Czechy są jednym z najbardziej zsekularyzowanych państw w Europie, nie znaczy to jednak, że chrześcijanie są tam bierni. Projekt „Živé fary” to nowa inicjatywa ożywienia czeskich parafii, w której uczestniczy wielu młodych.
Jedną z takich „żywych parafii” jest parafia w Křivoklácie. Tu inicjatywy duszpasterskie nie są oderwanymi od codzienności wydarzeniami, ale stanowią właśnie codzienny element życia. To, co dzieje się na terenie parafii przypomina nieco atmosferę polskich oaz z lat 80-tych: w dość surowych warunkach młodzi ludzie spotykają się, spędzają ze sobą czas, modlą się, rozmawiają, ewangelizują i pracują fizycznie przy odbudowie zniszczonych obiektów.
Tak tegoroczne wakacje w Křivoklácie opisuje Jan Diblik, jeden z promotorów inicjatywy:
Chciałbym zacząć od czegoś, co sprawiło mi w tym roku najwięcej radości. Chodzi o wydarzenie SpringJob, które zorganizowaliśmy z młodzieżą wokół plebanii w Křivoklát. Inspirowaliśmy się koncepcją SummerJob, ale zaangażowani byli głównie nastolatkowie. Po tym wydarzeniu zdałem sobie sprawę, że w żywych parafiach chodzi przede wszystkim o „życie”, w przeciwnym razie nie ma to sensu. Nawet lokalny zamek ożył podczas SpringJob, gdzie spaliśmy, zakładaliśmy kombinezony, pracowaliśmy, dużo się śmialiśmy, nawiązywaliśmy relacje z mieszkańcami, rozmawialiśmy o misjach, a potem odbył się wspaniały koncert PCQ. Tegoroczne doświadczenie przywołuje emocje z mojego dzieciństwa, z Říček w Orlickich Górach: czyste powietrze, malownicze miejsce, wspólna chęć tworzenia, zabawy, a wieczorem przy świecach dziękowanie za miniony dzień. W tamtych czasach plebania w Říčkach pękała w szwach, spaliśmy gdzie się dało (najbardziej lubiliśmy siano na strychu) i nikt nie przejmował się suchymi toaletami i tym, że po wodę pitną trzeba było iść przez ogród do studni. Domek był stopniowo modernizowany dzięki wysiłkom wszystkich, ale oryginalny urok pozostał. W tym roku na SpringJob w Křivoklát było podobnie: pełno życia, konkretnych działań, ciepłych relacji.
Takich miejsc i „ożywających” parafii jest więcej: Sudejov, Lucany, Becov... Życie rodzi życie – jak mawiał ks. Franciszek Blachnicki. Widząc dobro, które dokonuje się każdego dnia w „żywych parafiach”, kolejne osoby decydują się zaangażować w projekt.
Na czym polega działanie w konkretnej „żywej parafii”? Podobnie jak ks. Blachnicki, który mówił o „żywym Kościele”, Czesi dostrzegają wagę wymiaru wspólnotowego. Wspólnota składająca się z trzech lub czterech rodzin to niejako zalążek, początek ożywienia duszpasterskiego. Ich zaangażowanie i świadectwo życia przyciąga kolejne osoby - tak jak miało to miejsce w przypadku pierwszej parafii działającej w ten sposób w Říčkach ponad 40 lat temu. Parafia, z przyjaznym genius loci, ma szansę z czasem przekształcić się w miejsce, w którym można doświadczyć wzajemności w słuchaniu i doświadczaniu prawdy Ewangelii – staje się ona konkretna i kształtuje codzienną rzeczywistość. Istotne jest sprawienie, by każdy czuł się w tym miejscu „u siebie”. Nieraz jest to pierwsze w życiu doświadczenie tego rodzaju, biorąc pod uwagę, jak wiele osób wywodzi się z rozbitych rodzin i doświadcza trudnych relacji. Forma wspólnoty okazała się dobrym pomysłem między innymi dlatego, że taka parafia nie jest skupiona wokół jednego tylko duszpasterza, ale wobec całej grupy zaangażowanych osób – świeckich, żyjących normalnym życiem rodzinnym. Taka parafia nie zamyka się też sama w sobie, ale ma mocne nastawienie misyjne. Doświadczają tego dzieci i młodzież, gotowi nieść ideę „żywej parafii” dalej.
W Sudejowie na plebanii zajęte są praktycznie wszystkie weekendy, a w okresie letnim także wszystkie dni powszednie. Parafią na co dzień zarządzają rodziny Bajer i Krčál, a 5 innych rodzin aktywnie ich w tym wspiera. W Lučanach nad Nysą Kościół nie był w stanie utrzymać plebanii, wykupili ją jednak świeccy wierni, aby jej nie stracić. Udało się już spłacić sporą część kredytu, który trzeba było zaciągnąć na ten cel. Konieczna jest gruntowna renowacja, zabezpieczenie przeciwpożarowe, naprawa dachu. Także i tu kilka rodzin postanowiło przenieść się do budynku plebanii, aby nie była opustoszała.
Przebudowa i renowacja trwa również w Křivoklácie. Wymieniona została stara izolacja dachu – w taki sposób, aby zachować dawną drewnianą konstrukcję. Belki zostały zabezpieczone przed grzybami, pomalowane zostały okna, przekopany został ogród, zostały przygotowane powierzchnie pod ogrzewanie podłogowe i pompę ciepła. Powstały nowe łazienki; duża świetlica na parterze, 6 dodatkowych pokoi do spania. Innymi słowy – nie ma to być tylko konserwacja zabytku, ale tworzenie przestrzeni do życia i działania. Nad całością czuwa wspólnota młodych rodzin - Majvaldów, Kašparów, Špeldów i Seidlów.
Kolejna miejscowość, w której ma powstać taka „żywa parafia” to Bečov nad Teplou (niedaleko Karlowych Warów w Lesie Slavkovskim). To piękne miejsce w wiosce na wzgórzu, w strefie ochrony przyrody, zaledwie kilka kroków od zamku, w którym znajduje się relikwia św. Maura. Projekt dopiero rusza i nie zdecydowano jeszcze, które rodziny podejmą odpowiedzialność za tę parafię, ale będzie to z pewnością miejsce przyciągające także osoby z zewnątrz – turystów, którzy chętnie przyjeżdżają w tamte regiony.
Swoje działania uczestnicy projektu opisują na stronie internetowej www.zivefary.cz. Oprócz rodzin bezpośrednio zaangażowanych w odnowę parafii jest też wiele osób życzliwych, które wspierają projekt finansowo lub organizują rozmaite wydarzenia dla zbiórki funduszy. Praski Kwartet Wiolonczelowy zorganizował koncert charytatywny na rzecz „żywej parafii” w Křivoklácie; jeden z czeskich malarzy przekazał kolekcję obrazów swojej matki na rzecz Żywej Parafii; biznesmenka podarowała prawie nową kuchnię i sprzęt AGD ze swojego mieszkania. Są też osoby i rodziny, które co miesiąc wspierają projekt finansowo, choć nie mogą bezpośrednio uczestniczyć w działaniach na miejscu.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.