Niemiecki teolog Friedrich Erich Dobberahn wskazuje znaczne podobieństwa między retoryką rosyjskiego patriarchy Cyryla a niemiecką propagandą panującą w czasie I i II wojny światowej.
Jak wskazuje Dobberahn w rozmowie z portalem Evangelisch.de, przekaz biblijny w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku był zasadniczo zniekształcany, tak aby służył oficjalnej propagandzie wojennej. Podobne zjawisko dostrzega w wypowiedziach Cyryla i Patriarchatu Moskiewskiego. Uniwersalne przesłanie Chrystusa, mówiące o miłości bliźniego, a nawet nieprzyjaciół zostaje skrzywione i „upaństwowione”. Sprowadza się to do twierdzeń, że „Bóg jest wyłącznie po stronie jednego narodu jako sojusznika”. W istocie tak właśnie wygląda obecny przekaz Patriarchatu Moskiewskiego, który utożsamia Kościół z państwem rosyjskim, nie wahając się nawet nazywać Putina „archaniołem” tego Kościoła.
Reinterpretacja chrześcijaństwa
Niedawno Dobberahn opublikował kolejne wydanie swojej książki „Niemiecka teologia w służbie propagandy wojennej”. Według autora propaganda wojenna przeniknęła do całego życia Niemców. Przyjrzał się wojennym kazaniom, wojennym liturgiom, śpiewnikom i poezji. Widział, jak piąte przykazanie „nie zabijaj” zostało przeinaczone, a jego sens odwrócony – zabijanie ogłoszone było jako jedyny sposób wybawienia świata od większego zła.
„Wrogowie Niemiec byli uważani za wrogów Boga. Byli postrzegani jako stworzenia szatana i musieli zostać zniszczeni” – podkreśla Dobberahn. W kazaniach przeinterpretowano teksty o pokoju, a pieśni religijne były pisane na nowo w stylu wojskowym. Ponadto edukacja religijna i duszpasterstwo włączały elementy wojenne. Gdziekolwiek Kościół miał coś do powiedzenia, także na uniwersytetach, „fałszował treści biblijne, mieszając je z niemieckimi tradycjami ludowych, przedoświeceniowymi mitami o pochodzeniu etnicznym, o misji wszystkich Niemców do zbawienia świata w imieniu Boga, o czystości rasowej i samopoświęceniu w naśladowaniu Chrystusa” – mówi niemiecki teolog.
Niebiańska walka
Ten sam trend widać obecnie w Rosji – przekonuje Dobberahn. Zauważa, że wojna jest postrzegana jako zwycięstwo dobrych mocy nad siłami zła i jako niebiańska bitwa. „Przebudzona i naładowana mocą Bożą, która objawiła się już w wielkanocnym zwycięstwie Chrystusa, narodu odkupiciela, Rosja i Putin, jego generałowie i żołnierze wkraczają teraz w służbę uniwersalnej mocy zbawczej Boga”. W konsekwencji żołnierze postrzegają swoją pracę jako misję Chrystusa i uważają na przykład okrutne egzekucje za „sprawiedliwy wyrok na wrogów Boga”. Putina postrzegają jako Bożego posłańca, o czym Cyryl mówił już w 2012 roku.
W czasie wojen światowych teologowie mieli skłonność do podążania za teologizacją retoryki wojennej, zauważa Dobberahn. „Nagle: przykazanie «nie zabijaj», zmieniło się w ustach teologa w: «Masz dobrze celować, żeby trafić w cel»”. Warto podkreślić, że dotyczyło to w szczególności Kościołów protestanckich. Jak pokazują dane statystyczne dla przedwojennych Niemiec, naziści nie mieli wysokiego poparcia w rejonach zdominowanych przez katolików. Kościoły protestanckie nie otrzymały przed II wojną światową żadnego odpowiednika encykliki „Mit brennender Sorge” potępiającej faszyzm, a pastorzy tacy jak Dietrich Bonhoeffer, którzy jawnie sprzeciwiali się nazistom, stanowili niewielką mniejszość. Pozostali albo sprzyjali Hitlerowi, albo odsuwali się na bok, twierdząc, że rolą Kościoła nie jest politykowanie, tylko duszpasterstwo.
Jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie, Dobberahn stara się ostrzegać zachodnich teologów. Zaznacza, że także i oni muszą oni uważać, aby sami nie wpadli w pułapkę teologii wojny. „Kościół nie może pozwolić sobie, w oparciu o kryteria wiary, na dołączanie do tych, dla których wojna jest wciąż politycznym środkiem do osiągnięcia bezpieczeństwa narodowego” – argumentuje. Podstawowym obowiązkiem teologii jest wezwanie do pokuty, a nie religijna „gorączka broni” – argumentuje.
Spostrzeżenia niemieckiego teologa wydają się słuszne, przynajmniej w odniesieniu do roli Patriarchatu Moskiewskiego w napędzaniu wojennej retoryki kremlowskiego reżimu. Pozostaje jednak pytanie, jak mają się zachować duszpasterze po drugiej stronie konfliktu. Przykazanie „nie zabijaj” nie oznacza bowiem bierności w obliczu zła i przyzwolenia na agresję, doprowadzającą do zagłady własnego narodu. Jak zauważył irlandzki filozof Edmund Burke, „aby zło zatriumfowało, wystarczy, aby dobry człowiek niczego nie robił”.