Męczennicy z Damaszku: drastyczne okrucieństwo muzułmanów nie złamało ich wiary w Chrystusa

Kanonizowani wczoraj przez Papieża Franciszka męczennicy z Damaszku są niezwykle wymownym przykładem starcia dwóch całkowicie odmiennych postaw: chrześcijańskiej miłości bliźniego oraz muzułmańskiego fanatyzmu religijnego, propagującego przemoc i nieludzkie okrucieństwo.

 

Historycznym kontekstem męczeństwa nowych świętych jest gwałtowne prześladowanie chrześcijan, które miało miejsce w Damaszku 9 lipca 1860 r. i które pociągnęło za sobą tysiące ofiar. Tej samej nocy dowództwo muzułmańskich bojówek druzyjskich, podżeganych przez fundamentalistycznych przywódców islamskich zdołało przedostać się przez ukryte drzwi wskazane przez zdrajcę do klasztoru franciszkanów św. Pawła. W barbarzyński sposób zamordowano ośmiu Braci Mniejszych – siedmiu narodowości hiszpańskiej i jednego narodowości austriackiej – oraz trzech świeckich chrześcijan maronitów, którzy byli rodzonymi braćmi. Nie chodziło tu o kwestie polityczne czy etniczne, ale motywacja zabójców była jednoznacznie religijna. Tak jak uczył Mahomet, Druzowie (jeden z odłamów islamu) wezwali chrześcijan do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa, usiłując ich zmusić do przyjęcia islamu. Wszyscy zdecydowanie odmówili.

Była to ewidentnie śmierć męczeńska: świadczy o tym wezwanie skierowane przez napastników do chrześcijan, aby wyrzekli się wiary chrześcijańskiej i przyjęli islam, co spotkało się ze zdecydowaną odmową. O. Manuel, gwardian, zdążył jeszcze spożyć Najświętszy Sakrament znajdujący się w tabernakulum, aby uchronić go przed profanacją, a następnie położył głowę na ołtarzu, mówiąc: „róbcie, co chcecie. Jestem gotów oddać życie za Chrystusa”. Zginął od ciosów zadanych siekierą. Kolejnych franciszkanów oraz trzech świeckich znajdujących się w klasztorze Druzowie poddali różnym torturom, nikt jednak nie wyrzekł się wiary. Muzułmańscy agresorzy jednych ukamienowali, innym obcięli głowy, brata Juana Fernandeza zrzucili zaś z dachu kościoła. Trudno o bardziej jaskrawy kontrast: pokora, miłosierdzie i wierność chrześcijan oraz niezwykłe okrucieństwo, wręcz sadyzm w wydaniu radykalnych muzułmanów.

Można zapytać: co chrześcijańscy zakonnicy robili w muzułmańskim kraju? Takie pytanie zdradza jednak zasadniczą nieznajomość realiów Bliskiego Wschodu. To chrześcijanie byli tam pierwsi, potem na skutek ekspansji islamu w VII w. zostali zepchnięci na margines społeczeństwa, zmuszeni do stałego składania olbrzymiej daniny (gizya) muzułmańskim władcom. Koran w surze IX, 29 wyraźnie mówi o konieczności „upokorzenia” chrześcijan i tego właśnie doświadczali chrześcijanie od muzułmanów, gdziekolwiek ci drudzy stawali się większością. W Ziemi Świętej stan ten uległ zmianie na skutek krucjat (XI-XIV w.), które częściowo odzyskały chrześcijańskie ziemie z rąk muzułmanów. Krucjaty jednak nie przyniosły trwałego efektu, a muzułmanom udało się stopniowo odbić wszystkie tereny z rąk chrześcijan. W 1219 r. wydarzyło się jednak coś niezwykłego: św. Franciszek z Asyżu spotkał się z sułtanem Al-Kamilem, kuzynem wielkiego sułtana Saladyna. Postawa Biedaczyny z Asyżu wywarła tak wielkie wrażenie na sułtanie, że jej efektem była zgoda na obecność jego współbraci w Ziemi Świętej, co dało początek Kustodii Ziemi Świętej Zakonu Braci Mniejszych (OFM).

Jednym z franciszkanów, którzy należeli do niej, był Hiszpan, o. Manuel Ruiz López. Urodził się w 1804 r. w San Martín de las Ollas, Burgos. W 1825 r. wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych, a w 1830 r. przyjął święcenia kapłańskie.

W dniu 20 lipca 1831 r. o. Manuel wyruszył ze swoimi towarzyszami z portu w Kadyksie do Ziemi Świętej, lądując w Jaffie 3 sierpnia tego samego roku. Towarzyszył mu, między innymi, o. Carmelo Bolta z Walencji, który jest także jednym z nowo ogłoszonych świętych.

Wyjazd o. Manuela do Ziemi Świętej był częścią hiszpańskiej „desamortización” czyli pierwszego etapu sekularyzacji, która odebrała Kościołowi możliwość prowadzenia apostolatu w szkołach, pomocy ubogim i ograniczyła wiele innych form apostolstwa. Przełożeni franciszkanów postanowili więc skupić się na misjach, wykorzystując entuzjazm, odwagę i apostolską gorliwość młodych braci.

W Ziemi Świętej o. Manuel został wysłany do klasztoru św. Pawła w Damaszku w Bab Tuma („Brama Tomasza”), jednej z siedmiu bram rzymskich i dzielnicy Starego Miasta. Bardzo dobrze przyswajał sobie języki orientalne, więc nie miał trudności z gorliwym apostolstwem, które wyróżniało się miłosierdziem połączonym z wielką roztropnością. Arabowie lubili go i nazywali „Ojcem cierpliwości”. Faktycznie, potrafił być bardzo blisko ludzi, głosząc im Chrystusa w sposób spokojny, przemawiający do ich serc.

Ze względów zdrowotnych zmuszony został do powrotu do Europy w 1847 r., po wyzdrowieniu wrócił tam jednak w 1858 r. Niestety w tym czasie – podjudzani przez przywódców islamskich – Arabowie i Druzowie zaczęli coraz mocniej zwracać się przeciw chrześcijanom. O. Manuel zdawał sobie z tego sprawę, a świadectwem tego jest list, który wysłał do Jerozolimy 2 lipca 1860 r., do przełożonego Kustodii. Pisał w nim:

„Nasza wiara jest zagrożona przez Druzów i przez Paszę Damaszku, który daje im środki do odebrania życia wszystkim chrześcijanom, bez względu na to, czy są Europejczykami czy ludźmi Wschodu. Niech się dzieje wola Boża”.

Już kilka dni później miało zrealizować się to, co przeczuwał o. Manuel. Druzowie wtargnęli do chrześcijańskiej dzielnicy Damaszku, mordując wszystkich, których napotkali.

Źródła podają, że kiedy prześladowcy mieli wkroczyć do klasztoru, o. Manuel zebrał zakonników, dzieci ze szkoły i niektórych świeckich w kościele, w tym trzech braci maronitów, zachęcając ich wszystkich do wytrwałości i zachęcając ich do przyjęcia Ciała Chrystusa w Eucharystii. Ciąg dalszy już znamy.

Ofiara życia, którą złożyli męczennicy z Damaszku, przynosi stałe owoce. Ich śmierć nie została zapomniana, a kult trwa do dzisiejszego dnia, pojawiają się coraz liczniejsze znaki ich wstawiennictwa: uzdrowienia i nawrócenia. Zostali oni beatyfikowani przez Piusa XI w roku 1926, ale dziś ich przesłanie jest szczególnie aktualne: wzywa ono do wierności Chrystusowi wśród coraz większego zamętu ogarniającego Bliski Wschód. Pokazuje jednocześnie jedność Kościoła wśród różnych kultur i obrządków (trzech świeckich braci należało do jednego z katolickich obrządków wschodnich, Kościoła maronickiego). Święty Synod Biskupów Maronickich w 2022 roku przedstawił papieżowi Franciszkowi petycję o kanonizację błogosławionych męczenników z Massabki, heroicznych wyrazicieli świętości świeckich maronitów. Do tej petycji przyłączyli się wyżsi przełożeni Zakonu Braci Mniejszych, Minister Generalny i Kustosz Ziemi Świętej, prosząc o kanonizację całej grupy Jedenastu Męczenników z Damaszku.

Oto imiona i nazwiska nowych świętych męczenników:

Manuel Ruiz López OFM, gwardian, ur. w 1804 r. w San Martín de las Ollas, Burgos, Hiszpania.

Carmelo Bolta Bañuls OFM, proboszcz, ur. w 1803 r. w Real de Gandía, Walencja, Hiszpania.

Engelbert Kolland OFM, wikariusz parafialny, ur. w 1827 r. w Ramsau, Salzburg, Austria.

Nicanor Ascanio Soria OFM, kapłan, ur. w 1814 r. w Villarejo de Salvanés, Madryt, Hiszpania.

Nicolás María Alberca Torres OFM, kapłan ur. w 1830 r. w Aguilar de la Frontera, Kordoba,

Pedro Nolasco Soler Méndez OFM, kapłan ur. w 1827 r. w Lorca, Murcja, Hiszpania.

Francisco Pinazo Peñalver OFM, brat zakonny, ur. w 1802 r. w wiosce El Chopo w Alpuente, Walencja, Hiszpania.

Juan Jacob Fernández OFM, brat zakonny, kucharz klasztorny, ur. w 1808 r. w Moire, Ourense, Hiszpania.

Franciszek Massabki, świecki maronita, handlarz jedwabiem.

Mooti Massabki, świecki maronita. Nauczyciel w szkole franciszkańskiej.

Rafał Massabki, świecki maronita, młodszy brat Franciszka i Mooti.

Źródła: Kustodia Ziemi Świętej, ofm.org, Vatican News, Wikipedia, biblia-swieci.pl

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama