Dwa projekty proaborcyjne i dwa chroniące dzieci. Znamy datę brytyjskiej debaty o aborcji

Od ochrony dzieci z zespołem Downa do aborcji na życzenie – brytyjscy deputowani zajmą się w maju projektami dotyczącymi aborcji. Oba projekty chroniące życie są bardzo ostrożne, co już na starcie pokazuje przewagę aborcjonistów. Bp John Wilson z Southwark wezwał katolików, by pisali do swoich posłów, żądając od nich właściwego głosowania.

W brytyjskim parlamencie znalazły się trzy projekty nowelizacji przepisów aborcyjnych. Debata dotycząca wszystkich trzech zaplanowana została na 15 maja. Odbędzie się zatem na dzień przed podobną debatą w polskim Sejmie.

Pierwszy z projektów dotyczy nieznacznego skrócenia terminu legalnej aborcji.

W tej chwili w Wielkiej Brytanii można się pozbyć dziecka aż do 24. tygodnia. Wnioskodawczyni, konserwatywna posłanka Caroline Ansell chce, by termin ten skrócono do 22. tygodnia.

Drugi projekt ograniczałby aborcje dzieci z zespołem Downa. W tej chwili aborcja dziecka z tym zespołem jest możliwa aż do chwili porodu. Projekt deputowanego Liama Foxa dawałby dzieciom z trisomią taką ochronę, jaką mają dzieci zdrowe. Oprócz tego złożone zostały dwa projekty proaborcyjne. Diana Johnson z Partii Pracy chce całkowitej dekryminalizacji aborcji dokonywanej w domu. Podobne przepisy chce przeforsować jej partyjna koleżanka, Stella Creasy. Jej nowelizacja nie tylko znosi wszelkie kary za późna aborcję w domu, ale też zezwala na aborcję na życzenie do 24. tygodnia ciąży.

W tej chwili w Wielkiej Brytanii obowiązuje ustawa z 1967 r. Jest ona wyjątkowo liberalna, nawet w porównaniu z regulacjami z krajów rządzonych przez skrajną lewicę, jak Hiszpania. W wielu europejskich państwach aborcja na życzenie możliwa jest do 12. tub 14. tygodnia ciąży. Na Wyspach przez ponad 20 lat limit stanowił dopiero 28. tydzień. W 1990 r. ograniczono go do 24. tygodnia, tłumacząc to tym, że wcześniaki urodzone w tym terminie można już uratować. Podobny argument przyświeca posłance Ansell, która walczy o skrócenie terminu o kolejne dwa tygodnie.

Brytyjskie przepisy w teorii nie przewidują aborcji na życzenie, ale

ok. 98 proc. dzieci poczętych zabijanych jest na podstawie przesłanki o zagrożeniu zdrowia matki, albo jej dzieci, które już się urodziły. Kuriozalna zasada (w jaki sposób urodzenie dziecka miałoby zagrażać innym dzieciom?) jest swobodnie rozciągana -  za zagrożenie zdrowia psychicznego można uznać w zasadzie każdą sytuację.

W praktyce nie należy do rzadkości sytuacja, kiedy dzieci są abortowane ze względu na niewłaściwą płeć. W dodatku w razie jakiejkolwiek niepełnosprawności dziecka aborcja jest możliwa do końca ciąży. Dotyczy to nie tylko zespołu Downa, ale też – jak przypominają brytyjskie media – rozszczepu wargi czy deformacji nóg zwanej stopą końsko-szpotawą. Poprawka Foxa chroniłaby częściowo przynajmniej część maluchów mających wrodzoną chorobę.

Tymczasem poprawki Johnson i Creasy zezwalałyby na przeprowadzenie w domu aborcji aż do końca ciąży. Już teraz większość dzieci poczętych ginie nie w szpitalach, ale w domach, po tym, jak ich matki zażyją środki poronne. Późne domowe aborcje także się zdarzają, choć w tej chwili nie są legalne. Głośny był przypadek Carli Foster, która kupiła tabletki, twierdząc, że jest w 7. tygodniu ciąży. W rzeczywistości zażywała je między 32. a 34. tygodniem.

Louise McCudden, dyrektor w aborcyjnym koncernie MSI Reproductive Choices (dawniej Marie Stopes), powiedziała magazynowi „Cosmopolitan”, że poprawka Johnsona jest „kamieniem milowym w drodze do ostatecznej dekryminalizacji aborcji”.

Debata zaplanowana na 15 maja daje szansę na nieznaczną poprawę sytuacji poczętych dzieci, ale możliwe jest też jej pogorszenie. Ewentualna zmiana na lepsze nie byłaby duża – oba projekty chroniące życie są bardzo ostrożne, co już na starcie pokazuje przewagę aborcjonistów. Bp John Wilson z Southwark wezwał katolików, by pisali do swoich posłów, żądając od nich właściwego głosowania.

Źródła: righttolife.org.uk; adfinternational.org., catholicherald.co.uk

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama