Tylko wtedy, gdy mamy pewność, co do przyszłości, możemy też żyć teraźniejszością – mówił Papież w kolejnej katechezie o cnotach teologalnych. Wyjaśnił, że tę pewność odnośnie do naszego jutra daje nam Bóg w postaci nadziei.
„Nadzieja – wyjaśnił Franciszek - jest odpowiedzią daną naszemu sercu, gdy rodzi się w nas bezwzględne pytanie: ‘Co się ze mną stanie? Jaki jest cel mojej podróży? Jakie jest przeznaczenie świata?’ Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że negatywna odpowiedź na te pytania rodzi smutek. Jeśli życiowa podróż nie ma sensu, jeśli na początku i na końcu jest nicość, to zastanawiamy się, po co w ogóle musimy podążać: stąd bierze się ludzka rozpacz, poczucie bezsensowności wszystkiego”.
Ojciec Święty zaznaczył, że nadzieja chrześcijańska nie pochodzi z nas, z naszej determinacji, lecz jest darem Boga. „Chrześcijanin – mówił Papież - ma nadzieję nie z powodu własnych zasług. Jeśli wierzy w przyszłość, to dlatego, że Chrystus umarł, zmartwychwstał i dał nam swojego Ducha. Jak stwierdza papież Benedykt XVI w encyklice Spe salvi, ‘odkupienie zostało nam ofiarowane w tym sensie, że została nam dana nadzieja, nadzieja niezawodna, mocą której możemy stawić czoło naszej teraźniejszości’”.
Franciszek podkreślił, że nadzieja jest cnotą, które świat dziś bardzo potrzebuje. Tymczasem nawet sami chrześcijanie nie zawsze nią żyją. „Nadzieja – mówił Papież - jest cnotą, przeciwko której często grzeszymy: w naszych złych tęsknotach, w naszych melancholiach, kiedy myślimy, że minione chwile szczęścia zostały pogrzebane na zawsze. Grzeszymy przeciwko nadziei, kiedy popadamy w przygnębienie z powodu naszych grzechów, zapominając, iż Bóg jest miłosierny i większy od naszego serca. Grzeszymy przeciwko nadziei, gdy jesień przekreśla w nas wiosnę; gdy Boża miłość przestaje być wiecznym ogniem i nie mamy odwagi, by podejmować decyzje angażujące nas na całe życie”.