Stewardesa Charlene Carter pięć lat temu została zwolniona z pracy za krytykę aborcji i udziału związku zawodowego w finansowaniu proaborcyjnych inicjatyw. Ostatnio wygrała sprawę i sąd przyznał jej odszkodowanie w wysokości 5,1 mln dolarów.
Carter była stewardesą w Southwest Airlines. W 1996 roku dołączyła do lokalnego oddziału Związku Pracowników Transportu Ameryki. W 2013 roku zrezygnowała jednak z członkostwa, bo dowiedziała się, że jej składki związkowe są wykorzystywane do finansowania grup i ideologii, które naruszają jej przekonania religijne. Mimo to nadal musiała płacić składki, żeby nie stracić pracy.
W 2017 roku dowiedziała się, że składki pracownicze zostały przeznaczone na wsparcie proaborcyjnego marszu. Zaprotestowała przeciwko temu w mediach społecznościowych. Została wezwana na rozmowę, podczas której pokazano jej zrzuty ekranu z jej wpisami i je skrytykowano. Tydzień później została zwolniona z pracy.
Kobieta postanowiła pójść z tym do sądu. Ława przysięgłych poparła kobietę i zasądzono jej odszkodowanie w wysokości 5,1 mln dolarów.
„Żaden amerykański pracownik nie powinien obawiać się zwolnienia, zastraszania lub innych działań odwetowych tylko za wypowiadanie się przeciwko wydawaniu jego pieniędzy, rzekomo w ich imieniu, w celu promowania programu, który uważa za odrażający” – powiedział prawnik Mark Mix z National Right to Work.
Jak dodał: „Chociaż jesteśmy dumni, że możemy stanąć po stronie pani Carter i jesteśmy zadowoleni z werdyktu, ostatecznie w amerykańskim prawie pracy nie powinno być miejsca na zmuszanie pracowników do finansowania prywatnej organizacji, która narusza ich podstawowe przekonania”.
Źródło: LifeSiteNews.com, foxbusiness.com