Abp Erio Castellucci będzie musiał stawić się w sądzie w Modenie. Powodem jest wystawa, którą promował. Ekspozycja pt. „Gratia plena” składała się z obrazów pokazujących w bluźnierczy sposób Chrystusa i Maryję.
W styczniu przed sądem mają stanąć cztery osoby: abp Castellucci, który kieruje diecezją Carpi (a także diecezją Modeny), autor obrazów Andrea Saltini oraz kuratorzy wystawy: ks. Claudio Bellini i Cristina Mucciola. Taką decyzję podjął sędzia Andrea Scarpa, który rozpatrywał wstępny wniosek w sprawie. Czworgu osób grozi kara z art. 403 włoskiego kodeksu karnego, gdzie mowa o „obrazie wyznania religijnego”. Może ona wynieść do 6 tys. euro.
Bluźnierstwo w kościele
Wniosek w sprawie abp. Castellucciego i pozostałych osób dotyczy wystawy, którą prezentowano wiosną w muzeum diecezjalnym znajdującym się w kościele św. Ignacego w Carpi. Ekspozycja zatytułowana „Gratia plena” składała się z obrazów Andrei Saltiniego. Na jednym z nich pokazano Chrystusa i św. Longina w dwuznacznej pozie. Inny przedstawiał Maryję obnażaną przez faryzeuszy. Kuratorzy wystawy twierdzili, że malowidła są efektem duchowych poszukiwań autora – choć on sam deklaruje ateizm – który ma prawo do własnej wizji.
Wystawa wywołała oburzenie. Pod petycją wnioskującą o jej zamknięcie podpisało się 30 tys. osób. Organizowano też modlitwę różańcową wynagradzającą dokonane bluźnierstwo. Mimo to ekspozycja pozostawała otwarta, a diecezja przekonywała, że modlitwy są traktowane „instrumentalnie” i „z całą pewnością nie są ewangeliczne”.
Nieznany sprawca
W Wielki Czwartek doszło do niewyjaśnionego zdarzenia. Media podały, że Saltini został napadnięty i walczy w szpitalu o życie. Późniejsza informacja wskazywała, że artysta został nieco lżej poszkodowany. Na wystawie miał się pojawić zamaskowany mężczyzna, który za pomocą farby w sprayu i noża zniszczył obraz ze św. Longinem, a także w szamotaninie ranił Andreę Saltiniego, który był akurat na miejscu. Po pewnym czasie malarz wystąpił przed kamerami. Nie sprawiał wrażenia osoby ciężko rannej. Obrażenia, jak się okazało, ograniczały się do skaleczeń na brodzie i szyi, gdzie trzeba było założyć szwy. Policja nie była w stanie znaleźć sprawcy. To Saltini zaniósł funkcjonariuszom spray i nóż, którymi miał posługiwać się napastnik. Jedyny znaleziony odcisk palca nie figurował w żadnej bazie. Nie było też świadków zdarzenia, poza artystą i anonimowym pracownikiem muzeum, mimo że wcześniej mówiono, iż sytuację widziało wiele osób.
Gdzieś to już widziałem
Media podniosły te wątpliwości. Wkrótce potem pojawiły się kolejne kontrowersje – okazało się że obrazy Saltiniego są łudząco podobne do prac Dimitrisa Papaioannou, greckiego choreografa, reżysera i grafika. Tymczasem włoski autor nigdzie nie wspomniał, by inspirował się czyjąś twórczością. Niedługo potem wystawę zamknięto.
Sprawa nie została jednak zakończona. Prawnik Francesco Minutillo złożył do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa obrazy wyznania religijnego przez cztery osoby związane z wystawą. Abp Castellucci wnioskował o umorzenie sprawy na wstępnym etapie. Musiał być pewny, że tak się stanie, bo nie ustanowił nawet prawnika. Jednak sędzia podjął sprawę. Zatem 25 stycznia 2025 r. z powodu obrazy chrześcijan przed sądem w Modenie stanie ordynariusz dwóch diecezji oraz katolicki ksiądz.
Źródła: lanuovabq.it, tg24.sky.it
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.