Sztuczna inteligencja wkroczyła do rzymskokatolickiej kaplicy św. Piotra w Lucernie w Szwajcarii. Ustawiono tam konfesjonał, w którym wierni mogą wyznawać swoje grzechy „wirtualnemu Jezusowi”, otrzymując wirtualne rozgrzeszenie. Tyle, że grzech, na złość AI, wcale nie chce być wirtualny, ale jest bardzo rzeczywisty, a jego konsekwencje – destruktywne.
Według szwajcarskich duszpasterzy odpowiedzialnych za tę kaplicę spowiedź powinna ewoluować wraz z duchem czasu. Dlatego zamiast kapłana, który sprawuje sakrament pokuty w konfesjonale zasiadł komputer, nakarmiony sztuczną inteligencją. Wierni mogą przystępować do wirtualnej spowiedzi, rozmawiając z długowłosym hologramem za kratkami, który rzekomo ma reprezentować „Jezusa”. Program AI rozumie 100 różnych języków i natychmiast odpowiada na pytania. Sztucznie inteligentny chatbot znany jest jako Deus in Machina – bóg w maszynie.
W sakramencie Kościół pokuty przekazuje łaskę i przebaczenie w imieniu Pana Jezusa. Tak, jak rzeczywisty jest grzech, tak też rzeczywiste jest sakramentalne odpuszczenie. Czym w takim razie jest wirtualna spowiedź? Wirtualnym odpuszczeniem wirtualnych grzechów? A co z realnym życiem?
Święta chwila?
„Kiedy ostatni raz byłeś w konfesjonale? Czy miałeś jakieś stresujące doświadczenia? Teraz możesz podzielić się swoimi przemyśleniami i pytaniami z niebiańskim hologramem” – zachęca strona internetowa Deus in Machina.
„Sztuczna inteligencja, która wygląda jak Jezus, odpowie werbalnie i być może stworzy świętą chwilę”, stwierdza Marco Schmid.
Jest on teologiem i asystentem duszpasterskim w kaplicy świętego Piotra. W gazecie The Guardian w zeszłym miesiącu Schmid stwierdził, że jest to teologiczno-duszpasterski eksperyment
„Chcieliśmy zobaczyć, jak ludzie zareagują na „Jezusa” AI. O czym będą z nim rozmawiali?”
Rozmawiając ze współtwórcami pseudo-sakramentu z Hochschule Luzern Marco zastanawiał się, kto właściwie powinien zasiąść w konfesjonale: teolog? Człowiek? Święty? Ostatecznie wybrano najbardziej niestosowne rozwiązanie, tworząc dziwacznego pseudo-Jezusa.
Duchowa rozrywka
Od czasu premiery pod koniec sierpnia ponad tysiąc osób weszło w interakcję z awatarem Jezusa. Dwie trzecie z nich uznało to za „duchowe doświadczenie”. Dla Schmida jest to zachęta do kontynuacji projektu. Cóż jednak ma znaczyć rzekomy „pozytywny religijny moment z tym sztucznym Jezusem”, na który powołuje się twórca religijnego happeningu – bo chyba tak należy określić cały pomysł. Co ma wspólnego „pozytywny moment” z rzeczywistym życiem, rzeczywistym grzechem, rzeczywistym przebaczeniem i z życiem wiecznym? Zapewne nic, ale zawsze można twierdzić, że „czegoś się doświadczyło”. W ten sposób subiektywne odczucie zastępuje całkowicie obiektywną rzeczywistość. Zamiast sakramentu mamy duchową rozrywkę.
Dziennikarka w wirtualnym konfesjonale
Próbę rozmowy z „Jezusem” stworzonym przez sztuczną inteligencję podjęła szwajcarska dziennikarka Anna Jungen.
„Zaczęłam po prostu od 'Witaj, Jezu'. On natychmiast odpowiedział: „Pokój z tobą, bracie. W czasach niepewności i wątpliwości pamiętaj, że wiara może przenosić góry. Co dziś trapi twoje serce?”
Hm, nie jest dobrze. „Bracie”? Co miał na myśli wytwór sztucznej inteligencji? Czy to poprawność polityczna, czy zwykłe potknięcie? Dziennikarka dochodzi do wniosku, że ten „Jezus” z pewnością nie jest wszechwiedzący.
„Rozpoznaje mój głos, ale nie moją płeć. A co mnie niepokoi? Mówię mu o moim wyzwaniu, jakim jest napisanie artykułu o wersji Jezusa opartej na sztucznej inteligencji, poruszającego kwestię tego, co oznacza spotkanie religii i technologii. AI „Jezus” zachęca mnie; przynajmniej wydaje się aprobować wybór tematu. «To niezwykłe, że myślisz o roli i naturze wiary w naszym współczesnym świecie», mówi.”
Ostatecznie Jungen uważa rozmowę z awatarem za fascynującą.
„Odpowiada na moje pytania w zrozumiały, empatyczny i mądry sposób. Czasami jednak odpowiada banalnie, emanując mądrością, która czasami bardziej przypomina banały niż teologiczne spostrzeżenia. W końcu pozostaje maszyną”.
Fascynująca? Być może – jeśli chodzi o aspekt czysto techniczny. Gorzej, jeśli mamy na myśli duszę, trapioną grzechem, która szuka odpuszczenia grzechów i drogi zbawienia. Tego w wirtualnym konfesjonale nie znajdzie. Ani teraz, ani nigdy.
Co ciekawe, znacznie bardziej krytycznie niż miejscowi duszpasterze do inicjatywy podchodzi protestancki teolog Peter Biles (Oklahoma University, USA). Według niego nazywanie chatbota AI „Jezusem” jest „dziwactwem, a wręcz świętokradztwem. Komputer nie może naśladować istoty Chrystusa. Ten bot nie jest osobą, a tym bardziej Bogiem”, mówi Biles.
W sumie – nikt nie broni tworzyć takich eksperymentów ani w nich uczestniczyć. Jest tylko jeden mały problem – ich miejsce jest w muzeum techniki, a nie w kościele. Oby pojęły to osoby odpowiedzialne za katolicką kaplicę.
Źródło: CNE