Relikwie św. Andrzeja Boboli to „religijny fanatyzm”. 100 lat temu sprowadzono je z Moskwy

W październiku 2023 r. mija sto lat od odzyskania relikwii św. Andrzeja Boboli z Moskwy, gdzie były one wystawione przez bolszewików w muzeum jako eksponat ilustrujący religijny fanatyzm.

Zadania sprowadzenia szczątków męczennika podjęli się dwaj amerykańscy jezuici, o. Edmund Walsh i o. Luis Gallagher, na osobiste polecenie papieża Piusa XI. Św. Andrzej Bobola od 2002 roku jest patronem Polski.

Jak to się stało, że relikwie polskiego męczennika znalazły się na wystawie w Moskwie? Po rozbiorach Polski, kasacie jezuitów i przejęciu pojezuickiego kościoła w Pińsku przez prawosławnych bazylianów relikwie Andrzeja Boboli zostały w 1808 r. przeniesione do Połocka i spoczęły w tamtejszym kościele pod wezwaniem św. Katarzyny. Z czasem tam również stały obiektem czci, przy trumnie męczennika modlili się katolicy i prawosławni, notowano wiele cudów.

Gdy w 1917 r. władzę w Rosji przyjęli bolszewicy, wkrótce postanowili rozwiązać problem „zabobonów” w Połocku. W czerwcu 1922 r. do kościoła wkroczyła ośmioosobowa komisja powołana przez lokalny Ispołkom (Ispołnitielnyj Komitiet, czyli Komitet Wykonawczy). Zerwała ona pieczęcie, otworzyła trumnę i obnażyła ciało z szat. Członkowie komisji byli zaskoczeni, że zwłoki zachowały się w tak dobrym stanie. W jeszcze większą konfuzję wprawił ich fakt, że kiedy wyrzucili szczątki z trumny na posadzkę, te się nie rozpadły.

Ponieważ próba zdyskredytowania kultu błogosławionego się nie powiodła, miesiąc później do kościoła wdarli się uzbrojeni bojówkarze, bijąc broniących go ludzi i zabijając jedną z kobiet, i wywieźli trumnę do Moskwy.

Grabież relikwii wywołała oburzenie w Polsce. Polski rząd złożył notę protestacyjną. Własne starania o odzyskanie relikwii prowadziła Stolica Apostolska. We wrześniu 1922 r. na polecenie papieża przyjechali do Moskwy dwaj amerykańscy jezuici – o. Edmund Walsh i o. Luis Gallagher. Zlecono im prowadzenie w rosyjskim imperium Papieskiej Misji Pomocy (Papal Relief Mission), która rozdawała potrzebującym jedzenie, lekarstwa i ubrania. Wysłannicy papieża mieli także zorientować się w sytuacji katolików w Rosji i podjąć próbę uratowania uwięzionych duchownych, m.in. abp. Jana Cieplaka, oraz odzyskać relikwie Andrzeja Boboli.

Dlaczego papieżowi tak zależało na relikwiach XVII-wiecznego polskiego męczennika? Pius XI, czyli Achille Ratti, był w latach 1918-21 nuncjuszem apostolskim w Warszawie. Kiedy w 1920 r. do Warszawy zbliżały się wojska bolszewickie, został w mieście, więc widział na własne oczy zmagania o uratowanie świata przed czerwonym potopem oraz Cud nad Wisłą. Zapewne wtedy właśnie poznał postać św. Andrzeja Boboli.

Ojcowie Walsh i Gallagher dotarli do Moskwy w sierpniu 1922 r. Jezuici zwrócili się w imieniu papieża do władz sowieckich o wydanie ciała Andrzeja Boboli, ale pozytywną odpowiedź uzyskali dopiero po trzeciej próbie, w lipcu 1923 r. Sowieci nalegali, żeby relikwie nie trafiły do Polski, więc zdecydowano, że pojadą one do Rzymu.

