego przestaliśmy je nosić tak nagle? Czy naprawdę pokonaliśmy tę chorobę? Czy rzeczywiście panujemy nad sytuacją? Ludzie już nie umierają na COVID-19? A może stoją za tym inne powody? A szczepionki? Wystarczą dwie czy trzy? Czy trzeba będzie je ponawiać w nieskończoność? Są lekarze, którzy w ogóle nie każą się szczepić. Ta kakofonia jest zdumiewająca.
KAI: Ksiądz Kardynał sam był chory na COVID-19?
Ale nie cierpiałem zbyt mocno. Nie miałem poważnych problemów z oddychaniem. Kiedy wykryto u mnie chorobę, zajęła się mną klinika, w której wszczepiono mi rozrusznik serca. Leżałem tam przez tydzień na rekonwalescencji. Ale jeden z biskupów w Burkina Faso spędził w szpitalu wiele tygodni i był bliski śmierci.
Rozmawiał Paweł Bieliński (KAI) / Wagadugu