reklama

„Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” – jeden z najważniejszych gestów pojednania w XX w.

Gdyby abp Bolesław Kominek, współautor orędzia biskupów polskich do niemieckich, żył dzisiaj, z bólem patrzyłby na odradzające się nienawiści i hasła sprzeczne z jego wizją pojednania – wskazywał wybitny historyk prof. Norman Davies, który wygłosił online wykład na konferencji zorganizowanej w 60. rocznicę pamiętnego orędzia. Sesja odbywa się na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.

AS

dodane 19.11.2025 13:10

Konferencja pt. „60. rocznica Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich” odbywa się drugiego dnia rocznicowych obchodów zorganizowanych we Wrocławiu.

Najbardzij symboliczny gest XX wieku

W swoim wykładzie pt. „Orędzie na tle historii Polski” prof. Norman Davies przypomniał, że sformułowane w końcowej fazie Soboru Watykańskiego II orędzie biskupów polskich do niemieckich stało się przełomem w powojennych relacjach obu narodów. Dokument, przygotowany w atmosferze silnych napięć politycznych, zawierał zaproszenie na obchody milenium chrztu Polski, historyczne podsumowanie stosunków polsko-niemieckich oraz apel o dialog. Najważniejsze zdanie – „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” – stało się jednym z najbardziej symbolicznych gestów pojednania XX wieku.

Polscy biskupi, świadomi cenzury i presji władz PRL, ostrożnie formułowali oceny historii, unikając wątków reformacji, sporów granicznych czy roli ZSRR. Przypomnieli jednak o ogromie polskich strat wojennych i wskazali przykłady historycznych konfliktów z Prusami. Władze komunistyczne zareagowały ostro, oskarżając kard. Stefana Wyszyńskiego o zdradę i organizując kampanię „Nie przebaczamy”, lecz nie zdecydowały się na szerokie represje.

Episkopat Niemiec – stwierdził historyk – przyjął orędzie z uznaniem, podkreślając cierpienia Polaków i trud obu narodów po wojnie, choć unikając jednoznacznych deklaracji na temat przebaczenia. Społeczny odbiór w RFN i NRD był powściągliwy, m.in. z powodu braku pełnej denazyfikacji, podziału kraju i napięć związanych z wysiedleniami Niemców ze wschodu, którzy mieli negatywny stosunek do Polski.

Długofalowy proces pojednania

Orędzie stało się impulsem do szerszej debaty o winie zbiorowej, w tym do refleksji inspirowanej koncepcjami filozofa i psychiatry Karla Jaspersa. Z czasem sformułowanie „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” zaczęło wpływać na opinię publiczną. Już w 1970 r. podpisano polsko-niemiecki układ normalizacyjny, a gest kanclerza Willy’ego Brandta pod pomnikiem Bohaterów Getta stał się międzynarodowym symbolem pokuty.

Prof. Davies przypomniał, że długofalowy proces pojednania umocnił się po 1989 r., zwłaszcza dzięki zaangażowaniu Kościoła i społeczeństwa obywatelskiego. Wspólna przeszłość wracała jednak w debatach nad rozliczeniami komunizmu i w sporach politycznych III RP. W ostatnich dekadach coraz częściej zaczęły się pojawiać hasła antyniemieckie, które – jak wskazał historyk – byłyby sprzeczne z duchem orędzia.

Idea pojednania zanika

Na zakończenie prof. Norman Davies wyraził ubolewanie, że w obliczu globalnego kryzysu demokracji i wzrostu populizmu idea przebaczenia niestety zanika, a współczesne konflikty pokazują jej brak w życiu publicznym. Gdyby abp Bolesław Kominek, współautor orędzia, żył dziś – skonkludował wybitny historyk – z bólem patrzyłby na odradzające się nienawiści i hasła sprzeczne z jego wizją pojednania.

Podczas wystąpienia poświęconego okolicznościom powstawania i znaczeniu orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich dr hab. Wojciech Kucharski (Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”) podkreślił, że list z 1965 r. należy odczytywać w trzech kluczowych kontekstach: Milenium Chrztu Polski, Soboru Watykańskiego II oraz sporów o organizację kościelną na tzw. Ziemiach Zachodnich.

Siła orędzia

Prelegent zaznaczył, że orędzie było jednym z kilkudziesięciu listów milenijnych kierowanych do episkopatów na całym świecie, a jego charakter nie miał formy kompletnego wykładu historycznego. Mówca zwrócił uwagę, że siła orędzia wynikała z trudnych okoliczności jego powstania oraz z ograniczeń, jakie mieli jego autorzy. Wskazał, że część treści dotyczących tolerancji czy reformacji zawarto w innych listach ekumenicznych, m.in. do Światowej Rady Kościołów i patriarchy Konstantynopola.

Istotnym punktem wystąpienia wykładowcy Uniwersytetu Wrocławskiego była sylwetka głównego autora dokumentu – kard. Bolesława Kominka, Ślązaka wychowanego w kulturze polsko-niemieckiej, wykształconego w Krakowie i Paryżu. Prelegent wyjaśnił, że abp Kominek napisał pierwszy projekt tekstu własnoręcznie podczas Soboru, a późniejsze zmiany wprowadzili m.in. prymas Stefan Wyszyński i biskup Kazimierz Kowalski, dodając fragmenty dotyczące Wielkiej Nowenny i okupacyjnych strat wojennych.

Do episkopatu Niemiec wysłano projekt orędzia wraz z listem abp. Kominka, który zaapelował o „nieodrzucanie szansy zbliżenia”. Dwaj niemieccy biskupi odpowiedzieli entuzjastycznie. Ostateczny dokument podpisano 18 listopada 1965 r. w Rzymie, w pośpiechu i bez szerszej debaty, co sprawiło, że część polskich hierarchów nie znała pełnej treści listu.

Dr hab. Wojciech Kucharski podkreślił konieczność prawidłowego tłumaczenia kluczowej frazy „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Ocenił też, że odpowiedź episkopatu Niemiec, choć ostrożna, była wynikiem intensywnych wewnętrznych dyskusji – powstało aż dziesięć wersji dokumentu.
Reakcje na orędzie w ocenie prelegenta były rozbieżne. Prasa światowa odnotowała ten gest szeroko, natomiast komunistyczne władze PRL ostro skrytykowały inicjatywę i stosowały wobec Kościoła presję. Pierwsze reakcje społeczne również były chłodne – część duchowieństwa, zwłaszcza na terenach dotkniętych okupacją, wyrażała sprzeciw wobec idei przebaczenia. Sytuacja uległa zmianie dopiero w 1966 r. podczas głównych obchodów milenijnych.

Na zakończenie dr hab. Wojciech Kucharski podkreślił długofalowe znaczenie orędzia, które – mimo początkowych kontrowersji – stało się jednym z fundamentów polsko-niemieckiego pojednania.

Dziejowa katastrofa

Dr hab. Robert Żurek (Fundacja „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego) przedstawił sytuację Niemiec po 1945 r., określoną jako „dziejowa katastrofa”. W wyniku wojny zginęło ok. 6,5 mln Niemców, miliony zostały okaleczone lub straumatyzowane, a kraj był zniszczony i pogrążony w głodzie oraz epidemiach. Powojenny chaos pogłębił napływ ok. 12 mln wysiedlonych ze wschodu, głównie z terenów przekazanych Polsce.

Niemcy utraciły suwerenność, zostały podzielone na strefy okupacyjne, a następnie na dwa państwa, z których tylko RFN była demokratyczna. Utrata 25% terytorium i podział kraju były dla społeczeństwa szokiem. Niemcy musieli także po raz pierwszy zmierzyć się z wizerunkiem narodu zbrodniarzy, co – w zestawieniu z własnymi stratami i traumą – utrudniało refleksję nad winą i odpowiedzialnością za zbrodnie nazizmu.

W pierwszych latach po wojnie dominowało przekonanie o własnym cierpieniu, a winę zrzucano na niewielką, ale zagorzałą grupę zwolenników Hitlera. Denazyfikacja została przeprowadzona w bardzo ograniczonym zakresie, a w urzędach i sądach na nowo zatrudniano osoby z nazistowską przeszłością. W czasie zimnej wojny RFN szybko integrowała się z Zachodem, przeżyła gospodarczy „cud” i zacieśniła relacje z Francją, jednak wrogość wobec Polski i dążenie do rewizji granic wciąż dominowały.

