Mariann Budde zasłynęła „zaangażowaną społecznie” przemową podczas inauguracji prezydenta Trumpa. Okazuje się, że jej zaangażowanie ma swoją cenę. Konkretnie: 53 miliony dolarów, które otrzymała z programu imigracyjnego poprzedniej amerykańskiej administracji.
Anglikańskiej „biskupce” nie można zarzucić braku zaangażowania. Jej mocno emocjonalna przemowa podczas inauguracji prezydenta Donalda Trumpa zostanie z pewnością zapamiętana. Niekoniecznie chodzi jednak o wrażliwość społeczną, z pewnością natomiast chodzi o duże pieniądze. Służba imigracji Kościoła Episkopalnego otrzymała od poprzedniego rządu w 2023 r. 53 miliony dolarów, pochodzące z podatków. Efekt: pomoc udzielona 3.600 osobom. Wychodzi około 15 tys. dolarów, prawie 60 tys. zł na jednego imigranta.
Podczas inauguracyjnego nabożeństwa modlitewnego w Katedrze Narodowej w zeszłym miesiącu, Mariann Budde napominała prezydenta, aby „miał litość dla ludzi w naszym kraju, którzy są teraz przerażeni” z powodu jego powrotu do Białego Domu. Mówiła o imigrantach, ale szczególną uwagę zwróciła na „gejów, lesbijki i dzieci transpłciowe w rodzinach demokratycznych, republikańskich i niezależnych”.
Wiceprezydent J.D. Vance odpowiadał już wcześniej na podobne komentarze ze strony lewicowych głosów katolickich, które utożsamiają odsyłanie nielegalnych imigrantów do ich krajów ojczystych z porzuceniem chrześcijańskiego miłosierdzia. Miłosierdzie musi jednak zawsze iść w parze z rozsądkiem. W przeciwnym razie nie tylko nie rozwiążemy problemów, ale wręcz je pogłębimy.
„Jako amerykański przywódca, ale także jako amerykański obywatel, [przypominam], że współczucie należy się przede wszystkim współobywatelom” – powiedział Vance. „Nie oznacza to, że nienawidzisz ludzi spoza własnych granic, ale jest takie tradycyjne nauczanie – i myślę, że jest to bardzo chrześcijańska koncepcja – najpierw kochasz swoją rodzinę, a potem kochasz bliźniego, następnie kochasz swoją społeczność, potem miłujesz współobywateli we własnym kraju, a dopiero potem możesz skupić się i nadać priorytet reszcie świata”.
Tymczasem 31 stycznia New York Post poinformował, że Episkopalna Służba Migracji (EMM), która zawiera umowy z rządem federalnym na przesiedlenie migrantów i uchodźców, otrzymała 53 miliony dolarów podatników w 2023 r. na przesiedlenia zaledwie 3600 osób. Nie ma jeszcze danych za 2024 r.
„W przeciwieństwie do zwykłych imigrantów, ci nowo przybyli otrzymują pomoc rządową i, co najważniejsze, natychmiast kwalifikują się do wszystkich form opieki społecznej, takich jak Medicaid i pomoc pieniężna, na takich samych zasadach jak obywatele USA” – donosi Post. „Co więcej, mogą natychmiast sponsorować przyjaciół i krewnych w ramach niedawnego rozszerzenia przez Bidena programu przesiedleń uchodźców”.
Warto zauważyć, że Episkopalna Służba otrzymuje większą dotację za przesiedlanie uchodźców „doświadczających trudności społecznych lub psychologicznych”, w tym mających status LGBTQ, dzięki programowi „Preferred Communities” z czasów Obamy.
„Kościół Episkopalny otrzymuje również prowizję za pożyczki na podróże dla uchodźców przesiedlonych przez EMM”, dodaje Post. „Oto jak to działa: Amerykański podatnik finansuje Międzynarodową Organizację ds. Migracji, która pożycza pieniądze na przelot uchodźcy do Ameryki. Jeśli uchodźca spłaci nieoprocentowaną pożyczkę, Kościół otrzymuje 25% pieniędzy. Jeśli pożyczka nie zostanie spłacona, nikt nie traci, z wyjątkiem podatnika.”
Pieniądze wypłacane Kościołowi Episkopalnego na pomoc dla uchodźców i migrantów nie są czymś wyjątkowym – otrzymują je również inne Kościoły i wyznania. Czym innym jest jednak przeznaczanie tych dotacji na pomoc porzuconym i zagubionym dzieciom migrantów (to program prowadzony przez Konferencję Episkopatu USA), a czym innym wspieranie osób LGBT pod pozorem pomocy uchodźcom.
Źródło: Lifesite News