Parlament brytyjski ustanowił „strefy cenzury” wokół aborcyjnych placówek. Podobny pomysł rodzi się w głowach niemieckich polityków. Organizacje pro-life podkreślają, że ciche modlitwy i dobrowolne rozmowy nie powinny być karane w krajach demokratycznych.
Nowe prawo ustanowione w Wielkiej Brytanii zabrania zebrań pro-liferów wokół poradni i klinik aborcyjnych. Zabronione są nie tylko dobrowolne rozmowy, ale nawet ciche modlitwy. Ustawa dotyczy Walii oraz części Anglii.
Ludzie, którzy są pro-life uważają, że jest to ewidentne łamanie wolności myśli. Niektórzy nazywają to nawet „kryminalizacją wolności”. Ciche modlitwy i dobrowolne rozmowy nie powinny bowiem być karane w krajach demokratycznych.
A jednak tak się już dzieje. Niedawno w Birmingham, Isabel Vaughan-Spruce została aresztowana za to, że modliła się po cichu w pobliżu jednej z klinik.
Tymczasem pomysł na takie „strefy cenzury” rodzi się także w głowach niemieckich polityków. A jedną z najmocniej walczących o to osób jest... Elisabeth „Lisa” Paus – minister ds. rodziny. Prawicowi politycy niemieccy przestrzegają, że tego typu posunięcia są antydemokratyczne.
źródło: kath.net