W Indiach niewielu rodziców zainteresowanych jest kształceniem córek. To chłopcy zawsze jako pierwsi zostają wysłani do szkoły. Wskazuje na to doktor Helena Pyz, która od ponad 30 lat pracuje w tym kraju, kierując Ośrodkiem Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya.
Jak mówi, dziewczynki z rodzin trędowatych są podwójnie dyskryminowane, bo w codziennym życiu spotyka je dodatkowy ostracyzm z powodu choroby rodziców, co przekłada się na wykluczenie społeczne.
Polska lekarka stara się to zmienić poprzez zapewnienie im edukacji, którą mogą otrzymać w działającej na terenie ośrodka koedukacyjnej szkole dającej wykształcenie od przedszkola po maturę. Ponieważ większość z dziewcząt pochodzi z odległych kolonii dla trędowatych na czas nauki mają zapewnione miejsce w internacie. Budynki powstały w latach 70. XX wieku dzięki datkom Polonii, która sfinansowała powstanie ośrodka jako wotum dziękczynnego za Milenium Chrztu Polski. Obecnie wymagają pilnego remontu, stąd doktor Pyz prosi rodaków, by kolejny raz wsparli trędowatych i ich dzieci. „Jeśli nie będę w stanie zapewnić im dachu nad głową, dziewczynki zostaną pozbawione możliwości nauki. Równa się to ich marginalizacji i wykluczeniu, a co za tym idzie pozbawieniu szans na jakiekolwiek godne życie" – mówi doktor Pyz.
„Jeevodaya jest wspaniałym dziełem moich Rodaków i właśnie na to liczę, że dopóki problem trądu nie zniknie z powierzchni ziemi indyjskiej właśnie kolejne pokolenie Ofiarodawców pozwoli utrzymać Ośrodek i jego mieszkańców. Dopóki starczy mi sił ja też będę się starała w tym pomóc – mówi papieskiej rozgłośni doktor Pyz. – Edukacja dziewcząt w Indiach wciąż pozostaje wyzwaniem. Nie wszyscy, a nawet zaryzykuję twierdzenie, że niewielu rodziców jest zainteresowanych kształceniem dziewcząt/córek. Chłopcy/synowie stanowią wartość dla rodziców, bo to z synami pozostają rodzice, a dziewczęta/córki idą do domu męża/teściów, a więc «inwestowanie» w wykształcenie jest jakby dla innych. Oczywiście wykształcenie podstawowe jest obowiązkowe dla wszystkich, tyle, że słabo egzekwowane przez urzędy edukacyjne. Niemniej dobrze jest, gdy dziewczyna umie czytać i liczyć, bo można dla niej szukać lepszej partii do zamążpójścia. Natomiast wyższa edukacja czyni ją już mniej «pokorną» czy «poddaną», a więc istnieje niebezpieczeństwo, że będzie starała się utrzymać jakąś pozycję społeczną, a to prawie niewybaczalne w Indiach – mogłaby zechcieć być samodzielna i samowystarczalna. Kształcenie dziewcząt to budowanie ich lepszej przyszłości i dawanie narzędzi do godnego życia.“
W internacie w Jeevodaya mieszka obecnie 189 uczniów. Pandemia sprawiła, że ok. połowa tamtejszych dzieci z rodzin trędowatych zamiast wrócić do szkolnej ławki po czasie zdalnego nauczania wybrała zatrudnienie, by wesprzeć byt swoich ubogich rodzin. To pokazuje jak pilne wyzwanie stanowi edukacja w kraju, w którym analfabetyzm jest powszechny i podstawowa umiejętność czytania, pisania i liczenia zmienia życie na lepsze.
Doktor Pyz zaczyna najpotrzebniejszy remont od internatu dla dziewcząt, bo panują w nim najtrudniejsze warunki i woda kapie na głowę. Liczy jednak, że w przyszłości uda się wyremontować również internat dla chłopców oraz szkołę i budynki dające zatrudnienie trędowatym i ich rodzinom. Nazwa ośrodka Jeevodaya oznacza w sanskrycie „świt życia" i polska lekarka wierzy, że uda się go dać jak największej liczbie potrzebujących dzieci.
Remont ośrodka można wesprzeć przekazując fundusze:
Sekretariat Misyjny Jeevodaya
Nr konta: 16 1020 1097 0000 7102 0004 8736
Prosimy o wpisanie w tytule „Remont internatu dziewcząt".