„Poprzez tę wizytę papież odwiedza nie tylko Kazachstan, ale i Azję Środkową. Ludzie Azji Środkowej zobaczą papieża blisko ich domów i wspólnot. Wierzę, że Ojciec Święty, przybywając tutaj, dotrze ze swoim przesłaniem do każdego zakątka, gdzie katolickie serce staruszka, dziecka, rodziny, żyje wiarą w Chrystusa, czasem w sposób nieznany światu, wśród ogromnej większości niechrześcijan” – powiedział abp José Luis Mumbiela Sierra, arcybiskup Ałmaty.
Przewodniczący Konferencji Biskupów Kazachstanu i Konferencji Biskupów Azji Środkowej w rozmowie z KAI mówi m.in. o relacjach z muzułmanami i Kościołem prawosławnym oraz wpływie wojny w Ukrainie na życie Kazachów.
Piotr Dziubak (KAI): Na spotkanie z papieżem przyjadą pielgrzymi z całej Azji Środkowej, a także z Rosji, z Sankt Petersburga i Moskwy.
Abp José Luis Mumbiela Sierra: Tak na spotkanie z papieżem przybędą także pielgrzymi z Azji Środkowej, z Tadżykistanu, z Uzbekistanu. Będzie też delegacja z Mongolii i z Rosji. Nie wiem dokładnie, ile osób przyjedzie. Mówi się, że będzie spora grupa, która ma uczestniczyć we Mszy św. Wiem, że niektórzy biskupi i księża przyjeżdżają i korzystając z okazji, chcą odbyć pielgrzymkę, nie tylko do Nur-Sułtanu, żeby zobaczyć papieża, ale także do Karagandy i kilku ważnych miejsc, istotnych dla historii katolików w Kazachstanie i w byłym Związku Sowieckim. To bardzo piękny znak żywej jedności i pragnienia pokoju. Patrząc na logo i przesłanie podróży Franciszka do Kazachstanu: „Posłańcy Pokoju i Jedności” jest to bardzo dobra okazja, żeby pokazać jedność w byciu razem.
KAI: Zatem wizyta papieża Franciszka to wielkie wydarzenie dla chrześcijan Azji Środkowej…
Motywem przewodnim papieskiej wizyty jest Zwierzchników Światowych i Tradycyjnych Religii, ale przy okazji papież Franciszek odwiedzi także katolicką społeczność Kazachstanu. Jest to więc także sposób na odwiedzenie Kościoła i Kościołów w Azji Środkowej, które są Kościołami siostrzanymi. Mają to samo doświadczenie i żyją tą samą historią. Są miedzy nimi niewielkie różnice, ale podążają podobnym szlakiem. Tym samym papież odwiedza Azję Środkową. Ludzie tej części świata zobaczą papieża blisko swoich domów i wspólnot. To, że wielu pielgrzymów przybędzie również z Azji Środkowej, jest bardzo poruszającą prawdą, pokazującą, że wielkie odległości, jakie istnieją w Azji Środkowej, kurczą się przez bycie blisko papieża i otrzymanie jego błogosławieństwa. Bycie blisko niego to umacnianie wiary w małych wspólnotach. Przybywając tutaj, wierzę, że Ojciec Święty dotrze ze swoim przesłaniem do każdego zakątka Azji Środkowej, gdzie katolickie serce staruszka, dziecka, rodziny, żyje wiarą w Chrystusa, czasem w sposób nieznany światu, wśród ogromnej większości niechrześcijan.
KAI: Przez wiele lat mówiąc o Kościele w Kazachstanie, mówiło się przede wszystkim o katolikach polskiego albo niemieckiego pochodzenia. Jak to dzisiaj wygląda?
Oblicze Kościoła w Kazachstanie zmienia się. Niemcy w większości wyjechali. Polacy są rzeczywiście licznie reprezentowani. Oblicze Kościoła kazachskiego zmienia się. 70 lat Związku Sowieckiego zaowocowało wieloma mieszanymi małżeństwami, które dały początek pokoleniom katolików, gdzie część członków rodziny jest wierząca, a część nie. Do Kościoła katolickiego zostali włączeni także ludzie o tradycji niekatolickiej lub niechrześcijańskiej. Dlatego dostosowanie się do zmian jest wyzwaniem dla Kościoła w Kazachstanie. Stopniowo staramy się włączać język kazachski do katechezy i liturgii. Ale to będzie proces, który jeszcze potrwa.
KAI: Jak wygląda dialog międzyreligijny w Kazachstanie i w Azji Środkowej? Czy encyklika „Fratelli tutti” pomaga w tym?
Z pewnością encyklika „Fratelli tutti” przemawia i nabiera proroczego znaczenia powołania do braterstwa. Pandemia sprawiła, że wszyscy poczuli się bardziej zjednoczeni w cierpieniu, słabościach, ograniczeniach i samotności. Jest wiele osób, które krytykują tę encyklikę. Ale życie pokazuje nam, że wszyscy musimy szukać jedności i to niezależnie od wyznania religijnego. Czuć się braćmi i siostrami, tak jak czuli się nimi więźniowie w Auschwitz, gułagach i w innych strasznych miejscach. Braterstwo bólu, które czyni nas równymi, otwiera nas. Myślę, że „Fratelli tutti” mówi nam również o braterstwie w miłości. Tam, gdzie jest zło, wszyscy cierpią. Dobro jednoczy nas wszystkich. Uważam, że wezwanie do braterstwa nie jest żadnym wezwaniem do relatywizmu. Jest to wyzwanie dla każdej z religii, aby starały się one zasiać ducha zjednoczenia między narodami, które akceptują różnice religijne, kulturowe, językowe, ekonomiczne, polityczne i widzą więzi międzyludzkie ponad podziałami, jakich teraz doświadczamy. Tematem Kongresu jest rola religii, wyznań w okresie popandemicznym. Nie chodzi już tylko o braterstwo w cierpieniu. Teraz religie muszą prowadzić do braterstwa w miłości, solidarności, w dążeniu do towarzyszenia potrzebującym, zmarginalizowanym, do szukania pokoju tam, gdzie są konflikty. Religie muszą zachęcać do pojednania. Kazachski rząd zachęca do spotkań ludzi religijnych, które są nie tylko spotkaniami wokół stołu obrad. Nasi księża mają przyjaciół wśród osób z innych religii. Relacje braterskie, przyjaźnie są bardzo silnie obecne w Kazachstanie. Ludzie często wspominają historię, kiedy Polacy i Niemcy zostali przez sowieckie władze deportowani i przyjechali do Kazachstanu z niczym. Rodziny, zwłaszcza kazachskie, potrafiły przyjąć deportowanych do swoich skromnych domów. Gdyby wówczas ich nie przyjęto, to umarliby w stepie, w śniegu, z zimna i z głodu. Tak więc historia w Kazachstanie pokazuje, że w trudnych latach zsyłek zrodziło się braterstwo, które uratowało tysiące ludzi. Nie było to braterstwo utopijne, ale rzeczywiste, o którym powinniśmy stale pamiętać.
KAI: Większość Kazachów to muzułmanie. Jak postrzegają chrześcijan? Na Mszy świętej odprawionej przez Jana Pawła II w ówczesnej Astanie w 2001 r. zgromadziło się około 25 tys. osób, wśród których większość stanowili muzułmanie…
W Kazachstanie mamy dużą różnorodność wizji, myśli i ciekawość. To zróżnicowane zaciekawienie zależy od środowiska kulturowego, od tego, czy na przykład znajdujemy się w dużym mieście czy poza nim. Trzeba pamiętać, że ludzie pochodzą tu z rodzin albo bardzo tradycyjnie muzułmańskich albo z rodzin, które były przeniknięte ateistycznym duchem sowieckim, dla których religia była zupełnie obca. W Kazachstanie ludzie znają chrześcijaństwo przede wszystkim poprzez prawosławie, które jest tu najliczniejszym wyznaniem. Stad chrześcijaństwo kojarzy się przede wszystkim z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Dla wielu katolicyzm jest nieznany i jest trochę egzotyczny. Wiedza o katolicyzmie dotarła poprzez środki masowego przekazu dopiero po odzyskaniu niepodległości przez Kazachstan i po wizycie Jana Pawła II. Na pewno dzięki niej Kościół katolicki stał się bardziej znany. Postępuje pozytywna ewolucja w kierunku bardziej dojrzałej wiedzy o tym, czym jest Kościół katolicki i chrześcijaństwo. Dla wielu osób nie ma różnicy między prawosławnymi a katolikami.
Jeśli zaś chodzi o muzułmańską większość na mszy św. w czasie wizyty Jana Pawła II, to można to wytłumaczyć tym, że władze chciały zaprosić jak najwięcej ludzi. Gdyby byli sami katolicy, byłoby dość pusto. Władze chciały nadać wysoką rangę tamtemu wydarzeniu, co też przyniosło bardzo dobry efekt. To też jest sposób na tworzenie braterskich więzi. Na mszy św. z papieżem Franciszkiem nie wiemy, ilu będzie katolików i niekatolików, ale liczba nie jest tak ważna. Wiele osób obejrzy transmisję w telewizji. Nasi katolicy są jak gąbki, które wchłaniają wodę łaski, którą Bóg przygotowuje dla nas w tych dniach. Jeśli my wchłoniemy całą tę łaskę, wtedy będziemy mogli skuteczniej pomagać ludziom, którzy nie znają chrześcijaństwa, czy katolicyzmu, w jego poznaniu poprzez świadectwo naszej radości płynącej z wiary.
KAI: Jak wyglądają relacje z Kościołem prawosławnym w Kazachstanie, który należy do Patriarchatu Moskiewskiego?
Relacje z Kościołem prawosławnym są bardzo dobre. Kościół prawosławny ma dużo wiernych pośród Rosjan. Ma duże znaczenie w Kazachstanie, oczywiście na poziomie politycznym dużo większe niż Kościół katolicki. Ludzie wiedzą, że katolik to ktoś inny niż rosyjski prawosławny. To człowiek bywały w Europie i zna świat. Dlatego uważa się, że Kościół katolicki jest otwarty i można prowadzić z nim dialog. Może nie wszyscy biskupi mają takie same odczucia. Myślę, że generalnie relacje z biskupami i duchownymi prawosławnymi są w Kazachstanie dobre. Oczywiście wśród księży zawsze znajdą się tacy, którzy nie podzielają tej opinii. Wśród wiernych są na ogół dobre relacje. Myślę, że życie w kraju, w którym większość stanowią muzułmanie, pomaga nam wszystkim jeszcze bardziej poczuć, czym jest braterstwo. Czasami wspólne problemy sprawiają, że jesteśmy bardziej zjednoczeni i w takim kontekście być może chrześcijanie są bardziej zjednoczeni będąc mniejszością. Nie jesteśmy atakowani ani prześladowani. Bycie mniejszością sprawia, że widzimy potrzebę dawania lepszego świadectwa o tym, czym jest bycie chrześcijaninem. Wiele zależy od autentyczności postawy, którą chcemy pokazać niechrześcijanom. Jeśli jesteśmy Kościołem pokoju i miłości, musimy mieć miłość i pokój w sobie i między sobą. W przeciwnym razie nie bylibyśmy autentycznymi chrześcijanami. Dlatego uważam, że te okoliczności pomagają nam wszystkim wzrastać w przekonaniu o potrzebie braterstwa i jedności.
KAI: W jaki sposób wojna w Ukrainie wpływa na wasze codzienne życie?
Na płaszczyźnie gospodarczej ma ona wpływ, podobnie jak w Europie. Rosja jest naszym wielkim sąsiadem. Kwestia ograniczeń ekonomicznych, sankcji wobec Rosji, w pewnym sensie dotyczą również Kazachstanu. Nie ma sankcji wobec Kazachstanu, ale wszystko drożeje. Odbija się to na życiu rodzin i wspólnot. Chociaż teraz na pewno sytuacja jest spokojniejsza, nie tak napięta jak na początku wojny. Dzięki Bogu złagodzeniu uległy radykalne stanowiska. Oczywiście pojawiają się ciągle różne opinie, gdyż jest wielu Rosjan i wielu ludzi z mentalnością czasów sowieckich. Uważają oni, że to jest wojna nie tylko rosyjsko-ukraińska, ale też wojna dwóch potęg geopolitycznych – Rosji i USA, które chcą nadal odgrywać najważniejszą rolę i wykorzystują Ukrainę jako pole bitwy. Dlatego u niektórych spojrzenie na konflikt w Ukrainie może być nieco inne niż w Europie. W Kazachstanie żyje też wiele osób z Ukrainy, w której mają rodziny i wiedzą jak wygląda sytuacja. Osoby pochodzenia azjatyckiego raczej patrzą na Rosjan przychylnym okiem. Kościół, tak jak stara się to robić papież, musi tworzyć więzi braterstwa i jedności. Łatwo jest wpaść w opcję pomocy tylko jednej stronie. Kościół musi być matką dla wszystkich i to stara się robić papież. Matki czują, że są matkami dwójki dzieci, które się czasami kłócą. Czasem ta pozycja matki jest źle rozumiana przez jednego czy drugiego syna, bo chcą, żeby matka była tylko dla jednego, a dla drugiego nie. Matka musi starać się tworzyć pokojowe relacje między swoimi dziećmi i taka jest misja Kościoła. Uważam, że wszystkie religie powinny przyjąć ojcostwo Boga, które jest fundamentem uniwersalnego braterstwa.
KAI: Czy nieobecność patriarchy Moskwy i całej Rusi Cyryla na Kongresie, podczas którego miał się spotkać z papieżem, jest jakoś komentowana?
W środowisku, w którym przebywam, nie miałem okazji usłyszeć jakichś komentarzy na ten temat. Na pewno nie jest to postrzegane jako coś ważnego. Ważne jest to, że papież przyjeżdża i że spotka się z przywódcami religijnymi. Cyryl miał swoje powody, aby nie przyjechać. Na pewno przyśle delegację, co też jest bardzo pozytywnym znakiem. Moim zdaniem nieobecność jakiejś osoby na ważnym spotkaniu nie powinna zbytnio wpływać na jego przebieg. Być może, zbyt dużą wagę przywiązywało się do tego w mediach, czy Cyryl przyjedzie, czy nie. Ważne jest to, że papież przyjeżdża. Każdy zna raczej powody, dla których patriarcha Moskwy nie przyjeżdża, a może robi wszystko, żeby być obecnym w inny sposób i musimy to docenić. Zwróćmy uwagę, że osoba Cyryla nie ma aż takiego znaczenia, jakie ma papież. Jego nieobecność nie jest ważna, a jeśli pojawi się delegacja Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego to dobrze.
Rozmawiał Piotr Dziubak.
Piotr Dziubak (KAI Rzym) / Ałmaty