„Carlo Acutis, jestem w twoich rękach”. Uzdrowiona lekarka mówi o powrocie do „miłość do Eucharystii”

Z promiennym uśmiechem, uzdrowiona z raka lekarz pediatra María Dolores Rosique opowiada, że jej powrót do zdrowia rozpoczął się po odwiedzeniu grobu bł. Carlo Acutisa w Asyżu. „Teraz moje życie i mojego męża Pabla zaczyna się od Mszy św. o 7.15 w katedrze w Murcji, prosząc o łaskę przetrwania dnia” – mówi w swoim świadectwie.

„Zawsze powtarzam, że choroba, którą przeszłam, dała mi o wiele więcej dobrych rzeczy niż złych. Jedną z nich jest potwierdzenie mojej wiary. Dziś wiem, że bez Pana jestem niczym i nie mogę nic osiągnąć" – powiedziała w wywiadzie dla ACI Prensa uzdrowiona lekarka.

W 2022 roku Rosique, 44-letnia Hiszpanka i pediatra z zawodu, cieszyła się jednym z najlepszych okresów w swoim życiu. Wraz z mężem, trzema nastoletnimi córkami i synem wybrała się w podróż do Toskanii, podczas której poczuła, że w jej ciele dzieje się coś dziwnego, choć wcześniejsze badania jamy brzusznej nic nie wykazały.

„Przeszliśmy od bycia w raju do poczucia, że spadamy do piekła” – powiedziała. „To był ciężki proces: dwie bardzo agresywne operacje, chemioterapia dootrzewnowa, wiele trudności ... ale od tego czasu minęły dwa lata i dzięki Bogu jestem teraz wolna od choroby” – powiedziała z uśmiechem.

Wszystko zaczęło się, gdy podczas drogi powrotnej z Włoch do Hiszpanii, niespodziewanie całą rodziną zatrzymali się w Asyżu. 

„Teraz wiem, że to nie był tylko zbieg okoliczności. Wszystko ma swoje znaczenie. Opatrzność Ducha Świętego oświeca cię, gdy najmniej się tego spodziewasz. Tak więc, odwiedzając Asyż i kościół św. Franciszka, poczułam obecność naszego Pana, wiedziałam, że On tam jest, że nas nie opuści” – wspomina Rosique.

Będąc w Asyżu, odwiedziła także kościół, w którym znajduje się przeszklony sarkofag z ciałem bł. Carlo Acutisa. Powiedziała wówczas: „Carlo, nie wiem, co tu robię w tej chwili, nie wiem, co tu robię, ale Bóg wie więcej i oto jestem”. A potem złożyłam mu dwie prośby" – powiedziała w wywiadzie.

Rosique miała okazję napisać swoją intencję na małej karteczce i wrzucić ją do pudełka przeznaczonego na intencje. Najpierw poprosiła Carlo, aby jej dzieci i młodzi ludzie w jej rodzinie zawsze byli blisko Eucharystii, tak jak on, ponieważ wiedziała, że to była jego wielka miłość i jego „autostrada do nieba”.

Następnie błagała go, aby jej sytuacja nie była „zbyt poważna”.

„Nie prosiłam go, aby nic się nie stało, ale żeby to nie było zbyt poważne, abym mogła zobaczyć, jak moje córki dorastają i towarzyszyć im w tych latach. Poddałam się całkowicie i powiedziałam mu: Carlo, jestem tutaj w twoich rękach. Muszę prosić o wstawiennictwo za twoim pośrednictwem, ponieważ to ty mnie tu sprowadziłeś” – powiedziała Rosique.

„Prawdziwym cudem jest nie tylko to, że żyję – co oczywiście jest błogosławieństwem – ale duchowy wpływ, jaki wywarło to na mnie, na moją rodzinę i na wiele moich przyjaciółek, które były daleko od Pana. W wyniku tego doświadczenia wiele osób powróciło do Boga. I oczywiście nie mogłabym być szczęśliwsza, ponieważ to jest prawdziwy cud” – wyjaśniła.

Po powrocie do domu, kiedy za namową rodziców udała się do proboszcza, by przyjąć sakrament namaszczenia chorych, duchowny niespodziewanie wręczył jej relikwie bł. Carlo Acutisa. „Zostawię to z wami, dopóki nie zostaniesz uzdrowiona” – powiedział. Błogosławiony Carlo Acutis zajmuje dziś szczególne miejsce w życiu Rosique. „Carlo jest jeszcze jedną osobą w moim domu. Mówimy o nim tak, jakby tu był, jak kolejny członek rodziny" – mówi.

Uzdrowiona lekarka mówi także o mocy modlitwy, którą ofiarowali jej inni ludzie. „Zanim ludzie zaczęli się modlić, mój mąż i ja czuliśmy się, jakbyśmy trzymali się za ręce w zupełnie ciemnym miejscu, nie wiedząc, dokąd iść. Ale kiedy zaczęli się za nas modlić, to było tak, jakby dywan światła został rozwinięty przed nami, wskazując nam drogę. W tym momencie bez wątpienia wiedziałam, że nie jestem sama, że się nie zgubiłam, że jesteśmy z Nim" – powiedziała Rosique.

Jedną z wielkich zmian w życiu Rosique, jak powiedziała, jest to, że jej „miłość do Eucharystii” nasiliła się. „Teraz moje życie, życie mojego męża Pabla i moje, zaczyna się od Mszy św. o 7.15 w katedrze w Murcji, prosząc o łaskę przetrwania dnia” – mówi w swoim świadectwie.

„Wróciłam do pracy, dzięki Bogu, i wierzę, że dzięki mojej pracy mogę dotrzeć do wielu ludzi” – powiedziała. Jej misja jest nie tylko zawodowa, ale także duchowa: „Mogę przekazywać radość Ewangelii, nawet jeśli w małych dawkach, pacjentom i ich rodzinom”.

Ze swojego doświadczenia wyciągnęła kluczową lekcję: „Pan nauczył mnie, że nie mamy możliwości kontrolowania wszystkiego”. Przyznaje, że kiedyś była „dość kontrolującą” osobą, ale Bóg pokazał jej, że „najważniejsze rzeczy nie zależą ode mnie. To kwestia pozwolenia Mu, by mnie prowadził”.

„Nauczyłam się ufać i zrzucać na Niego swoje zmartwienia: Panie, Ty będziesz wiedział, czy to jest właściwe, czy to nie jest właściwe, czy to powinno być zrobione, czy to nie powinno być zrobione... Ufam Tobie” – kontynuowała.

Oprócz osobistego świadectwa, Rosique zaczęła ewangelizować swoje przyjaciółki, które były daleko od wiary.  Jej życiowa misja jest dla niej jasna: „Wiem, że na razie Pan wzywa mnie do tego: do dzielenia się moim świadectwem, które pomaga niektórym ludziom. Gdziekolwiek mnie wezwie, tam idę”.

Źródło: CNA

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama