Czy sztuka może ewangelizować? W tym roku we Francji odnotowano rekordową liczbę nawróceń na katolicyzm. W co trzecim przypadku początkiem wiary było spotkanie z chrześcijańską sztuką. W odpowiedzi watykańska Dykasteria ds. Ewangelizacji wyszła z inicjatywą „Niebo otwarte”, która zachęca do kontemplowania sakralnych dzieł – podkreśla ks. Arkadiusz Nocoń.
W Rzymie, 13 maja zainaugurowano wystawę „Chrystus Dalego w Rzymie” (Il Cristo di Dalí a Roma). Do 23 czerwca w kościele San Marcello al Corso będzie można zobaczyć dzieła dwóch autorów: Salvador’a Dalí, „Chrystus św. Jana od Krzyża” (1952, olej na płótnie, 204,8 × 115,9 cm, Kelvingrove Art Gallery and Museum, Glasgow, Wielka Brytania) i św. Jan od Krzyża, „Ukrzyżowany Chrystus” (1572–1575, tusz na papierze, 57 × 47 mm, Monasterio de la Encarnación, Ávila, Hiszpania).
Watykańska Dykasteria ds. Ewangelizacji w ramach inicjatywy „Niebo otwarte’ – na drodze do Wielkiego Jubileuszu Roku 2025 – organizuje wydarzenia, poprzez które chce pokazać, że dzieło sztuki jest niczym otwarta brama, w której widzialne i niewidzialne, materialne i duchowe, boskie i ludzkie – może spotkać się i siebie doświadczyć.
Wystawa „Chrystus Dalego w Rzymie” i jest okazją do zobaczenia dzieła wyjątkowego, stworzonego przez geniusz Salvadora Dalego w 1951 r. Chodzi o jego obraz „Chrystus św. Jana od Krzyża”, nazywany również „Chrystusem z Port Lligat” – jeden z najsłynniejszych obrazów na świecie. Dzieło to w Rzymie wystawiane było tylko raz w 1954 r. Po siedemdziesięciu latach obraz Dalego przybywa więc ponownie do Wiecznego Miasta, właśnie z okazji Wielkiego Jubileuszu.
„Jubileusz to także kultura. To okazja do zaproponowania najlepszych ludzkich „wypowiedzi” dotyczących pragnienia Boga, kontaktu z Nim, poszukiwania motywów nadziei… Dla wierzących jest to również okazja do ukazania światu naszej nadziei – Jezusa Chrystusa” – mówi kurator wystawy ks. Alessio Geretti.
Obok „Chrystusa św. Jana od Krzyża” na wystawie prezentowany jest również inny eksponat, ściśle jednak związany z dziełem Dalego, a mianowicie rysunek „Ukrzyżowany Chrystus” wykonany ręką Jana od Krzyża (1542–1591), będący owocem mistycznego przeżycia karmelitańskiego świętego. „Ta niewielka kartka papieru, przechowywana dzisiaj jako relikwiarz w klasztorze w Ávili, do tego stopnia zainspirowała Dalego, że imię świętego znalazło się w tytule jego dzieła. Warto podkreślić, że oba te artefakty jeszcze nigdy w historii nie były wystawiane równocześnie. Po raz pierwszy więc można podziwiać je razem na wystawie w Rzymie” – pisze w tekście na temat wystawy Dalego „Tygodniku Idziemy” ks. Arkadiusz Nocoń.
Obraz „Chrystus św. Jana od Krzyża” Salvadora DaliPracownik watykańskiej Dykasterii Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów wyjaśnia, że pierwszym powodem, dla którego właśnie ten obraz zaproponowany został do kontemplacji przed zbliżającym się jubileuszem, było przesłanie, jakie w sobie niesie.
„Jest to przesłanie nadziei – a przypomnijmy, że temat przyszłorocznego jubileuszu brzmi: „Pielgrzymi nadziei”. Światło, które z góry (od Boga Ojca) spływa na Chrystusa na obrazie Dalego i oświetla zarazem Port Lligat, jest światłem nadziei, bo poza tym portem, symboliczną przystanią zbawienia, świat pogrążony jest w ciemności” – zwraca uwagę ks. Nocoń.
Drugim powodem wyboru obrazu, na który zwraca uwagę autor „Tygodnika Idziemy”, była sama postać jego twórcy – „ekscentrycznego, niespokojnego artysty, który choć był przekonany o istnieniu Boga i zafascynowany pięknem Chrystusa, nie był jednak wzorem katolika”. „Był raczej emblematyczną postacią człowieka XX w., poszukującego, wątpiącego, upadającego, ale i tęskniącego (nie zawsze świadomie) za relacją z osobowym Bogiem” – pisze.
Ks. Nocoń zwraca także uwagę na bogatą symbolikę obrazu Dalego. „Czy cały ten krajobraz z zatoką, łodzią i rybakami ma nawiązywać do powołania pierwszych uczniów? A sama łódź (Kościół?), na którą spływa światło – czy ma symbolizować misję, jaką Bóg jej (Kościołowi?) powierza, by dotarła z tym światłem na krańce świata? Takie interpretacje obrazu rzeczywiście się pojawiają” – pisze.
„Postać Jezusa ukazanej jak nigdy dotychczas (przynajmniej na płótnach wielkich artystów), bo z góry, z perspektywy Ojca, jak na wspomnianym rysunku św. Jana od Krzyża. Warto zwrócić uwagę, że poza zmianą perspektywy Dalí wyłamuje się również z wielowiekowej tradycji w ukazywaniu postaci Ukrzyżowanego. Po pierwsze, sam krzyż nie jest wbity w ziemię, lecz zawieszony gdzieś między niebem a ziemią, będąc centrum wszechświata. Po drugie, zamiast cierpiącego i „nieludzko oszpeconego” (por. Iż 52, 14) Skazańca widzimy niezwykle pięknego i atletycznego mężczyznę – modelem dla Dalego był trzydziestotrzyletni (sic!) hollywoodzki kaskader Russ Saunders” – dodaje.
Dali nie chciał wstrząsać odbiorcą, ukazując okrucieństwo ukrzyżowania, ale ukazać „aby Chrystus był piękny jak Bóg, którym był rzeczywiście”. Co ciekawe, badania całunu Turyńskiego to potwierdzają. Zagadkę budzi pusta tabliczka nad głową Ukrzyżowanego: czy dlatego pusta, aby każdy mógł na niej napisać swój akt oskarżenia? A także brak gwoździ.
Autor zwraca uwagę, że od chwili powstania dzieło Dalego budziło kontrowersje.
„Jedni uważali je za obrazoburcze, inni za kiczowate. […] Obraz przesiąknięty mistycyzmem i symboliką, ma nie tylko pobudzać do intelektualnych interpretacji, do poszukiwania symboli, aluzji i różnorakich skojarzeń, ale przede wszystkim – i taka jest myśl organizatorów wystawy, którą wyrazili cytatem ze św. Jana od Krzyża – ma on zachęcać wszystkich poszukujących nadziei, aby podnieśli swój wzrok ku Górze, bo „Jeśli szukasz nadziei, wpatruj się w Niego, a znajdziesz więcej, niż pragniesz” – ks. Arkadiusz Nocoń.
Źródło: „Tygodnik Idziemy”