„Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” – jeden z najważniejszych gestów pojednania w XX w.

Gdyby abp Bolesław Kominek, współautor orędzia biskupów polskich do niemieckich, żył dzisiaj, z bólem patrzyłby na odradzające się nienawiści i hasła sprzeczne z jego wizją pojednania – wskazywał wybitny historyk prof. Norman Davies, który wygłosił online wykład na konferencji zorganizowanej w 60. rocznicę pamiętnego orędzia. Sesja odbywa się na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.

Konferencja pt. „60. rocznica Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich” odbywa się drugiego dnia rocznicowych obchodów zorganizowanych we Wrocławiu.

Najbardzij symboliczny gest XX wieku

W swoim wykładzie pt. „Orędzie na tle historii Polski” prof. Norman Davies przypomniał, że sformułowane w końcowej fazie Soboru Watykańskiego II orędzie biskupów polskich do niemieckich stało się przełomem w powojennych relacjach obu narodów. Dokument, przygotowany w atmosferze silnych napięć politycznych, zawierał zaproszenie na obchody milenium chrztu Polski, historyczne podsumowanie stosunków polsko-niemieckich oraz apel o dialog. Najważniejsze zdanie – „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” – stało się jednym z najbardziej symbolicznych gestów pojednania XX wieku.

Polscy biskupi, świadomi cenzury i presji władz PRL, ostrożnie formułowali oceny historii, unikając wątków reformacji, sporów granicznych czy roli ZSRR. Przypomnieli jednak o ogromie polskich strat wojennych i wskazali przykłady historycznych konfliktów z Prusami. Władze komunistyczne zareagowały ostro, oskarżając kard. Stefana Wyszyńskiego o zdradę i organizując kampanię „Nie przebaczamy”, lecz nie zdecydowały się na szerokie represje.

Episkopat Niemiec – stwierdził historyk – przyjął orędzie z uznaniem, podkreślając cierpienia Polaków i trud obu narodów po wojnie, choć unikając jednoznacznych deklaracji na temat przebaczenia. Społeczny odbiór w RFN i NRD był powściągliwy, m.in. z powodu braku pełnej denazyfikacji, podziału kraju i napięć związanych z wysiedleniami Niemców ze wschodu, którzy mieli negatywny stosunek do Polski.

Długofalowy proces pojednania

Orędzie stało się impulsem do szerszej debaty o winie zbiorowej, w tym do refleksji inspirowanej koncepcjami filozofa i psychiatry Karla Jaspersa. Z czasem sformułowanie „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” zaczęło wpływać na opinię publiczną. Już w 1970 r. podpisano polsko-niemiecki układ normalizacyjny, a gest kanclerza Willy’ego Brandta pod pomnikiem Bohaterów Getta stał się międzynarodowym symbolem pokuty.

Prof. Davies przypomniał, że długofalowy proces pojednania umocnił się po 1989 r., zwłaszcza dzięki zaangażowaniu Kościoła i społeczeństwa obywatelskiego. Wspólna przeszłość wracała jednak w debatach nad rozliczeniami komunizmu i w sporach politycznych III RP. W ostatnich dekadach coraz częściej zaczęły się pojawiać hasła antyniemieckie, które – jak wskazał historyk – byłyby sprzeczne z duchem orędzia.

Idea pojednania zanika

Na zakończenie prof. Norman Davies wyraził ubolewanie, że w obliczu globalnego kryzysu demokracji i wzrostu populizmu idea przebaczenia niestety zanika, a współczesne konflikty pokazują jej brak w życiu publicznym. Gdyby abp Bolesław Kominek, współautor orędzia, żył dziś – skonkludował wybitny historyk – z bólem patrzyłby na odradzające się nienawiści i hasła sprzeczne z jego wizją pojednania.

Podczas wystąpienia poświęconego okolicznościom powstawania i znaczeniu orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich dr hab. Wojciech Kucharski (Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”) podkreślił, że list z 1965 r. należy odczytywać w trzech kluczowych kontekstach: Milenium Chrztu Polski, Soboru Watykańskiego II oraz sporów o organizację kościelną na tzw. Ziemiach Zachodnich.

Siła orędzia

Prelegent zaznaczył, że orędzie było jednym z kilkudziesięciu listów milenijnych kierowanych do episkopatów na całym świecie, a jego charakter nie miał formy kompletnego wykładu historycznego. Mówca zwrócił uwagę, że siła orędzia wynikała z trudnych okoliczności jego powstania oraz z ograniczeń, jakie mieli jego autorzy. Wskazał, że część treści dotyczących tolerancji czy reformacji zawarto w innych listach ekumenicznych, m.in. do Światowej Rady Kościołów i patriarchy Konstantynopola.

Istotnym punktem wystąpienia wykładowcy Uniwersytetu Wrocławskiego była sylwetka głównego autora dokumentu – kard. Bolesława Kominka, Ślązaka wychowanego w kulturze polsko-niemieckiej, wykształconego w Krakowie i Paryżu. Prelegent wyjaśnił, że abp Kominek napisał pierwszy projekt tekstu własnoręcznie podczas Soboru, a późniejsze zmiany wprowadzili m.in. prymas Stefan Wyszyński i biskup Kazimierz Kowalski, dodając fragmenty dotyczące Wielkiej Nowenny i okupacyjnych strat wojennych.

Do episkopatu Niemiec wysłano projekt orędzia wraz z listem abp. Kominka, który zaapelował o „nieodrzucanie szansy zbliżenia”. Dwaj niemieccy biskupi odpowiedzieli entuzjastycznie. Ostateczny dokument podpisano 18 listopada 1965 r. w Rzymie, w pośpiechu i bez szerszej debaty, co sprawiło, że część polskich hierarchów nie znała pełnej treści listu.

Dr hab. Wojciech Kucharski podkreślił konieczność prawidłowego tłumaczenia kluczowej frazy „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Ocenił też, że odpowiedź episkopatu Niemiec, choć ostrożna, była wynikiem intensywnych wewnętrznych dyskusji – powstało aż dziesięć wersji dokumentu.
Reakcje na orędzie w ocenie prelegenta były rozbieżne. Prasa światowa odnotowała ten gest szeroko, natomiast komunistyczne władze PRL ostro skrytykowały inicjatywę i stosowały wobec Kościoła presję. Pierwsze reakcje społeczne również były chłodne – część duchowieństwa, zwłaszcza na terenach dotkniętych okupacją, wyrażała sprzeciw wobec idei przebaczenia. Sytuacja uległa zmianie dopiero w 1966 r. podczas głównych obchodów milenijnych.

Na zakończenie dr hab. Wojciech Kucharski podkreślił długofalowe znaczenie orędzia, które – mimo początkowych kontrowersji – stało się jednym z fundamentów polsko-niemieckiego pojednania.

Dziejowa katastrofa

Dr hab. Robert Żurek (Fundacja „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego) przedstawił sytuację Niemiec po 1945 r., określoną jako „dziejowa katastrofa”. W wyniku wojny zginęło ok. 6,5 mln Niemców, miliony zostały okaleczone lub straumatyzowane, a kraj był zniszczony i pogrążony w głodzie oraz epidemiach. Powojenny chaos pogłębił napływ ok. 12 mln wysiedlonych ze wschodu, głównie z terenów przekazanych Polsce.

Niemcy utraciły suwerenność, zostały podzielone na strefy okupacyjne, a następnie na dwa państwa, z których tylko RFN była demokratyczna. Utrata 25% terytorium i podział kraju były dla społeczeństwa szokiem. Niemcy musieli także po raz pierwszy zmierzyć się z wizerunkiem narodu zbrodniarzy, co – w zestawieniu z własnymi stratami i traumą – utrudniało refleksję nad winą i odpowiedzialnością za zbrodnie nazizmu.

W pierwszych latach po wojnie dominowało przekonanie o własnym cierpieniu, a winę zrzucano na niewielką, ale zagorzałą grupę zwolenników Hitlera. Denazyfikacja została przeprowadzona w bardzo ograniczonym zakresie, a w urzędach i sądach na nowo zatrudniano osoby z nazistowską przeszłością. W czasie zimnej wojny RFN szybko integrowała się z Zachodem, przeżyła gospodarczy „cud” i zacieśniła relacje z Francją, jednak wrogość wobec Polski i dążenie do rewizji granic wciąż dominowały.

Perspektywa dialogu

Pierwsze impulsy do zmiany przyniosły środowiska chrześcijańskie. Katolicy i protestanci zaczęli dostrzegać skalę polskich cierpień, organizowano modlitwy za Kościół prześladowany w Polsce, a po 1956 r. częstsze wizyty duchownych i aktywistów w Polsce budowały nowe perspektywy dialogu. Powstały inicjatywy takie jak „Akcja Znaki Pokuty”, Memorandum z Stuttgartu czy kazanie biskupa Juliusa Döpfnera nawołujące do uznania granicy na Odrze i Nysie – choć wywoływały one ostre sprzeciwy części społeczeństwa.

Rok 1963 przyniósł serię wydarzeń przyspieszających zmianę postaw: traktat francusko-niemiecki, proces oświęcimski we Frankfurcie, głośną książkę Hansa Jakoba Stehle o Polsce oraz wspólną inicjatywę biskupów o beatyfikację o. Maksymiliana Kolbego. W kolejnych latach do Polski zaczęły przyjeżdżać grupy niemieckich katolików i protestantów, w tym z NRD, co wzmacniało proces budowania zaufania.

W 1965 r. Kościół Ewangelicki ogłosił przełomowe Memorandum Wschodnie, wzywające do uznania polskiej granicy, co wywołało falę sprzeciwu i apostazji, ale zarazem głęboko wpłynęło na zmianę opinii publicznej. W tym kontekście – podkreślił dr hab. Żurek – rodziły się gesty pojednania, w tym wymiana listów biskupów polskich i niemieckich, które stały się fundamentem późniejszego pojednania polsko-niemieckiego.

Pozytywne efekty

Prof. Sławomir Sowiński (UKSW) ocenił znaczenie i aktualność orędzia biskupów w relacjach polsko-niemieckich. Politolog podkreślił, że list przyniósł wiele pozytywnych efektów, w tym traktat graniczny z 1970 r., symboliczny gest Willy’ego Brandta w Warszawie, wsparcie społeczeństwa niemieckiego dla Polski w okresie stanu wojennego, mszę pojednania z 1989 r. oraz późniejszą współpracę obu państw w NATO i UE. Zaznaczył, że Niemcy są dziś najważniejszym partnerem gospodarczym Polski, a obecność niemieckich żołnierzy w Polsce nie budzi niepokoju.

Jednocześnie prelegent zwrócił uwagę na narastające po 2008 r. napięcia, związane m.in. z gazociągiem Nord Stream, kwestiami reparacji, współpracą Niemiec z Rosją oraz ostatnimi doniesieniami o handlu pamiątkami po ofiarach II wojny światowej. Cytując badania CBOS z 2022 r., zauważył, że oceny relacji polsko-niemieckich są najgorsze od lat.

Prof. Sowiński zastanawiał się też, czy pojednanie narodów jest w ogóle możliwe, odwołując się przy tym do myśli Benedykta XVI i chrześcijańskiej koncepcji nadziei. Zaznaczył, że nadzieja nie oznacza politycznej utopii ani wiary w automatyczny postęp, lecz zmianę perspektywy i wolność od deterministycznych wizji historii. W podobnym duchu przywołał słowa Leszka Kołakowskiego, który podkreślał, że nie istnieje świat bez zła, ale chrześcijaństwo chroni przed rozpaczą i iluzją wszechmocy.

W tej perspektywie pojednanie – zaznaczył prof. Sowiński – musi być zadaniem każdego pokolenia. Powinno ono zakładać wrażliwość na polskie ofiary wojny po stronie niemieckiej oraz rozróżnianie odpowiedzialności państwa od winy indywidualnej po stronie polskiej. W polityce natomiast – mówił – potrzebna jest logika szukania wspólnych interesów, a nie gry o sumie zerowej. Za najbliższy test dojrzałości relacji uznał sposób rozwiązania kwestii odszkodowań wojennych.

Podsumowując, politolog z UKSW przestrzegł przed pokusą politycznej utopii i nadmiernych oczekiwań wobec historii, ale jednocześnie wskazał, że chrześcijańska nadzieja pozwala zachować wiarę w możliwość dalszego zbliżenia narodów. Zakończył refleksją, że nawet w trudnych sprawach Polacy i Niemcy mają prawo „trochę pomarzyć”, odwołując się do tradycji Tomasza Morusa – patrona polityków i dyplomatów.

Źródło: KAI 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama