Zmarł grecki prawosławny teolog Christos Jannaras. Był wielbicielem Rosji i Putina

W sobotę 24 sierpnia w wieku 89 lat na małej greckiej wyspie Cyterze zmarł prof. Christos Jannaras (Yannaras) – grecki prawosławny filozof i teolog, religioznawca i politolog. Marzył o tym, aby w Grecji pojawił się ktoś taki, jak Putin. Jego poglądy to dowód na to, że cezaropapizm – mariaż Kościoła i państwa – jest nadal silnym nurtem w prawosławiu, nie tylko rosyjskim.

Odbył studia nie tylko w swej ojczyźnie, ale także za granicą, m.in. w Bonn i na paryskiej Sorbonie, gdzie uzyskał doktorat z literatury i nauk humanistycznych. Właśnie w stolicy Francji pod koniec lat sześćdziesiątych zetknął się z rosyjskimi „białymi" emigrantami i pod ich wpływem do końca życia pozostał gorącym rusofilem, a w ostatnich lat był wielbicielem Władimira Putina. Uważał go za „męża opatrznościowego" Rosji i marzył o tym, aby Grecja doczekała się podobnego stanowczego przywódcy.

Christos Jannaras urodził się 10 kwietnia 1935 w Atenach. Na tamtejszym uniwersytecie studiował teologię prawosławną, a następnie filozofię na uczelniach w Bonn i na Sorbonie w Paryżu, uzyskując tam doktorat z literatury i nauk humanistycznych. Po powrocie do Grecji obronił doktorat z teologii na Uniwersytecie im. Arystotelesa w Salonikach. Był profesorem wizytującym na uniwersytetach w Paryżu, Genewie, Lozannie i na Krecie, a w latach 1982-2002 wykładał filozofię na Uniwersytecie Nauk Społecznych i Politycznych Panteion w Atenach.

Gdy pod koniec lat sześćdziesiątych przygotowywał swą rozprawę doktorską w Paryżu, zetknął się z przebywającymi tam rosyjskimi emigrantami, którzy uciekli ze swej ojczyzny po przewrocie bolszewickim w 1917 roku. Poznanie ich wywarło wielkie wrażenie na młodym wówczas filozofie greckim, znającym już dobrze myśl zachodnioeuropejską, ale słabo zorientowanym w duchowości rosyjskiej. Jannaras dostrzegł w Rosjanach prawdziwy naród „niosący Boga" (teoforyczny).

Główne idee i myśli naukowiec grecki zapożyczył od swego paryskiego przyjaciela, znawcy twórczości Fiodora Dostojewskiego, filozofa i teologa Paula Evdokimova, który z kolei pozostawał pod wpływem filozofa-mistyka Włodzimierza Sołowjowa z jego ideą odwiecznej kobiecości w Bogu, ekumenicznej wszechjedności i mesjańskiej roli Rosji w świecie.

Później przez mniej więcej pół wieku Jannaras głosił miłość do świata rosyjskiego i do szczególnej roli Rosji oraz nienawiść do Zachodu. Swego rodzaju uwieńczeniem takiej postawy był jego artykuł w 2008 w ateńskiej gazecie „Kathimerini", z którą przez wiele lat współpracował, w którym twierdził:

W. Putin jest idealnym przywódcą politycznym, którego brakuje Grecji, aby rozprawić się z miejscową opozycją, zwłaszcza oligarchami i aby podnieść prestiż tego kraju w dzisiejszym świecie.

Ci, którym starczy odwagi, z bólem, ale bez paniki, stając się świadkami historycznego końca hellenizmu, mogą świadomie marzyć o utopii: o greckim Putinie, który będzie umiał osiągnąć to, co udało się temu rosyjskiemu, który w ciągu dwóch-czterech lat wskrzesił martwe społeczeństwo, w stanie rozkładu, skorumpowane do szpiku kości i sprzedane przez Herostratesa, zwanego Jelcynem, omal nie wymieniłem przez skojarzenie Andreasa Papandreu [wieloletniego premiera Grecji - KA]" – napisał Ch. Jannaras.

Jego zdaniem, ów wymarzony grecki Putin powinien się rozprawić „z wielogłową mafią lernejską, naszymi tyranami i oprawcami, bandami mafijnymi i partiami politycznymi, dawną dżumą, a wraz z mafią także ze związkami zawodowymi sektora państwowego".

Profesor-filozof nawoływał, aby

„wymarzony grecki Putin wysłał naszych Chodorkowskich, członków partii i działaczy związkowych do więzień lub za granicę"

Winien też „przywrócić instytucję społecznej kontroli partii i związkowców sektora państwowego, odbudować autonomiczne i bezpartyjne państwo oraz położyć kres zalewowi [kraju przez] migrantów".

Później ani wojna rosyjsko-gruzińska w 2008, ani zajęcie Krymu przez Rosję w 2014, ani wreszcie rozpętanie przez Kreml na rozkaz Putina wojny przeciw Ukrainie nie skłoniły Jannarasa do zwątpienia w swe przekonania, ani tym bardziej do skruchy za głoszone wcześniej opinie.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama