Susza doprowadziła do dramatycznej sytuacji w Amazonii – alarmuje brazylijski kardynał Leonardo Steiner. Metropolita Manaus zaznaczył, że skutki potrwają co najmniej trzy lub cztery lata, a w międzyczasie mieszkańcy tego regionu będą głodować.
Poziom wody obniżył się do tego stopnia, że statki utknęły na obszarach zwykle nią zalanych dzięki pobliskiemu zbiegowi rzek Río Negro i Amazonki, na przykład w najbardziej zaludnionym mieście Amazonii, Manaus, liczącym ponad 2 miliony mieszkańców, w którym w dodatku poziom zanieczyszczenia atmosfery jest znacznie wyższy niż zwykle ze względu na przedłużający się okres suszy i setek odnotowanych pożarów. Niski poziom rzek odciął od świata wiele odizolowanych społeczności amazońskich i tubylczych. Są tam bowiem miejsca, do których można dotrzeć jedynie płynąc rzekami.
„Nie ma deszczu. Sześć miesięcy prawie bez deszczu, a to oznacza brak wody w rzekach. Ryby umierają, bo przepływ wody jest bardzo słaby” – wylicza hierarcha, dodając, że dochodzą do tego ciągłe pożary.
Kardynał wskazał, że problemy te wynikają ze zjawiska El Niño, ale także „ponieważ władze lokalne nie zaplanowały niczego, żadnego projektu, wiedząc, że taka sytuacja wystąpi”. Spośród 62 gmin brazylijskiego stanu Amazonas, w 42 ogłoszono stan wyjątkowy. „Społeczności nadrzeczne nie mają teraz nic do jedzenia, nie mogą łowić ryb, nie mogą niczego uprawiać. Konsekwencje tej sytuacji potrwają co najmniej trzy lub cztery lata. [Mieszkańcy] będą bardzo głodni” – przewiduje hierarcha.