Synod będzie debatą nad tym, jaką drogę obrać, by lepiej ewangelizować – tłumaczy biskup Robert Barron, jeden z delegatów amerykańskiego episkopatu na październikowe zgromadzenie synodalne w Watykanie.
Dla Kościoła to wydarzenie może mieć ważne znaczenie, bo – jak wskazuje hierarcha – celem jest głębsze zrozumienie roli chrześcijan w dzisiejszym świecie, co będzie prowadziło do odnowy.
Obserwatorzy z zewnątrz nieraz widzą w procesie synodalnym demokratyzację Kościoła i w takiej perspektywie zgromadzenie ogólnokościelne jawi się jako swego rodzaju parlament. Jednak biskup Barron wskazuje, że ta kalka jest fałszywa. Przypomina, że Papież powtarzał wielokrotnie, że synod nie jest parlamentem ani procesem demokratycznym. Wyjaśnia także, że przedmiotem obrad nie będzie doktryna, lecz strategia. Wielu ludzi, szczególnie na Zachodzie, czuje się bowiem wyobcowanymi z Kościoła z różnych powodów. Chodzi więc o zadanie pytania: co możemy zrobić, by do nich dotrzeć i na nowo ich zaangażować?
Pytanie może brzmieć banalnie, ale rzeczywistość, która za nim stoi jest bardzo skomplikowana. Bp Barron wskazuje, że w sposób szczególny mierzyli się z nim wszyscy papieże od czasu Soboru Watykańskiego II. Pragnęli, by przesłanie ewangeliczne miało moc i docierało do ludzi. Jego zdaniem, bezpośrednio po Soborze wielu katolików źle zinterpretowało to wydarzenie. „Kościół często był redukowany do etyki, a mówiąc bardziej precyzyjnie, do kwestii sprawiedliwości społecznej” – mówi hierarcha. Dodaje, że oczywiście staranie o sprawiedliwość jest godne pochwały; problem pojawia się jednak, gdy ignoruje się i odsuwa kwestie doktrynalne związane z wiarą chrześcijańską.
Amerykański duchowny wskazał również, że synod doskonale wpisuje się w całość pontyfikatu Franciszka. „Papież powiedział na początku: «Kościół wychodzący». Chce więc Kościoła, który nie utknął w zakrystii, lecz wychodzi z radosnym przesłaniem Ewangelii” – mówi bp Barron. Pierwsza sesja ogólnokościelnego Zgromadzenia Synodalnego rozpocznie się 4 października 2023 r.