Bp Jan Sobiło: Walcząca Ukraina potrzebuje broni i modlitwy

„Kiedyś po mszy świętej przyszedł do mnie artylerzysta, który zabił ponad pięć tysięcy Rosjan. Zapytał: «Jak z tym żyć?». Powiedziałem: «Musisz trwać w tym, co robisz, bo czynisz to w poczuciu odpowiedzialności za swoją ojczyznę i rodzinę. Najważniejsze, by w twoim sercu nie zalęgła się nienawiść»” – mówi biskup Jan Sobiło.

„Dopóki są ludzie, ja zostanę z nimi” – powtarza od miesięcy bp Jan Sobiło, biskup pomocniczy rzymskokatolickiej diecezji charkowsko-zaporoskiej, który mieszka i pracuje w Zaporożu na Ukrainie. Niedaleko miasta od wielu miesięcy przebiega linia rosyjsko-ukraińskiego frontu.

Polski duchowny, który jest absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Seminarium Duchownego w Lublinie, pracę duszpasterską w Ukrainie rozpoczął w 1991 roku. Był tam świadkiem przełomowej wizyty Jana Pawła II i przyjął sakrę biskupią. Z Ukrainy nie wyjechał ani w 2014 roku, kiedy Rosjanie zajęli Krym, ani po agresji rosyjskiej w 2022 roku.

O swoich doświadczeniach opowiedział w najnowszym odcinku programu KULcast.

„Trudno się przyzwyczaić do rakiet latających nad głowami. Najgorzej jest w nocy, kiedy słyszysz huk pocisku, potem kolejny, który rozbija się w pobliżu. Wtedy przychodzi taka myśl, że następna rakieta uderzy w naszą chałupę. Natomiast w dzień, kiedy wszystko dookoła widać, jest jakby trochę weselej” – mówi bp Jan Sobiło, który od początku rosyjskiej agresji zaangażował się w niesienie pomocy humanitarnej potrzebującym Ukraińcom.

Biskup nie kryje, że pomaga też żołnierzom, którzy przeżywają moralne dylematy związane z walką na froncie.

„Kiedyś po mszy świętej przyszedł do mnie artylerzysta, który zabił ponad pięć tysięcy Rosjan. Zapytał: «Jak z tym żyć, księże biskupie?». Tego nie uczą w żadnym seminarium, ale powiedziałem: «Musisz trwać w tym, co robisz, bo czynisz to w poczuciu odpowiedzialności za swoją ojczyznę i rodzinę. Najważniejsze, by w twoim sercu nie zalęgła się nienawiść»” – opowiada bp Sobiło, który przyznaje, że ma za sobą wiele podobnych rozmów.

„W takich momentach widać, jak cierpi dusza żołnierza i jego sumienie i aby cokolwiek doradzić, trzeba się poczuć rodzonym bratem takiego człowieka. Ja mam w Ukrainie wielu takich braci” – przyznaje duchowny.

Jego zdaniem trudno przewidzieć, kiedy wojna na Ukrainie się skończy. „Wydaje mi się, że wielkie mocarstwa zachodnie nie są zainteresowane tym, żeby Rosja tę wojnę przegrała z kretesem. Gdyby tak było, to już dawno dałyby Ukrainie broń, dzięki której udałoby się przepędzić Rosjan nie tylko z Chersonia, Berdiańska i Mariupola, ale można by wypędzić ich z Doniecka, Ługańska oraz Krymu i być może już dzisiaj o wojnie byśmy zapomnieli” – mówi biskup Sobiło, który jednak nadziei na ukraińskie zwycięstwo nie traci. „Aby było ono możliwe, walcząca Ukraina potrzebuje też modlitwy” – podkreśla w programie KULcast charkowsko-zaporoski hierarcha.

Źródło: KAI

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama