W wieku 66 lat ojciec Peter Adamski został księdzem. Posługuje w kościele św. Jakuba w mieście Stratford w stanie Connecticut. Jego droga do kapłaństwa wiodła przez biznes i małżeństwo.
Peter Adamski powołanie do kapłaństwa czuł już jako nastolatek. Szybko jednak się to zmieniło, gdy w wieku 19 lat na kampusie college'u spotkał Kathy, kobietę, która została jego żoną. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, a niecałe dwa lata później wzięli ślub.
W wieku 26 lat został odnoszącym sukcesy biznesmenem w firmie farmaceutycznej Johnson & Johnson. „Pociągała mnie sztuka zawierania transakcji. Skończyłem pracując w biurze skarbnika korporacji, zajmując się globalnymi transakcjami dla J&J” – przyznaje.
Jednak jego życie modlitewne oraz małżeństwo zeszło na drugi plan. Pewnego dnia Kathy powiedziała mu wprost: „Peter, nie możesz służyć zarówno Bogu, jak i mamonie. Twoja kariera korporacyjna jest twoją mamoną i zagrażasz temu małżeństwu”.
„Miała całkowitą rację. To znaczy, ja byłem tak napędzany przez wspinanie się po drabinie korporacyjnej. To nigdy nie było wystarczające. Potrzebowałem więcej, więcej i więcej” – powiedział.
Adamski potraktował to jako znak i zaczął bardziej skupiać się na swoim małżeństwie. Wkrótce potem urodził im się syn. Wszystko wydawało się układać idealnie, do czasu, gdy nie otrzymali nieoczekiwanej wiadomości: u Kathy zdiagnozowano raka i wczesną postać choroby Alzheimera. „Najtrudniejszym dniem w naszym wspólnym życiu 28 października 2010 roku, kiedy wyszliśmy ze szpitala Columbia Presbyterian Hospital” – powiedział. Adamski wiedział już, że nie odczekają już wspólnej starości. „Wiedziałem, że wizja nas starzejących się, pochylonych i z siwymi włosami razem nie miała się wydarzyć” – mówi.
Z biegiem lat Kathy zaczęła powoli tracić pamięć. Zaczęła wielokrotnie zadawać te same pytania, a za każdym razem, gdy Adamski musiał wyjść z domu, nawet tylko na spacer z psem, musiał zostawiać w domu karteczki samoprzylepne przypominające jej, gdzie się znajduje. Kiedy Kathy zapomniała, gdzie się pobrali, Peter powiedział: „To było jak nóż wbijany w serce”.
Pomimo cierpienia, przez które przeszedł, Adamski nigdy nie kwestionował Boga, dlaczego mu się to przytrafiło. „Spójrzmy na Niego na krzyżu, co dla nas zrobił na tym krzyżu – mówimy o ofiarnej miłości” – mówił.
Kathy zmarła 10 października 2014 roku w ramionach Petera w domu.
„Trzymałem prawą rękę na jej prawej dłoni, głaskałem jej włosy, mówiłem jej, jak bardzo ją kocham, dziękując jej za dzielenie ze mną życia, dając mi syna i mówiąc jej, że wkrótce zobaczy twarz Chrystusa” – wspominał. „A kiedy odmawiałem Modlitwę Pańską, patrzyłem, jak wydaje ostatni oddech. Spokojniejsza, świętsza śmierć... to była szczęśliwa śmierć” – dodaje.
Trzy dni przed śmiercią Kathy podzieliła się z mężem ostatnimi słowami. „Wypowiedziała ostatnie słowa, jakie kiedykolwiek do mnie skierowała” – powiedział Adamski. „Powiedziałem: Myślę o zastaniu księdzem, a jej ostatnie słowa do mnie brzmiały: Peter, idź na to, a jeśli jest jakiś sposób, pocieszę cię" – dodaje.
Źródło: catholicnewsagency.com