Perspektywa dialogu

Pierwsze impulsy do zmiany przyniosły środowiska chrześcijańskie. Katolicy i protestanci zaczęli dostrzegać skalę polskich cierpień, organizowano modlitwy za Kościół prześladowany w Polsce, a po 1956 r. częstsze wizyty duchownych i aktywistów w Polsce budowały nowe perspektywy dialogu. Powstały inicjatywy takie jak „Akcja Znaki Pokuty”, Memorandum z Stuttgartu czy kazanie biskupa Juliusa Döpfnera nawołujące do uznania granicy na Odrze i Nysie – choć wywoływały one ostre sprzeciwy części społeczeństwa.

Rok 1963 przyniósł serię wydarzeń przyspieszających zmianę postaw: traktat francusko-niemiecki, proces oświęcimski we Frankfurcie, głośną książkę Hansa Jakoba Stehle o Polsce oraz wspólną inicjatywę biskupów o beatyfikację o. Maksymiliana Kolbego. W kolejnych latach do Polski zaczęły przyjeżdżać grupy niemieckich katolików i protestantów, w tym z NRD, co wzmacniało proces budowania zaufania.

W 1965 r. Kościół Ewangelicki ogłosił przełomowe Memorandum Wschodnie, wzywające do uznania polskiej granicy, co wywołało falę sprzeciwu i apostazji, ale zarazem głęboko wpłynęło na zmianę opinii publicznej. W tym kontekście – podkreślił dr hab. Żurek – rodziły się gesty pojednania, w tym wymiana listów biskupów polskich i niemieckich, które stały się fundamentem późniejszego pojednania polsko-niemieckiego.

Pozytywne efekty

Prof. Sławomir Sowiński (UKSW) ocenił znaczenie i aktualność orędzia biskupów w relacjach polsko-niemieckich. Politolog podkreślił, że list przyniósł wiele pozytywnych efektów, w tym traktat graniczny z 1970 r., symboliczny gest Willy’ego Brandta w Warszawie, wsparcie społeczeństwa niemieckiego dla Polski w okresie stanu wojennego, mszę pojednania z 1989 r. oraz późniejszą współpracę obu państw w NATO i UE. Zaznaczył, że Niemcy są dziś najważniejszym partnerem gospodarczym Polski, a obecność niemieckich żołnierzy w Polsce nie budzi niepokoju.

Jednocześnie prelegent zwrócił uwagę na narastające po 2008 r. napięcia, związane m.in. z gazociągiem Nord Stream, kwestiami reparacji, współpracą Niemiec z Rosją oraz ostatnimi doniesieniami o handlu pamiątkami po ofiarach II wojny światowej. Cytując badania CBOS z 2022 r., zauważył, że oceny relacji polsko-niemieckich są najgorsze od lat.

Prof. Sowiński zastanawiał się też, czy pojednanie narodów jest w ogóle możliwe, odwołując się przy tym do myśli Benedykta XVI i chrześcijańskiej koncepcji nadziei. Zaznaczył, że nadzieja nie oznacza politycznej utopii ani wiary w automatyczny postęp, lecz zmianę perspektywy i wolność od deterministycznych wizji historii. W podobnym duchu przywołał słowa Leszka Kołakowskiego, który podkreślał, że nie istnieje świat bez zła, ale chrześcijaństwo chroni przed rozpaczą i iluzją wszechmocy.

W tej perspektywie pojednanie – zaznaczył prof. Sowiński – musi być zadaniem każdego pokolenia. Powinno ono zakładać wrażliwość na polskie ofiary wojny po stronie niemieckiej oraz rozróżnianie odpowiedzialności państwa od winy indywidualnej po stronie polskiej. W polityce natomiast – mówił – potrzebna jest logika szukania wspólnych interesów, a nie gry o sumie zerowej. Za najbliższy test dojrzałości relacji uznał sposób rozwiązania kwestii odszkodowań wojennych.

Podsumowując, politolog z UKSW przestrzegł przed pokusą politycznej utopii i nadmiernych oczekiwań wobec historii, ale jednocześnie wskazał, że chrześcijańska nadzieja pozwala zachować wiarę w możliwość dalszego zbliżenia narodów. Zakończył refleksją, że nawet w trudnych sprawach Polacy i Niemcy mają prawo „trochę pomarzyć”, odwołując się do tradycji Tomasza Morusa – patrona polityków i dyplomatów.

Źródło: KAI 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama