Stan wojenny w Korei Południowej

Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol ogłosił stan wojenny. Oskarżył opozycję o sympatyzowanie z Koreą Północną i paraliżowanie prac rządu. Wojsko weszło do budynku parlamentu. Mimo to deputowani zagłosowali przeciwko stanowi wojennemu.

„Ogłaszam stan wojenny, aby chronić wolną Republikę Korei przed zagrożeniem ze strony północnokoreańskich sił komunistycznych, aby wyeliminować nikczemne siły antypaństwowe sprzyjające Korei Płn., które niszczą wolność i szczęście naszego narodu, oraz by chronić (…) porządek konstytucyjny”

– powiedział Jun w przemówieniu transmitowanym na żywo przez telewizję YTN. Prezydent nie określł, jakie konkretne środki zostaną podjęte. Do kierowania stanem wojennym wyznaczony został szef koreańskiego sztabu generalnego Park An Su. Park ogłosił wieczorem czasu miejscowego zakaz działalności parlamentu i partii politycznych.

Prezydent przypomniał, że opozycyjna Partia Demokratyczna, która ma większość w parlamencie, stara się o impeachment niektórych prokuratorów i odrzucenie rządowego projektu budżetu.

Stanowi wojennemu sprzeciwia się koreańska opozycja, a także demonstranci, którzy pojawili się przed budynkiem parlamentu w Seulu. Doszło do starć z policją. Do gmachu weszli żołnierze sił specjalnych. Są doniesienia, według których w środku także miały miejsce akty przemocy. Mimo obecności wojska, przewodniczący parlamentu Łu Łon Sik złożył rezolucję wzywającą do zniesienia stanu wojennego. Spośród 300 deputowanych, obecnych było 190, z partii opozycyjnej i rządzącej. Wszyscy obecni byli za rezolucją.

Bezradny prezydent

W Korei Południowej nie było stanu wojennego od 1979 r., kiedy to podczas zamachu stanu zamordowano prezydenta.

Oświadczenie wydane późnym wieczorem przez prezydenta Juna sprawiło, że obywatele pomyśleli, iż dotyczy ono Korei Północnej – sąsiada posiadającego broń jądrową – lub krytycznej kwestii bezpieczeństwa narodowego, takiej jak wydarzenie terrorystyczne lub zamach stanu. Okazało się jednak, że powody są inne.

Po utracie kontroli nad parlamentem na początku roku rząd Juna walczył z serią projektów ustaw i wniosków opozycji, które miały na celu osłabienie jego rządów. Od kwietnia, kiedy opozycja miażdżącą większością głosów wygrała wybory, prezydent nie jest w stanie rządzić. Od tego czasu jego rząd nie był w stanie uchwalić ustaw. Może jedynie blokować prawa uchwalane przez opozycję.

Popularność Juna wśród wyborców również spadła. Prezydent uwikłany był w kilka skandali korupcyjnych. Jeden dotyczy przyjęcia przez pierwszą damę torebki Diora, w innym chodzi o manipulacje giełdowe.

W tym tygodniu opozycja zaproponowała cięcia budżetowe. On zaś nie ma prawa zawetowania stosownej ustawy. W tym samym czasie opozycja podjęła kroki w celu impeachmentu członków gabinetu, w tym szefa rządowej agencji audytorskiej. Uzasadnieniem jest zaniechanie dochodzenia w sprawie pierwszej damy.
 

Partia prezydenta protestuje

Sytuacja w azjatyckim kraju szybko się zmienia.

Opozycja polityczna wezwała społeczeństwo do protestu przed parlamentem, a główna opozycyjna Partia Demokratyczna poprosiła wszystkich swoich deputowanych do zgromadzenia się w parlamencie. Zgodnie z prawem Korei Południowej rząd musi znieść stan wojenny, jeśli parlamentarna większość tego zażąda. To samo prawo zabrania również dowódcom stanu wojennego aresztowania ustawodawców.


Stan wojenny nie podoba się też partii Władza Ludu, do której należy prezydent. Jej lider Han Dong Hun nazwał ogłoszenie stanu wojennego „niewłaściwym” posunięciem i obiecał zablokować prawo.

Źródło: bbc.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama