Słynny amerykański reżyser Martin Scorsese zapowiedział, że nakręci swój nowy film o Jezusie. Sądząc po jego dotychczasowej twórczości z pewnością trzeba przygotować się na niesztampowe, żeby nie powiedzieć – kontrowersyjne – ujęcie tematu.
80-letni reżyser 27 maja wziął udział w papieskiej audiencji dla uczestników kongresu o katolickiej inspiracji w kulturze, zorganizowanego przez Georgetown University w Washingtonie i „La Civiltà Cattolica”. Zwracając się do poetów, pisarzy, scenarzystów i reżyserów, podczas audiencji Franciszek powiedział, że ich dzieła „pomagają nam zobaczyć Jezusa”.
„Uleczyć naszą wyobraźnię ze wszystkiego, co nam przesłania Jego oblicze lub, co gorsza, wszystkiego, co je chce oswoić. Oswajanie oblicza Chrystusa, jakby próbując je określić i zamknąć w naszych schematach, oznacza zniszczenie Jego obrazu. Pan zawsze nas zaskakuje, Chrystus jest zawsze większy, zawsze jest tajemnicą, która w jakiś sposób nam umyka” – mówił do twórców papież.
W odpowiedzi na pel papieża Franciszka, amerykański reżyser zapowiedział swój nowy film, którego bohaterem będzie Jezus. „Odpowiedziałem na apel, który papież skierował do artystów w jedyny sposób, w jaki potrafię: wymyślając i pisząc scenariusz filmu o Jezusie. I zacząłem już go realizować” – ujawnił Scorsese. I zapowiedział, że „zaraz przystąpi do pracy”.
Czy deklaracji amerykańskiego reżysera należy się bać? Sądząc po jego dotychczasowej twórczości z pewnością trzeba przygotować się na niesztampowe, żeby nie powiedzieć kontrowersyjne ujęcie tematu. Przypomnijmy: amerykański reżyser Martin Scorsese ma już na swoim koncie film o Jezusie. W 1988 roku nakręcił „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, który nie spodobał się katolikom. Scenariusz filmu nie został oparty na Ewangelii, ale powstał na kanwie kontrowersyjnej powieści Nikosa Kazantzakesa z 1957 roku. Jezus ukazany jest w niej jako człowiek, który mierzy się z różnymi pokusami: strachem, depresją, zwątpieniem, niechęcią oraz pożądaniem seksualnym.
Przeciwko projekcji filmu w wielu państwach obyły się protesty. Film nie pojawił się w Polsce. Polski Episkopat napisał list do Wydziału Kultury ówczesnego Komitetu Centralnego PZPR, w którym stanowczo odradzał pokazywanie go polskim widzom. W 2004 roku katolicki magazyn „Faith & Family” umieścił go nawet na liście 10 najbardziej antykatolickich filmów wszech czasów. Najbardziej krytykowano sekwencję, w której Jezus schodzi z krzyża i żyje normalnym życiem – to jednak tylko wytwór wyobraźni, ostatnie kuszenie, któremu jest poddawany przez szatana.
„Wiele lat temu zgodzono się, że Jezus był w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem, ale kultura przedstawiała go właściwie tylko w tej pierwszej formie. A przecież jego ludzka natura musiała powodować wątpliwości, cierpienie, tak jak i robi to z nami. Uważam, ze taki Jezus jest bardziej dostępny, lepiej przez nas rozumiany, a co za tym idzie, bardziej doceniamy to, co dla nas zrobił" – tłumaczył sam reżyser.
Po czym w 2016 roku nakręcił film „Milczenie”. Akcja tego filmu rozgrywa się w XVII wieku w Japonii. Dwaj portugalscy zakonnicy są tam świadkami prześladowań chrześcijan. Film krytykowano za kwestionowanie misyjności Kościoła. Do obrazu odnieśli się polscy jezuici:
„Milczenie” Martina Scorsese nie zostawia obojętnym. Delikatnie wykręca sumienie z ciepłego miejsca, które człowiek uwił gdzieś między ściąganiem na egzaminie, a walką o godność życia poczętego. Najpierw je rozmasowuje, potem kroi na kawałki, ale tylko po to aby przygrzmocić młotem pytań i wątpliwości” – pisał po premierze o. Paweł Kowalski, jezuita.
„Zostałem reżyserem, by wyrazić całego siebie oraz moje relacje z religią, które są decydujące” – konstatuje w wywiadach reżyser.