W Nowym Jorku zabito dziecko w trzecim trymestrze ciąży. Na skutek pomyłki personelu kliniki in vitro użyto niewłaściwego zarodka. Jak się okazało, powodem zabicia dziecka, był inny materiał genetyczny niż mieli rodzice.
W Stanach Zjednoczonych ujawniono, że w klinice New York Fertility Institute doszło do pomyłki. U kobiety z Massachusetts zapłodnionej metodą in vitro wykonano rutynowe badania genetyczne. Wynik okazał się zupełnie inny, niż się spodziewano: zarodek nie był spokrewniony ani z nią, ani z jej mężem. Klinika upierała się, aby przekonać rodziców, że to choroba matki zafałszowała wynik, jednak wszystkie kolejne testy wskazywały na to, że był to zarodek innej pary. Na polecenie kobiety dziecko zostało poddane aborcji. Kobieta była w 6 miesiącu ciąży.
Rodzice w swoich tłumaczeniach zasłaniali się obawą przed sądową „walką o dziecko”, co jest oczywiście absurdalne. Następnie pozwali oni klinikę, ponieważ utracili inne swoje zarodki i nie byli w stanie uzyskać informacji, co się z nimi stało i czy zostały wszczepione innym kobietom.
„W innym przypadku – u Daphne i Alexandra Cardinal z Kalifornii – pomyłka została ujawniona już po narodzinach dziecka. Podejrzenia wzbudził odcień skóry noworodka, testy DNA natomiast potwierdziły, że dziewczynka nie jest z nimi spokrewniona. Klinika in vitro, w której się poczęła, pomogła im dotrzeć do pary, która wychowywała ich biologiczną córkę. Razem zdecydowano o zamianie dzieci i pozwaniu kliniki” – czytamy na zycierodzina.pl.
Absurdalne jest to, że w Nowym Jorku dziecko zostało zabite tylko i wyłącznie dlatego, że personel kliniki popełnił błąd, wszczepiając je do macicy innej kobiety.
Śmiało rzec można, że ciąża w takich przypadkach jest nic nieznaczącym „towarem”, który można zutylizować. Szkoda tylko, że życiem przepłacają małe, bezbronne istoty, które rozwijają się pod sercem u „swoich mam”.
„Dziecko poczęte metoda in vitro jest postrzegane przez klientów jak przedmiot do nabycia. Ciąża jest dla nich towarem. Możesz zrobić z nią, co tylko chcesz, by uzyskać „najlepszy rezultat”. Klienci płacą i wymagają realizacji planu, a za wszelkie odstępstwa płaci życiem najsłabszy i najbardziej bezbronny – poczęty mały człowiek. Obecnie często zabija się też jedno z niechcianych bliźniąt poczętych we wskutek in vitro” – informuje ginekolog, przeciwnik metody in vitro, dr Anthony Caruso, pracujący m.in. naukowo na Uniwersytecie im. św. Ignacego Loyoli w Chicago.
Jak widać nie każdy, zdaje sobie sprawę z tego, że in vitro nie daje gwarancji na to, że dziecko w ogóle się pojawi. Dla klinik liczą się oczywiście pieniądze, a każdy, kto korzysta z tych „usług”, jest po prostu klientem.
Przedstawiciele Kościoła wielokrotnie zwracają uwagę, że in vitro narusza godność człowieka. Pojawia się również opinia, że in vitro to omijanie, a nie rozwiązanie problemu niepłodności.
zycierodzina.pl