Kolejnym zadaniem była identyfikacja zwłok. Trzeba było ustalić z niezbitą pewnością, czy na pewno muzealny eksponat jest ciałem Andrzeja Boboli. Władze odrzuciły prośbę, aby dokonał tego przebywający w więzieniu arcybiskup Cieplak, który znał relikwie jako administrator archidiecezji mohylewskiej, na której terenie znajdował się Połock. Do muzeum nie dopuszczono również księdza Leonarda Baranowskiego, który także znał je z Połocka. Ksiądz Baranowski sporządził więc dokładny opis ciała i doręczył go papieskim wysłannikom.

Walsh i Gallagher udali się ponownie na wystawę higieniczną – tym razem nie incognito, ale w towarzystwie podsekretarza stanu Komisariatu Spraw Zagranicznych i trzech czekistów. W muzealnej rupieciami zobaczyli szklaną trumnę z ciałem, więc mogli je dokładnie obejrzeć. Ponieważ było ono nieubrane, mogli nie tylko porównać je z opisem księdza Baranowskiego, ale także zobaczyć ślady męczeństwa, którego opis znali z brewiarza.

Przedsięwzięcie przewiezienia relikwii zostało uznane za misję dyplomatyczną. Ojciec Gallagher, który miał zawieźć relikwie, został mianowany kurierem dyplomatycznym rządu sowieckiego. Natomiast wszelkie koszty pokrywała Stolica Apostolska. Wytyczono drogę przez Odessę i Konstantynopol – najpierw pociągiem, a potem statkiem.

3 października 2023 r. relikwiarz został starannie zapakowany w obecności ojców Walsha i Gallagera i przedstawicieli władz i umieszczony w skrzyni, opieczętowanej pieczęciami Papieskiej Misji Ratunkowej i Centralnego Biura Celnego. Ojciec Gallagher za symboliczny uznał on fakt, że relikwie opuściły Rosję na statku w … ładunku zboża. W tym samym czasie, kiedy miliony ludzi w Rosji głodowało, władze sprzedawały zboże za granicę. Podczas całej podróży przesyłka wzbudzała duże zainteresowanie radzieckiej administracji, więc wielokrotnie przydały się dokumenty podpisane przez wysoko postawionych funkcjonariuszy państwowych.

1 listopada, w uroczystość Wszystkich Świętych relikwie przybyły do Rzymu i spoczęły w kaplicy św. Matyldy na Watykanie. A po kanonizacji Andrzeja Boboli w 1983 r. zostały uroczyście sprowadzone do Polski.

W biogramach św. Andrzeja Boboli można niekiedy spotkać informację, że komuniści oddali jego relikwie kierowani uczuciem wdzięczności za watykańską pomoc. Tymczasem już o. Gallager w swoim pamiętniku podkreślił, że są oni wyjątkowo niewdzięcznymi odbiorcami wsparcia, nie zważają na los swoich poddanych i kierują się wyłącznie wyrachowaniem. W tym akurat przypadku chodziło im o pozyskanie względów Stolicy Apostolskiej w staraniach o uznanie rządu ZSRR na arenie międzynarodowej.

Edmund Walsh (zmarł w 1956 r.) stał później dość znany w USA ze swojej antykomunistycznej działalności (ktoś napisał o nim nawet, że należy go uznać za największego katolickiego antykomunistę w Stanach Zjednoczonych). Szeroko mówił i pisał o terrorze, łagrach, łamaniu praw człowieka i prawdziwej naturze socjalizmu, którą tak dokładnie poznał podczas misji w Rosji. Założył prestiżowy wydział służby dyplomatycznej na Uniwersytecie w Georgetown.

Luis Gallagher (zmarł w 1972 r.), który później przez wiele lat był dziekanem tegoż wydziału, prowadził zajęcia o nazwie „zagrożenia komunizmu dla zachodniej cywilizacji”. Widział to zagrożenie dwutorowo. Pierwsze oczywiście polega na tym, że komunizm buduje państwo policyjne z całym swoim terrorem, ale drugie, że jest „antywiarą” – systemem parareligijnym równoległym do chrześcijaństwa.
 

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama