Święta hipokryzja? Prasowe rewelacje na temat Matki Teresy bez oparcia w faktach

Wieloletni współpracownicy Matki Teresy z Kalkuty, działający w ramach Ruchu Maitri, rzeczowo obalają zarzuty pod jej adresem, jakie pojawiły się w skandalicznie nierzetelnym tekście „Newsweeka”.

Tekst Jacka Wójcika i Katarzyny Andree-Łapińskiej ma charakter listu otwartego do Rektora Uniwersytetu Warszawskiego, ponieważ jeden z dwóch autorów artykułu opublikowanego w Newsweeku 39/2022 jest profesorem tej uczelni. Być może od dziennikarza trudno obecnie wymagać porządnego warsztatu naukowego, jednak tytuł naukowy zobowiązuje do rzetelnej analizy faktów, której całkowicie zabrakło w tekście prof. S. Obirka.

Publikujemy obszerne fragmenty listu otwartego w nadziei, że rzucą właściwe światło na osobę Matki Teresy (w skrócie: MT) oraz założonego przez nią zgromadzenia Misjonarek Miłości (MM).

W wymienionym artykule prof. S. Obirek, jako jeden z dwóch autorów sformułował, a właściwie przekleił z innych źródeł przeciwko MT kilkadziesiąt zarzutów. Znaczna ich część to zarzuty dotyczące świadomego unikania przez nią lub niewłaściwego zajmowania się bezdomnymi pomimo posiadanych środków finansowych. Miało się to odbywać w połączeniu z manipulowaniem ludzką dobrocią i nadużyciami finansowymi, które miały sięgać nawet prób ochrony przestępców finansujących działalność MM.

Informacje świadczące o zupełnym braku wiedzy w tym temacie prof. S. Obirka:

Niektóre z wymienionych w artykule „informacji” o MT i MM wskazują na daleko idącą nieznajomość tego zgromadzenia, a w konsekwencji na korzystanie z informacji z trzeciej ręki. Np. informacja o posiadaniu przez MT prywatnego samolotu (o pierwszym bilecie dla MT wspomnimy poniżej) lub o kupowaniu domów, podczas gdy np. w Warszawie MM prowadziły i prowadzą pracę w domach będących własnością archidiecezji.

Prof. S. Obirek pisze, że siostry „miały po trzy komplety ubrań, które reperowały, póki materiał, z których były uszyte, nie zgnił”. Tymczasem każda siostra ma dwie sztuki roboczego habitu-sari. Trzeci jest strojem na wyjątkowe okazje i część sióstr z niego rezygnuje. Nie ma jednak żadnego powodu, dla którego któryś z tych habitów miałby zgnić. Użycie tego terminu może wynikać z wadliwego tłumaczenia. Autor pisze też, że siostry „kąpały się pod jednym wiadrem wody”. Wiadomość ta podana jest jako niewiarygodne ograniczenie warunków życia sióstr przez MT, która „miała wręcz obsesję na punkcie zachowania ducha ubóstwa”. Tymczasem od każdej siostry można dowiedzieć się, że jest to jej wolny wybór, żeby być przygotowaną do każdych warunków, w których przyjdzie im żyć i dla podkreślenia, że ich styl życia nie odbiega od tego, w którym żyją ich podopieczni. Dla uściślenia: każda siostra ma swoje wiadro.

Zabawnie też brzmi doniesienie autora, że „dziennikarz śledczy Donald Macintyre spędził tydzień, pracując pod przykrywką w domu Misjonarzy Miłosierdzia”, podczas gdy wszyscy wiedzą, że MM są otwarte na współpracę z każdą osobą i żadne „przykrywki" nie są u nich potrzebne. Tego rodzaju drobne informacje kompromitują wiedzę autora.

Artykuł sprawia wrażenie kopii strony z Wikipedii lub z okładki jakiejś książki. Skłania do tego porównanie treści artykułu z treścią angielskojęzycznej strony krytykującej MT https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of MotherTeresa. Ta strona jest nawet znacznie szersza, bo zawiera 25 800 znaków podczas gdy artykuł w „Newsweeku” tylko 10 400 znaków, ale treściowo zarzuty w nich zawarte pokrywają się w 80%. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że o ile strona internetowa zawiera również polemiki z zarzutami, o tyle artykuł w „Newsweeku" jest w 100% jednostronnie negatywny.

Dodatkowo niektóre fragmenty artykułu zdają się wskazywać na korzystanie z tłumacza internetowego.

Autorzy listu szczegółowo ustosunkowują się do dwóch zawartych w artykule zarzutów. Pierwszy z nich włożony został w usta Robina Foxa, redaktora renomowanego czasopisma medycznego „The Lancet”, drugi opiera się o publikacje trójki naukowców z Uniwersytetu w Montrealu.

Sfałszowana opinia redaktora R. Foxa:

Prof. S. Obirek, powołując się na redaktora Foxa, pisze: „W 1994 roku Robin Fox, [...] odwiedził Dom Umierających Ubogich w Kalkucie. Był porażony brakiem elementarnej wiedzy medycznej sprawujących w tym ośrodku opiekę nad chorymi wolontariuszy i sióstr (...) Biednym i cierpiącym, poza wzniosłym wsparciem, brakowało bowiem rzeczy elementarnej — leków łagodzących cierpienie”.

Czytając tekst Foxa nie znajdujemy określenia „byłem porażony. Owszem, był on zaskoczony niskim standardem medycznym Nirmal Hriday, ale była to oczywista reakcja człowieka, który sam, korzystając z najlepszych standardów światowych, znalazł się nagle w miejscu przygarniającym bezdomnych. Fox był człowiekiem uczciwym.

Miesiąc później wydrukował w „The Lancet” komentarze do swojego artykułu trzech osób, które lepiej od niego znały sytuację medyczną w Kalkucie i ogólnie w Indiach. Wykazały one, że jego zaskoczenie w kontekście sytuacji materialnej oraz prawnej Indii było całkowicie nieuzasadnione. Warto też przytoczyć opinię R. Fox'a o pracy MT z jego tekstu: „Fakt, że ludzie rzadko umierają na ulicy jest w dużej mierze zasługą pracy Matki Teresy i jej misji. Obywatele zostali uwrażliwieni przez jej pracę w ciągu ostatnich 40 lat; i tam, gdzie wcześniej mieli tendencję do odwracania oczu, teraz są skłonni wezwać karetkę. A jeśli szpitale odmówią przyjęcia, Dom Matki Teresy dla Umierających ją zapewni”.

Trzeba to z całą stanowczością podkreślić, że tekst Foxa został odwrócony o 180 stopni, czyli całkowicie sfałszowany. Uczciwości Foxa zabrakło prof. S. Obirkowi.

Tendencyjna praca uczonych kanadyjskich

Wydaje się, że cytując ustalenia innych naukowców, polski profesor powinien spróbować ocenić ich wiarygodność. Po pierwsze, jaką metodą posługiwali się kanadyjscy uczeni? Na początku swojej pracy uczciwie przyznają, że zgromadzili w tym celu tytuły 287 książek, ale tylko nieliczne z nich przeczytali. Dlaczego? Otwarcie stwierdzili, że „przeczytanie wszystkich innych prac byłoby oczywiście niemożliwe, a nawet bezużyteczne. Uczciwy badacz powinien zapytać, skąd więc czerpali wiedzę o treści tych pozycji. A na to otrzymuje następującą odpowiedź autorów: „czytamy recenzje wspomnianych prac lub ich tylne okładki”.

Kolejne pytanie powinno brzmieć: jak autorzy potraktowali tak powierzchowne informacje? Jakie były metody selekcji materiału? Sami nic na ten temat nie piszą. Ale porównanie liczby cytowań różnych autorów w tej pracy wskazuje, że trójka naukowców korzystała prawie wyłącznie z pozycji krytykujących MT. I to pomimo że, jak sami przyznają, pozycje krytyczne stanowią tylko 1,7%, czyli 5 pozycji spośród analizowanych publikacji. Wśród cytowanych zdecydowanie górują dwa nazwiska. Są to nazwiska dziennikarzy [a nie naukowców — podkreślenie red.]. Pierwszy, to Christopher Hitchens – hagiograf antyteizmu i marksizmu. Na podkreślenie zasługuje fakt jego antyteizmu. Bo trudno się spodziewać po antyreligijnym fundamentaliście rzeczowych informacji o zgromadzeniu zakonnym. Również drugi dziennikarz i lekarz zarazem, Aroup Chatterjee swój światopogląd przez wiele lat formował w szeregach lewicowej partii, której nazwę w informacjach o sobie dyskretnie pomija. Wiadomo jednak, że lewicowe partie Bengalu Zachodniego miały swoje marksistowskie lub stalinowskie korzenie. A. Chatterjee kilkadziesiąt lat swojego życia poświęcił na śledzenie MT. O jego postawie przesyconej ideologiczną niechęcią do MT mogą świadczyć słowa: „Moim marzeniem byłoby uwolnienie Kalkuty od Teresy – zerwanie automatycznego połączenia tych dwóch nazw, tak jak widzi je cały świat. Obraz Kalkuty pod jarzmem Matki Teresy będzie potrzebował stulecia, aby się odbudować. W ciągu ostatnich 50 lat miasto straciło niewyobrażalną wartość [...]”.

Dlatego wydaje się, że jego wysiłki trafnie oddaje stwierdzenie: „W rzeczywistości krytyka dr. Chatterjee dotyczy w takim samym lub większym stopniu tego, jak Zachód postrzega Matkę Teresę, niż jej faktycznego działania” (The New York Times, 26.08.2016). Wiadomości z jego książki od lat krążą w dyskusji politycznej w Indiach. Między innymi są paliwem odwołującej się wprost do Darwina organizacji o nazwie Hindu Existence.

Obydwaj wymieni adwersarze MT zostali przesłuchani w trakcie procesu beatyfikacyjnego MT. Ewidentnie ich zeznania nie miały oparcia w faktach.

Jak zatem historyk powinien postrzegać kanadyjską pracę? Czy może ją traktować jako źródło bezstronnych informacji przy takim jej ideologicznym obciążeniu? Czy raczej jako streszczenie wtórnych dziennikarskich sensacji?

Jeśli chodzi o zarzut zawarty w artykule S. Obirka, jakoby Matka Teresa dysponowała majątkiem ponad 100 milionów dolarów, a jedynie 5 proc. tej sumy poszło na opiekę nad potrzebującymi, nie ma on żadnego oparcia w faktach — jest on pokłosiem niefrasobliwego żonglowania liczbami przez trzech kanadyjskich naukowców. Dodatkowo sam Obirek błędnie zinterpretował owe „pięć procent”, które w oryginalnym artykule Kanadyjczyków odnosiło się do sumy 5,3 mln marek w roku 1991, a nie domniemanych 100 milionów.

Jak podkreślają autorzy listu: „powyższe rozbieżności uświadamiają, że prof. S. Obirek bezkrytycznie i w dodatku niechlujnie powiela wiadomości z trzeciej lub czwartej ręki, nie próbując sprawdzać ich wiarygodności”.

Jaka może być waga takich zarzutów przeciwko działalności Matki Teresy, opartych na niechlujnym przytaczaniu informacji zebranych nie przez rzetelnych historyków, ale przez ideologicznie wrogie jej osoby, bez dbałości o fakty?

W odróżnieniu od Hitchensa, Chatterjee i Obirka, autorzy listu mieli wieloletnią bezpośrednią styczność z Matką Teresą i na własne oczy oglądali, jak wygląda praca założonego przez nią zgromadzenia. Ich świadectwo ma więc zupełnie inną wagę niż pomówienia zasłyszane od „byłych zakonnic” czy „byłych księgowych”.

Nasza osobista znajomość pracy MT i MM:

Nie mielibyśmy podstaw do napisania tego listu, gdyby nie fakt, że od 47 lat jesteśmy związani z osobą MT i jej Zgromadzeniem MM. Nasza Wiedza nie opiera się więc na lekturze gazet, ale na osobistych doświadczeniach. Mieliśmy i mamy okazję pracować w prowadzonych przez nie placówkach w Indiach i w Polsce. Jedno z nas, podpisanych pod tym listem, miało pierwszy kontakt z MM w 1975 roku. Obejmował on przyjęcie w Kalkucie od lekarza, siostry Anand spisu leków, który zawierał leki przeciwbólowe. W latach 70/80 organizowana była w Polsce zbiórka i wysyłka tych leków do Kalkuty i na miejscu mieliśmy okazję wielokrotnie obserwować osobiście ich rozdawnictwo wśród bezdomnych.

W latach 80 jedno z nas było w grupie osób, które zapraszały MT do naszego kraju i złożyły się na jej pierwszy bilet lotniczy do Polski. Potem towarzyszyliśmy jej w większości pobytów i mieliśmy okazję przygotowywania do użytku pierwszych domów MM w Zaborowie i w Warszawie. Pracując jako wolontariusze w Kalkucie zdarzało się, że asystowaliśmy przy śmierci pensjonariuszy Nirmal Hriday i możemy powiedzieć, że nikt ich nie chrzcił. Chrześcijanie stanowili wśród nich wąski margines.

Przez te wszystkie lata w różnym charakterze współpracowaliśmy również z MM w różnych miastach Polski. Na przykład, obecnie drugie z nas, podpisanych pod tym listem, współpracuje z MM w Warszawie na prośbę sióstr badając pacjentów, głównie mężczyzn, którzy przebywają pod ich opieką i wymagają leczenia. W razie pilnej potrzeby udziela również siostrom telefonicznych porad dotyczących postępowania z pacjentami i wystawia recepty. Potwierdza zaangażowanie i starania sióstr, aby ich podopieczni, nieraz w ciężkim stanie, osoby bezdomne i uzależnione, mogły być właściwie leczone i diagnozowane także w przychodni rejonowej, w poradniach specjalistycznych lub w szpitalach. Nierzadko bezdomni pacjenci po postawionej diagnozie i podleczeniu są kierowani z warszawskich szpitali pod opiekę sióstr MM. Zgłaszają się też osobiście, otrzymując pomoc nie tylko w postaci jedzenia czy ciepłego noclegu, ale również opieki medycznej i pielęgnacyjnej.

Pomimo skromnego stylu życia siostry MM dbają również o własne zdrowie. Niejednokrotnie woziliśmy je na badania w okresie ostatniej pandemii. Podsumowując: zakres udzielanej pomocy zależy od możliwości sióstr, czyli także od ich wykształcenia. Jest oczywiste, że nie wszystkie są lekarzami lub pielęgniarkami. Ale pomagają tym, co mają i jak potrafią. Osobiście widzieliśmy MT w trakcie wykonywania prostych prac przy pacjentach. Potrafiła połączyć kierowanie setkami domów na świecie z częstym bezpośrednim posługiwaniem.

Na podstawie osobistego, blisko pięćdziesięcioletniego doświadczenia oraz doświadczenia dziesiątków współpracujących z nami osób stwierdzamy, że przedstawione przez prof. S. Obirka fakty są nieprawdziwe. Potwierdza to także zarysowana powyżej analiza treści tego artykułu i jego źródeł. Profesor Uniwersytetu miał możliwość konfrontacji zasłyszanych plotek z rzeczywistością. Jeśli tego nie dokonał, świadczy to o jego nierzetelności i bardzo miernym warsztacie naukowym. Uważamy, że skłamany tekst zamieszczony W „Newsweeku” nie zasługuje na współautorstwo profesora Uniwersytetu Warszawskiego i psuje dobre imię Uczelni. Dlatego zwracamy się do Pana Rektora z prośbą o stosowną interwencję.

Z poważaniem
Jacek Wójcik
Katarzyna Andree-Łapińska
– uczestnicy Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata ,,Maitri”


Cytowane przez autorów listu prace:

Robin Fox, The Lancet, Vol. 344, September 1994, p. 807-808

Larivée, S., Sénéchal, C., & Chénard, G. (2013). Les cötés ténébreux de Mere Teresa. Studies in Religion/Sciences Religieuses, 42(3), 319-345. https://doi.org/10.1 177/0008429812469894

D. Jeffrey, The Lancet Vol 344, October 15, 1994 p. 1098; J. O°Neill, The Lancet Vol 344, October 15, 1994 str. 1098; G. Bum, The Lancet Vol 344, October 15, 1994 p. 1098.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama