Rozwód był blisko, ale Bóg bliżej. Teraz Raúl i Tula świętują 50-lecie małżeństwa i pomagają innym parom

Raúl wracał do domu o 1:00 w nocy i wychodził do pracy o 6:00. Któregoś razu przyszedł wyjątkowo wcześnie – przed 21:00. Usłyszał od żony, że rozmawiała już z prawnikiem o sprawie rozwodowej. Postanowił walczyć. Razem z żoną pojechał do kościoła. Znaleźli świątynię, w której mimo później pory znajdowali się jacyś ludzie. Zapukali i weszli.

Raúl i Tula mieszkają w Peru. 10 lat temu zorganizowali pierwsze Spotkanie Sieci Wspólnot Małżeńskich. Stawiło się 700 par. Zjazd odbywa się od tego czasu co roku. W 2024 r. Raúl i Tula będą celebrować półwiecze własnego ślubu. Jednak nie zawsze było tak wspaniale.

Ich małżeństwo znalazło się na skraju rozpadu po dziewięciu latach. Tryb życia Raúla był nieznośny dla rodziny. Tula widywała męża zaledwie przez kilka godzin na dobę.

„Nasze rozstanie było już blisko. Co więcej, wniosłam już pozew o rozwód” – przyznaje dziś Tula.

„Bóg ocalił nasze małżeństwo w następujący sposób – wspomina Raúl. – Pewnego wieczoru wróciłem do domu nieco wcześniej niż zwykle, około ósmej trzydzieści. Zwykle przychodziłem o pierwszej lub drugiej w nocy i wychodziłem z domu o szóstej rano, prowadząc bardzo gorączkowe tempo życia. Żona przywitała mnie rozdrażniona. Powiedziała, że zaszliśmy już tak daleko, że konsultowała się już z prawnikiem w sprawie rozpoczęcia postępowania rozwodowego. Odpowiedziałem, że nie zgadzam się, bo też jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców, a mieliśmy wtedy sześcioletnią córkę. Powiedziałem jej, że musimy znaleźć sposób na naprawienie naszej sytuacji, ponieważ w żadnym wypadku nie chciałem się z nią rozstawać”.

Żona zażądała podpisu pod zgodą na rozwód, ale mąż postanowił walczyć. Po kłótni pojechali do kościoła.

Była 21:00. Świątynia była zamknięta, więc pojechali do innej. Trafili do dużej sali parafialnej, w której znajdowały się jakieś małżeństwa i ksiądz.

„Zapukaliśmy do drzwi, wpuścili nas i przywitali” – mówi Raúl.

Było to spotkanie grupy charyzmatycznej. Ksiądz powiedział Raúlowi i Tuli, że zajmie się nimi po zakończeniu spotkania. Tymczasem członkowie grupy zaprosili małżonków, żeby usiedli. Otwarto Pismo Święte – akurat na słowach z Ewangelii św. Mateusza: „co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”. To zdanie dało Raúlowi nadzieję.

Najpierw on zaczął chodzić na spotkania poznanej grupy, potem dołączyła żona.

„Zostaliśmy zaproszeni na spotkanie małżeństw ze wspólnoty o nazwie Wesele w Kanie. Bóg przejął kontrolę nad naszym życiem i obiecaliśmy walczyć, aby ocalić, odnowić i wzmocnić nasze życie małżeńskie” – wspomina mąż Tuli. Mimo ran, jakie wynieśli z domu, pozwolili Bogu działać w swoim życiu. Ten wybór nie tylko uratował ich małżeństwo, ale też sprawił, że stali się przewodnikami dla innych par. Zaczęli posługę we wspólnocie charyzmatycznej oraz w Sieci Wspólnot Małżeńskich Peru, wspierając małżeństwa znajdujące się w kryzysie. Jak mówią, dają za darmo to, co sami dostali za darmo.

„Małżeństwo jest sakramentem, który Bóg spaja i my nie możemy tego cofnąć. Nie dajcie się ponieść emocjom, rzeczom ulotnym, problemom, trudnościom, bo takie rzeczy zawsze będą. Ale jeśli zbliżymy się do Boga, jeśli pozwolimy Bogu działać w naszym życiu, można to przezwyciężyć” – podkreśla Raúl.
Niektóre organizowane przez nich spotkania mają wielki rozmach. Pierwsze spotkanie Sieci Wspólnot Małżeńskich przyciągnęło tłum. Duża frekwencja jest też oczekiwana na zlocie nazwanym Włączyć Miłość zaplanowanym na koniec września.
Posługa Raúla i Tuli zapewne będzie się niedługo kończyć, bo – jak zaznaczają – czas, by pałeczkę przejęli młodsi. Oni sami w tym roku będą świętować własne złote gody. Na razie jeszcze pracują.
Jest wiele, wiele do uratowania. To spotkanie trafi bezpośrednio do serca każdej osoby, która będzie obecna – zapowiada doświadczony mąż. – Jest wiele świadectw. Nie tylko nasze, ale wielu par, które z nami współpracują, które przeszły przez (kryzys) i poszły dalej”.

Źródło: aciprensa.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama