„Nie można utożsamiać ze sobą papieża i Kościoła. Kościół jest nieomylny, papieże są nieomylni tylko w szczególnych momentach” – komentuje biskup Marian Eleganti odpowiedź na temat wątpliwości pięciu kardynałów.
Niemiecki purpurat zwraca uwagę, że Jezus mówi jasno, że nasze „tak” powinno być „tak”, a nasze „nie” – „nie”, a wszystko, co wykracza poza to, pochodzi od zła. „Długie odpowiedzi na dubia przedstawione ostatnio przez pięciu kardynałów nie mogą sprostać standardom słów Jezusa” – mówi bp Marian Eleganti.
I dodaje, że „historyzacja i regionalizacja niepodważalnych prawd jako uwarunkowań kulturowych, których nie można utrzymać z dzisiejszego punktu widzenia, odpowiada niezmienionemu schematowi argumentacji od czasu kryzysu modernizmu z przełomu XIX i XX wieku, który został również opisany jako „koniec prawdy”. „Ten ostatni oznacza, że nie można ustalić żadnych prawd, które są zawsze ważne i mają zastosowanie do wszystkich, ponieważ wszystko jest uwarunkowane historycznie, związane z kontekstem i regionalne. Ale to nigdy nie był pogląd Kościoła” – mówi biskup.
Dalej wyjaśnia, że Kościół zawsze trzymał się niepodważalnych, objawionych prawd w odniesieniu do każdego czasu i regionu. I dlatego: „Homoseksualizm, transseksualizm, macierzyństwo zastępcze, heterogamia, sztuczna prokreacja i handel dziećmi w przypadku bezpłodności i homoseksualizmu, poliamoria są sprzeczne z ustalonym przez Boga porządkiem stworzenia i są obiektywnie grzeszne” – wylicza niemiecki biskup.
Wyjaśnia, że związki homoseksualne nie mogą być błogosławione, ponieważ „Bóg nie błogosławi obiektywnie grzesznego zachowania, ale zawsze przebacza subiektywnie pokutującemu grzesznikowi”.
A warunkami wstępnymi dla Bożego miłosierdzia i przebaczenia są „wgląd, skrucha i wola pokuty i nie powtarzania grzechu”. „Tam, gdzie ich brakuje, rozgrzeszenie nie może być udzielone w spowiedzi” – pisze.
Dodaje także, że „Kościół nie ma władzy dopuszczania i wyświęcania kobiet do kapłaństwa – zostało już wyjaśnione przez Kongregację Nauki Wiary pod przewodnictwem kard. Ratzingera, że oświadczenie Jana Pawła II w tej sprawie spełnia wymogi nieomylnego i nieodwracalnego nauczania Kościoła”.
„Synod nie ma władzy doktrynalnej, a jedynie doradczą. Decydujące znaczenie ma to, co papież zrobi z głosami synodalnymi” – pisze.
Biskup wskazał też na konieczność utrzymania zasady niesprzeczności. „Kościół w ogóle, a papieże w szczególności, nie mogą zaprzeczać sobie samym: to, co było przez nich wcześniej głoszone i nauczane jako prawda, pozostaje wiążące również dla przyszłych pokoleń, niezależnie od zapatrywań ich czasów (ducha czasu). Nie ma żadnego kulturowego relatywizmu czy regionalizacji prawd Objawienia. […] Co poprzedni papieży i sobory ogłosili urzędowo jako słuszne, moralnie usprawiedliwione czy dopuszczalne, nie może być przez późniejszych papieży i sobory uznane za błędne lub moralnie niedopuszczalne” – wskazał.
Według hierarchy odpowiadanie długimi zdaniami na dubia, na które da się odpowiedzieć «tak» lub «nie» oznacza, że rzuca się cień na własną prawowierność.
„Papieża i Kościoła nie należy utożsamiać. Nieomylny jest Kościół (Tradycja), papieże są tacy tylko w określonych momentach, co widoczne jest już w przypadku św. Piotra («Idź precz, szatanie!») – i co dzieje się rzadko (dogmatyzacja). Papieże nie powinni zbyt często, czy każdej możliwej okazji, wyrażać swojego własnego zdania (wywiady), jak to dzieje się coraz częściej w ostatnich latach. Dla wiernych powinno być oczywiste, czego nauczają w sposób wiążący, a czego nie. Sprzeczności, zamieszanie i rewolucja nie są znamionami Ducha Świętego.
źródło: kath.net